- Co ty? -
zapytałem, bacznie ją obserwując.
- Ja... jaaaa... ja Cię... ko... kurde przepraszam. Nie
jestem gotowa.
- Na co? - odparłem zdziwiony, chcąc aby ta moja mała,
kochana Stacy chociaż przyznała, że mnie lubi. Zależało mi na tym, aby te słowa
wypłynęły jak potok z jej ust. Czułbym się wyróżniony. Nawet bardzo... Dobra,
orgazm ewentualnie!
- Muszę coś załatwić. - burknęła, wyrywając się z moich
objęć. No cóż, to nie było łatwe. Trzymałem ją naprawdę mocno i nie zamierzałem
puszczać.
- Nigdzie nie pójdziesz, powiedz mi dlaczego!
- Nie krzycz na mnie.
- Przepraszam. - mruknąłem speszony i natychmiast ściągnąłem
dłonie z jej bioder. Otarła się delikatnie o mnie, poprawiła niezdarnie włosy i
pobiegła do swojego pokoju na poddaszu.
Chciałem za nią iść, ale stwierdziłem, że nie ma to
mniejszego sensu. Zjebałem.
- Co, jesz sobie? - powiedziałem bardzo cicho, obracając się
na pięcie. Wplątałem palce w swój blond tapir i bawiłem się uroczymi loczkami,
by jakoś ukryć zdenerwowanie.
- No... jak widać. - odparł zdziwiony Kurt, podśmiewając się
pod nosem. Zajebiście, jedz sobie synku tę pyszną kanapeczkę, a ja sobie pójdę
na browara... do pokoju. Gdzie ja żyję!
Obudził mnie hałas
dochodzący z dołu.
Jakiś stukot narzędzi, dźwięk transportowanych mebli. Nie
wiem co ty było dokładnie, ale powoli doprowadzało moje uszy do destrukcji.
- Ał, kurwa. Litości! - krzyknąłem na tyle głośno, żeby
wszyscy usłyszeli. - Jest dopiero... dopiero, apsik!
- Na zdrowie. - odezwał się Kurt.
- Spierdalaj i daj ludziom spać. - obrzuciłem go
lekceważącym spojrzeniem i krótko mówiąc chyba wywaliłem go z pokoju. Nie wiem,
nie interesowało mnie to. Po prostu przekręciłem się na drugi bok, szczelnie
okryłem kocem i ponownie zasnąłem.
Niestety nie na długo.
- Wstaniesz? Zrobiłam śniadanie. Pewnie jesteś głodny.
- Nie, dziękuję. – burknąłem tylko i schowałem się pod koc.
Wtedy pierwszy raz miałem łzy w oczach. Przynajmniej tak mi się wydawało.
Słyszałem jej kroki i z każdym kolejnym czułem narastający ból. Jakby
odchodziła, ode mnie, od tego co nas łączyło. No niby nic, ale ta nić
porozumienia…
Po chwili
przemyśleń wstałem i ubrałem na siebie, to co leżało w zasięgu mojego wzroku.
Zszedłem powoli na dół i włożyłem ramoneskę.
- Wychodzisz?
- Kurt, ślepy jesteś? Poza tym… - prychnąłem, wypuszczając
masę powietrza z ust. – nie jesteś moim ojcem.
- Nie pomożesz Nam? – spytała zawiedziona dziewczyna.
- Może… - zawahałem się na moment. Momencik. Ułamek sekundy.
- A pierdolę... - burknąłem i po solidnym trzaśnięciu drzwiami, odetchnąłem
świeżym, zachodnim powietrzem.
W ogóle to gdzie ja zmierzam? No tak, świetne pytanie Duff. Tak nie patrząc przez chwilę na moje genialne rozmyślania, to chyba nie jestem zbyt mądry. A może... Może to właśnie klucz do jej serca? No całkiem możliwe. Rada numer... eee... 666 brzmi następująco: 'Być geniuszem- oto rozwiązanie'.
- McKagan? Stary, jak ja Cię dawno nie widziałem! - usłyszałem nagle za sobą. Całkiem wyrwało mnie to z tego pojebanego transu.
- George?
- Nie, Joan Jett w wersji męskiej. George Hammett, masz rację.
- Ja pierdolę, jesteś w Seattle? Byłem pewien, że mieszkam w jakiejś wyjebanej willi na wzgórzu Hollywood! - powiedziałem mocno podekscytowany.
- W LA najwidoczniej jest za dużo kopii szanownego pana Sixx'a.
- Jak widać. - dodałem, uśmiechając się.
- Tak właściwie to... - podrapał się delikatnie palcem po głowie, ale robił to tak uważnie i precyzyjnie by sobie nie zepsuć tego wielkiego, czarnego tapira. - urządzam dzisiaj imprezkę. Wpadniesz? - wyszczerzył te swoje równe ząbki.
- Nudzi mi się, więc przyjdę.
- No to dalej, po prowiant do sklepu, a następnie sex&drugs and rock n' roll!
Oczywiście on, jak to on musiał stać przy tych półkach sklepowych dobre czterdzieści minut. No ludzie, przecież pornola bym zdążył oglądnąć w tym czasie. Ale nie, bo 'alkohol to najważniejszy gość imprezy'. Niech mu będzie.
Na szczęście już za niecałe dwie godziny będziemy się bawić!...
Jakoś tego nie czuję. Tak sobie mniemam, ja mądry Duff, iż to będzie stypa. Stypa w chuj. Czujecie to kurde?!
W ogóle to gdzie ja zmierzam? No tak, świetne pytanie Duff. Tak nie patrząc przez chwilę na moje genialne rozmyślania, to chyba nie jestem zbyt mądry. A może... Może to właśnie klucz do jej serca? No całkiem możliwe. Rada numer... eee... 666 brzmi następująco: 'Być geniuszem- oto rozwiązanie'.
- McKagan? Stary, jak ja Cię dawno nie widziałem! - usłyszałem nagle za sobą. Całkiem wyrwało mnie to z tego pojebanego transu.
- George?
- Nie, Joan Jett w wersji męskiej. George Hammett, masz rację.
- Ja pierdolę, jesteś w Seattle? Byłem pewien, że mieszkam w jakiejś wyjebanej willi na wzgórzu Hollywood! - powiedziałem mocno podekscytowany.
- W LA najwidoczniej jest za dużo kopii szanownego pana Sixx'a.
- Jak widać. - dodałem, uśmiechając się.
- Tak właściwie to... - podrapał się delikatnie palcem po głowie, ale robił to tak uważnie i precyzyjnie by sobie nie zepsuć tego wielkiego, czarnego tapira. - urządzam dzisiaj imprezkę. Wpadniesz? - wyszczerzył te swoje równe ząbki.
- Nudzi mi się, więc przyjdę.
- No to dalej, po prowiant do sklepu, a następnie sex&drugs and rock n' roll!
Oczywiście on, jak to on musiał stać przy tych półkach sklepowych dobre czterdzieści minut. No ludzie, przecież pornola bym zdążył oglądnąć w tym czasie. Ale nie, bo 'alkohol to najważniejszy gość imprezy'. Niech mu będzie.
Na szczęście już za niecałe dwie godziny będziemy się bawić!...
Jakoś tego nie czuję. Tak sobie mniemam, ja mądry Duff, iż to będzie stypa. Stypa w chuj. Czujecie to kurde?!
Stacy:
- Ale na pewno? Wyglądasz dość mizernie, coś Ci ugotuję.
- Nie, mamo. Nie jestem głodny. - odparł cienkim głosem Kurt, po czym obrócił się do mnie tyłem i ruszył pędem do swojego niewielkiego, ale jak bardzo zagraconego pokoju.
- Jasne.
Weszłam powoli na górę i rozłożyłam
się na łóżku, spoglądając w sufit. Nie miałam ochoty na nic. Dosłownie
odechciało mi się wszystkiego.
Może powinnam się
zgodzić? Miał taki zmarnowany wyraz twarzy, gdy 'odmówiłam'. A potem... Matko,
jeszcze nigdy nie widziałam takiego Duff’a. Wyglądał jakby ktoś ukradł mu
fajki, alkohol albo winyle. Okropny widok. Przecież On zawsze był takim
łagodnym, potulnym, śmiesznym chłopakiem. To przeze mnie, przeze mnie jego
zachowanie uległo zmianie.
Dobrze, że mam jeszcze Kurta. Dzięki niemu nie czuję się samotna.
Rozglądnęłam się wokół siebie. No tak, pustka wkoło mnie, a ja tutaj pierdolę od rzeczy. Jestem sama. Zdana na siebie, tak jak to było od zawsze!
W domu też wszyscy mieli mnie głęboko w dupie. Tak, trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Nie bójmy się prawdy. Nikomu nie byłam potrzebna, matka hippiska- wolny duch, a ojciec zwykły narkoman. Skoro tak bardzo potrzebowali wolności i tego pierdolonego spokoju, to teraz go nareszcie mają. Ukochana, jedyna córeczka wyfrunęła z gniazda, bez pożegnania, bez tych wszelkich wielce rodzinnych zachowań. Po prostu bez skrupułów wyjechałam bez słowa.
Mogłam przypuszczać jak zareagowali na to kochani rodzice.
Matka powiedziała: "Moja krew, taka wolna, bez ograniczeń, szukająca wrażeń", a stary zapewne skwitował to krótko i beznamiętnie tym swoim obojętnym tonem głosu: "Oby znalazła dobrego dilera". Tak bardzo mnie kochali, że obciążali czym tylko się dało. Dlatego ta dobroć Michaela, to Jego ciepło tak mi się spodobało. A jego mama? Genialna kobieta. Czułam się u niej jak w domu. Prawdziwym domu. Ja nawet namiastki nie miałam. Cóż, widocznie taki mój pechowy los.
- A gdybym zaczęła się bawić? Tak, to jest to. Jednak coś tam po tej rodzicielce otrzymałam.
Raptownie wstałam, niemal rzucając się na szafę, w której miejsce zagrzewały także spodnie. Z kieszeni tych skórzanych wydobyłam niewielki, mocno już zgnieciony świstek.
- No, na coś się przydałeś. W końcu. - dodałam ze złowieszczym uśmieszkiem. Szybko zeszłam na dół, by dorwać się do telefonu. Zanim to jednak zrobiłam, zaczepiłam o gramofon i włączyłam muzykę.
- Alice Cooper? - spytał stojący w futrynie drzwi Kurt.
- Tak! Lubisz?
- Kobieto, kocham go. No dobra, bez przesady, ale... I wanna kiss you, but your lips are venomous poison... Poison... Uwielbiam kawałki gościa. Niesamowity.
- No to piona. Ja uważam to samo... Don't touch... 763, too much... 832, poison, o. - śpiewałam, przerywając na głośne odczytywanie numeru z kartki. - Gotowe, a teraz Kurt proszę o ciszę. Całkowitą ciszę. - zaznaczyłam, unosząc palec ku górze, a blondyn o niedługich włosach kiwnął głową na znak, że zrozumiał. Posłałam mu uśmiech i dzielnie oczekiwałam, aż połączenie zostanie zrealizowane.
- Halo?
- George? George?! Halo? Słabo Cię słyszę.
- Kto mówi? - prócz głosu faceta, w tle słyszałam głośną muzykę i krzyki.
- Stacy, pamiętasz mnie?
- Ta zajebista?
- Nie, Morrison. - burknęłam, czując niesmak.
- No to ta zajebista. Coś się stało?
- Nie, właściwie to... Chcesz się spotkać?
- Czy chcę?! Dziewczyno, śnię o Tobie. Wpadniesz do mnie? Akurat urządziłem taką małą imprezkę, dla znajomych. Mój adres masz na odwrocie karteczki.
- Jasne, za niedługo będę. - odparłam bez namysłu i odłożyłam słuchawkę.
- Gdzieś się wybierasz?
- Ehm... Tak. Jeżeli chcesz...
- Nie, tak pytam. Poczytam sobie książkę, zmęczony jestem, poza tym boli mnie coś brzuch. - skrzywił usta w niezdarnym uśmiechu. W zasadzie był taki słodki i niewinny, ale ja uwielbiałam łobuzów! No cóż, duże miasto go trochę nauczy! Lennonie, Stacy o czym ty mówisz...
- Zrobię Ci herbaty. Połóż się, młody.
- 167... 168...
- 170! - krzyknął za plecami dobrze znany mi już głos.
- George, miło znów Cię widzieć. Tapir al'a Sixx Ci służy. - przyznałam pośpiesznie a nim się obejrzałam byłam już w jego ramionach! - Nawet nie wiesz jak się ucieszyłem, kiedy zadzwoniłaś.
- A z czego tu się cieszyć? Czy ktoś chciałby taką hipokrytkę, jaką jestem ja? Nikt by nie chciał, Duff by nie chciał...
- Kto?! Duff?
- Dach... To znaczy, piękny dach. Mówię tylko, że nikomu się nie podobam. - burknęłam i przeszłam obok, kierując się do wejścia.
Domówka jak domówka. Ludzie skryci po kątach, wraz z prezerwatywami i pustymi butelkami. Normalny stan rzeczy.
Przywitały mnie rytmy Def Leppard, a dokładniej Animal. Fajnie, już mi się spodobał ten wieczór.
- Mnie się podobasz, Stacy... - George szepnął mi do ucha, po czym znów porwał w ramiona. Akurat wnętrza wypełniły dźwięki Skid Row.
- Remember yesterday, walkin' hand in hand... - znów szepnął, ale tym razem było to coś w rodzaju śpiewu. Wtuliłam się w niego, a Jego dłonie powędrowały gdzieś na moje plecy, a może i nawet niżej. Nie wiem, nie mam pojęcia. Nie myślałam o tym. Moje myśli zaprzątał inny przedstawiciel płci męskiej, a mianowicie pan McKagan. Nadal czułam się winna tej sytuacji, nie powinnam tak zareagować. Swoją drogą ciekawe gdzie On się teraz podziewa...
- Napijesz się?
- Z przyjemnością. - przyznałam i poszłam za udaną kopią Nikki'ego, z tym szczegółem, że był to jedynie George.
- Na zdrowie. - podał mi szklankę z bursztynową zawartością, a sam uniósł swoją z tym samym trunkiem ku górze.
Skinęłam delikatnie głową.
- Touch me? No nie do wiary. The Doors na imprezie u George'a. Morrison Ci zapłać, wspaniały człowieku.
- Przygotowałem się na Twoje przyjście. Widać co lubisz. - powiedział otwarcie, ponownie upijając Danielsa.
- Serio?
- Mhm.
- To co jeszcze lubię?
- Prochy, Rock N' Rolla jak już wspomniałem, dobrą zabawę, striptiz... Seks.
- Przewidywalna jestem, ale na wspólną noc nie licz. - puściłam mu oczko, dopiłam swoje whiskey i pognałam na parkiet.
Dobrze, że mam jeszcze Kurta. Dzięki niemu nie czuję się samotna.
Rozglądnęłam się wokół siebie. No tak, pustka wkoło mnie, a ja tutaj pierdolę od rzeczy. Jestem sama. Zdana na siebie, tak jak to było od zawsze!
W domu też wszyscy mieli mnie głęboko w dupie. Tak, trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Nie bójmy się prawdy. Nikomu nie byłam potrzebna, matka hippiska- wolny duch, a ojciec zwykły narkoman. Skoro tak bardzo potrzebowali wolności i tego pierdolonego spokoju, to teraz go nareszcie mają. Ukochana, jedyna córeczka wyfrunęła z gniazda, bez pożegnania, bez tych wszelkich wielce rodzinnych zachowań. Po prostu bez skrupułów wyjechałam bez słowa.
Mogłam przypuszczać jak zareagowali na to kochani rodzice.
Matka powiedziała: "Moja krew, taka wolna, bez ograniczeń, szukająca wrażeń", a stary zapewne skwitował to krótko i beznamiętnie tym swoim obojętnym tonem głosu: "Oby znalazła dobrego dilera". Tak bardzo mnie kochali, że obciążali czym tylko się dało. Dlatego ta dobroć Michaela, to Jego ciepło tak mi się spodobało. A jego mama? Genialna kobieta. Czułam się u niej jak w domu. Prawdziwym domu. Ja nawet namiastki nie miałam. Cóż, widocznie taki mój pechowy los.
- A gdybym zaczęła się bawić? Tak, to jest to. Jednak coś tam po tej rodzicielce otrzymałam.
Raptownie wstałam, niemal rzucając się na szafę, w której miejsce zagrzewały także spodnie. Z kieszeni tych skórzanych wydobyłam niewielki, mocno już zgnieciony świstek.
- No, na coś się przydałeś. W końcu. - dodałam ze złowieszczym uśmieszkiem. Szybko zeszłam na dół, by dorwać się do telefonu. Zanim to jednak zrobiłam, zaczepiłam o gramofon i włączyłam muzykę.
- Alice Cooper? - spytał stojący w futrynie drzwi Kurt.
- Tak! Lubisz?
- Kobieto, kocham go. No dobra, bez przesady, ale... I wanna kiss you, but your lips are venomous poison... Poison... Uwielbiam kawałki gościa. Niesamowity.
- No to piona. Ja uważam to samo... Don't touch... 763, too much... 832, poison, o. - śpiewałam, przerywając na głośne odczytywanie numeru z kartki. - Gotowe, a teraz Kurt proszę o ciszę. Całkowitą ciszę. - zaznaczyłam, unosząc palec ku górze, a blondyn o niedługich włosach kiwnął głową na znak, że zrozumiał. Posłałam mu uśmiech i dzielnie oczekiwałam, aż połączenie zostanie zrealizowane.
- Halo?
- George? George?! Halo? Słabo Cię słyszę.
- Kto mówi? - prócz głosu faceta, w tle słyszałam głośną muzykę i krzyki.
- Stacy, pamiętasz mnie?
- Ta zajebista?
- Nie, Morrison. - burknęłam, czując niesmak.
- No to ta zajebista. Coś się stało?
- Nie, właściwie to... Chcesz się spotkać?
- Czy chcę?! Dziewczyno, śnię o Tobie. Wpadniesz do mnie? Akurat urządziłem taką małą imprezkę, dla znajomych. Mój adres masz na odwrocie karteczki.
- Jasne, za niedługo będę. - odparłam bez namysłu i odłożyłam słuchawkę.
- Gdzieś się wybierasz?
- Ehm... Tak. Jeżeli chcesz...
- Nie, tak pytam. Poczytam sobie książkę, zmęczony jestem, poza tym boli mnie coś brzuch. - skrzywił usta w niezdarnym uśmiechu. W zasadzie był taki słodki i niewinny, ale ja uwielbiałam łobuzów! No cóż, duże miasto go trochę nauczy! Lennonie, Stacy o czym ty mówisz...
- Zrobię Ci herbaty. Połóż się, młody.
- 167... 168...
- 170! - krzyknął za plecami dobrze znany mi już głos.
- George, miło znów Cię widzieć. Tapir al'a Sixx Ci służy. - przyznałam pośpiesznie a nim się obejrzałam byłam już w jego ramionach! - Nawet nie wiesz jak się ucieszyłem, kiedy zadzwoniłaś.
- A z czego tu się cieszyć? Czy ktoś chciałby taką hipokrytkę, jaką jestem ja? Nikt by nie chciał, Duff by nie chciał...
- Kto?! Duff?
- Dach... To znaczy, piękny dach. Mówię tylko, że nikomu się nie podobam. - burknęłam i przeszłam obok, kierując się do wejścia.
Domówka jak domówka. Ludzie skryci po kątach, wraz z prezerwatywami i pustymi butelkami. Normalny stan rzeczy.
Przywitały mnie rytmy Def Leppard, a dokładniej Animal. Fajnie, już mi się spodobał ten wieczór.
- Mnie się podobasz, Stacy... - George szepnął mi do ucha, po czym znów porwał w ramiona. Akurat wnętrza wypełniły dźwięki Skid Row.
- Remember yesterday, walkin' hand in hand... - znów szepnął, ale tym razem było to coś w rodzaju śpiewu. Wtuliłam się w niego, a Jego dłonie powędrowały gdzieś na moje plecy, a może i nawet niżej. Nie wiem, nie mam pojęcia. Nie myślałam o tym. Moje myśli zaprzątał inny przedstawiciel płci męskiej, a mianowicie pan McKagan. Nadal czułam się winna tej sytuacji, nie powinnam tak zareagować. Swoją drogą ciekawe gdzie On się teraz podziewa...
- Napijesz się?
- Z przyjemnością. - przyznałam i poszłam za udaną kopią Nikki'ego, z tym szczegółem, że był to jedynie George.
- Na zdrowie. - podał mi szklankę z bursztynową zawartością, a sam uniósł swoją z tym samym trunkiem ku górze.
Skinęłam delikatnie głową.
- Touch me? No nie do wiary. The Doors na imprezie u George'a. Morrison Ci zapłać, wspaniały człowieku.
- Przygotowałem się na Twoje przyjście. Widać co lubisz. - powiedział otwarcie, ponownie upijając Danielsa.
- Serio?
- Mhm.
- To co jeszcze lubię?
- Prochy, Rock N' Rolla jak już wspomniałem, dobrą zabawę, striptiz... Seks.
- Przewidywalna jestem, ale na wspólną noc nie licz. - puściłam mu oczko, dopiłam swoje whiskey i pognałam na parkiet.
D.
- Halo? Kapitan
kondom nam tu potrzebny! - damski śmiech docierał do moich uszu z niedalekiej
odległości.
Odchyliłem głowę do tyłu, czując ogromne zmęczenie. Chyba za dużo wypiłem albo... Nie, to jedynie ciężar siedzący na moich nogach.
- Janet?
- No Janet, Janet. - niebieskooka blondynka przejechała językiem po moim torsie.
- Co ty... - pijacka czkawka męczy mnie od dawien dawna - wyprawiasz? - dokończyłem, spoglądając na nią spod jasnych włosów.
- Kochajmy się. Wiesz, jak mi na Tobie zależy, misiu.
- Byliśmy kiedyś razem?
- Nie, chyba nie. Czas najwyższy!
- Ale ja Cię nie kocham. - powiedziałem szybko, ale szczerze. Wzrok dziewczyny kokieteryjnie świdrował moje usta i krocze. Co chwila zmieniała obiekt pożądania, ale nigdy nie spoglądnęła mi w oczy.
- Pierdolisz. Kochasz, tylko jeszcze o tym nie wiesz.
- Nie, Janet czy Sranet, Nasraniec. Chuj wie, jak Ci na imię. - strąciłem ją z siebie, czując wstręt.
- Dziubasku, co ty wyprawiasz? Mój paznokieć!
- W dupie to mam.
- Duffy, skarbeczku, co Ci dolega? Może...
- Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Kobieto, odczep się ode mnie. - nagle wytrzeźwiałem i zrozumiałem swoje położenie. Nie moja wina, że laski na mnie lecą, nie?
- Duff...
- Tak, to moje imię, ale ja kocham Stace. Rozumiesz? Stacy Morrison to dziewczyna, którą kocham i kochać będę. Zostaw mnie. Daj sobie spokój, idź do George'a, on zawsze kogoś potrzebuje...
- Poszłabym, ale on już ma towarzystwo. - platynowa blondyna przygryzła tipsy i lekkim ruchem głowy wskazała na czarnowłosego chłopaka. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie ta młoda dama świetnie bawiąca się u jego boku.
- Sta... Stacy? - znowu ta cholerna czkawka.
- Och, to ta Twoja Stace? Nieźle się bawi. - śmiech Janet rozniósł się do całej sali.
Mnie nie było do śmiechu. Po raz kolejny poczułem nagły przypływ złości, i jednocześnie smutku. Chciałem go niej podejść, ale zabrakło mi odwagi.
Odchyliłem głowę do tyłu, czując ogromne zmęczenie. Chyba za dużo wypiłem albo... Nie, to jedynie ciężar siedzący na moich nogach.
- Janet?
- No Janet, Janet. - niebieskooka blondynka przejechała językiem po moim torsie.
- Co ty... - pijacka czkawka męczy mnie od dawien dawna - wyprawiasz? - dokończyłem, spoglądając na nią spod jasnych włosów.
- Kochajmy się. Wiesz, jak mi na Tobie zależy, misiu.
- Byliśmy kiedyś razem?
- Nie, chyba nie. Czas najwyższy!
- Ale ja Cię nie kocham. - powiedziałem szybko, ale szczerze. Wzrok dziewczyny kokieteryjnie świdrował moje usta i krocze. Co chwila zmieniała obiekt pożądania, ale nigdy nie spoglądnęła mi w oczy.
- Pierdolisz. Kochasz, tylko jeszcze o tym nie wiesz.
- Nie, Janet czy Sranet, Nasraniec. Chuj wie, jak Ci na imię. - strąciłem ją z siebie, czując wstręt.
- Dziubasku, co ty wyprawiasz? Mój paznokieć!
- W dupie to mam.
- Duffy, skarbeczku, co Ci dolega? Może...
- Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Kobieto, odczep się ode mnie. - nagle wytrzeźwiałem i zrozumiałem swoje położenie. Nie moja wina, że laski na mnie lecą, nie?
- Duff...
- Tak, to moje imię, ale ja kocham Stace. Rozumiesz? Stacy Morrison to dziewczyna, którą kocham i kochać będę. Zostaw mnie. Daj sobie spokój, idź do George'a, on zawsze kogoś potrzebuje...
- Poszłabym, ale on już ma towarzystwo. - platynowa blondyna przygryzła tipsy i lekkim ruchem głowy wskazała na czarnowłosego chłopaka. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie ta młoda dama świetnie bawiąca się u jego boku.
- Sta... Stacy? - znowu ta cholerna czkawka.
- Och, to ta Twoja Stace? Nieźle się bawi. - śmiech Janet rozniósł się do całej sali.
Mnie nie było do śmiechu. Po raz kolejny poczułem nagły przypływ złości, i jednocześnie smutku. Chciałem go niej podejść, ale zabrakło mi odwagi.
- Więc jak będzie?
- Ehm… - podrapałem się po głowie. – Chodź no tutaj. –
chwyciłem dziewczynę za biodra i przyciągnąłem mocniej do siebie, wpijając się
w jej duże, czerwone usta.
S.
- Shout.
- Shout!
- Okej, dosyć tego, zmęczona jestem. – odetchnęłam głośno, chociaż
muzyka Motley Crue i tak mnie zagłuszała. I wtedy, właśnie wtedy, w tym
momencie Go zobaczyłam.
Siedział z rozłożonymi rękami, a ta plastikowa lala nogami oplątywała
jego talię. Całowali się, z tym, że Ona już pozbyła się biustonosza.
Momentalnie moje oczy wypełniły się łzami, na szczęście w porę się
powstrzymałam i stamtąd wyszłam. Zimne, nocne powietrze doprowadziło mnie do
równowagi. George wybiegł za mną, ale próbowałam go odepchnąć. Nawet nie wiem
co do mnie mówił, nie słuchałam go.
- Jutro… - powiedziałam na odchodnym.
- Zadzwoń, proszę. – rzekł krótko i wrócił do domu, gdzie działo się to
ohydne coś, w roli głównej z McKagan’em i jego kolegą fiutem.
Fuj, na samą myśl dostawałam drgawek i odruchu wymiotnego.
- Wróciłaś już? – zdziwiona mina Kurta, spoglądającego na mnie sprzed
książki nieco mnie rozbawiła.
- Tak, jakoś… poczułam się źle. – skłamałam na poczekaniu i szybko
ściągnęłam z siebie wszystkie pierdoły, które tej nocy miały zdobić moje ciało.
Usadowiłam się obok niego, a po chwili po prostu przytuliłam do jego
chudego wręcz torsu.
- Och, Stacy. Mam przez Ciebie mokrą klatkę piersiową! Ośliniłaś czy
płaczesz? – próbowałam udawać oburzenie, ale mu nie wychodziło, przez ten
cudowny uśmiech na twarzy.
- Kurt, mogę Ci coś powiedzieć?
- Oczywiście.
- Nie wierzę! Ty… ja tak myślałem, ale że ty, to ja bym nigdy nie
odgadł. Przecież… niemożliwe.
- A jednak. – przyznałam, czując ulgę. Nareszcie się komuś wygadałam. I
to jeszcze facetowi. Wspaniałe uczucie!
- Powiedz mu to.
- Ale on...
- Wiesz co? Nie myślmy teraz o tym. Przemyślisz to sobie na spokojnie, w
samotności. Posłuchajmy czegoś, potańczmy. Niech ta noc się nie kończy!
- Beatlesi? – spytałam, podchodząc do gramofonu.
- Jasne!
Seksownie poruszałam biodrami, tanecznym krokiem zmierzając do Kurta.
Okręcił mnie delikatnie, ale perfekcyjnie wpasowaliśmy się w rytm.
- „Well, shake it up, baby, now, shake
it up, baby! “
- “ Twist and shout. Twist and shout! “
- “ C’mon c'mon, c'mon, c'mon, baby, now, come on
baby! “ – zanuciłam, na przemian z Cobain’em.
I tak właśnie minęła jakaś godzina. Przy muzyce The Beatles, The Doors i The
Rolling Stones. Świetna godzina. Cudowna godzina. Godzina beztroski i w
pewnym sensie wolności. Wyłączyłam myślenie…Wyrzuciłam Duffa z mojej głowy.
Chociaż na tą kruchą godzinę.
D.
Chwiejnym krokiem
wszedłem do domu. Aż do teraz kręciło mi się w głowie.
Wpadłem do salonu, chcąc jak najszybciej dostać się do
kuchni. No kac w chuj. Przecież suszyło mnie tak, że o ja pierdole!
Przeszedłem
obojętnie obok kanapy, ale coś zwróciło moją uwagę.
- No chyba kurwa nie! – krzyknąłem. Co to miało znaczyć?!
Leżeli sobie na sofie, przykryci kocem. Ona w jego ramionach. On bez koszulki.
- Co jest?
- O, wstałaś. Jak się pieprzyło? Dobry jest? – naskoczyłem
na nią od razu. Co ona sobie myślałam?! Nie może mnie zdradzać.
- Ja… co? – przetarła oczy wierzchem dłoni. – Ja się z nikim
nie pieprzyłam. Na pewno nie z Kurtem! To mój przyjaciel, pojebało Cię. –
usiadła na drugim końcu, jak gdyby chciała mi pokazać, że z niewysokim
blondynem nic ją nie łączy. – W przeciwieństwie do Ciebie.
- O czym ty mówisz?! – spojrzałem na nią zdziwiony.
- Plastikowe blondyny są seksowne, co? Jaka była, pewnie
dobra?
No ta laska to miała cięty język. Za to też ją właściwie
lubiłem…
- A George?!
- Znasz go?
- A tak się zdarzyło, że znam. – przyznałem, napiłem się
szybko i uciekłem do pokoju. Za dużo jak dla mnie na dzień dzisiejszy.
- Duffy, nie odchodź!
- Stace, ja... Ja muszę, nie dam rady.
- Nie możesz.
Zacząłem biec w drugą stronę.
Nie potrafiłem na nią spojrzeć. Ruszyła za mną, nie zwalniając, z subtelnym
uśmiechem na pogodnej, bladej jak zawsze, twarzy. Wreszcie stanąłem, będąc już
mocno zmęczony. Zawiesiłem głowę między kolanami.
- Nie uciekaj od mojej miłości. - zadarła brodę do góry, powoli
przybliżając się do moich ust. Schyliłem się, już prawie dotykając jej warg...
Otworzyłem oczy, automatycznie
wstając i rozglądając się wkoło. Nie było jej, nigdzie jej nie było!
- No tak, idioto, co myślałeś... To tylko sen, tylko jebany sen. -
mruknąłem pod nosem, wstając. Przeciągnąłem się, drapiąc po torsie.
Ziewnąłem, znowu przecierając oczy i zszedłem na dół.
Zanim dotarłem do kuchni, oczywiście jak to ja- wyjebałem się kilka
razy, potknąłem o jakieś badziewia bezwładnie leżące na podłodze w salonie.
Odruchowo chciałem zaświecić światło, ale ono już było zapalone.
Minąłem go bez słowa. Nachyliłem się do lodówki, buszując wzrokiem po
pustych półkach.
- Mnie też. - usłyszałem głos za sobą, więc odwróciłem się na bosej
pięcie, zerkając na Kurta.
- O czym ty pierdolisz, chłopcze? - mrugnąłem, wzdychając na głos.
Wyciągnąłem karton mleka i nalałem sobie odrobinę do szklanki.
- Mnie też się ona podoba.
Zacząłem kaszleć, a i jednocześnie krztusić się moim wytwornym, zimnym
napojem. Chłopak podszedł i zaczął mnie nerwowo klepać po plecach. Odkaszlnąłem
po raz ostatni i spojrzałem na niego wystraszony.
- Możesz powtórzyć?!
- To znaczy... Nie wiem, po prostu, no wiesz, to takie, takie całkiem
obce, ale tak bliskie. Czuję się przy niej wyjątkowo, przy Tobie też, ale...
- Jesteś pedałem?! Pojebało Cię do reszty? Ode mnie wara, nie gustuje w
analu. - odsunąłem się od Kurta na 'bezpieczną' odległość.
- Nie. - roześmiał się ironicznie - Powiem Ci coś, ok?
- Wszystko, tylko nie zmuszaj mnie do zmiany orientacji. - rozłożyłem
bezradnie ręce na boki i przysiadłem na blacie.
- Wczoraj… kiedy byłeś na tej imprezie, Ona wróciła mocno zdołowana i czymś
przytłoczona. Powiedziała mi o wszystkim, i… - jakby na moment się zawahał. – I
stwierdziłem, że kawałek „She loves you” Beatlesów będzie idealnie oddawał to co
ona czuje. Wsłuchaj się. – powiedział i po prostu wyszedł.
Chociaż doskonale znałem tą piosenkę, od razu podszedłem do gramofonu i odpaliłem
płytę winylową.
- Rozumiem. Kurwa, rozumiem. Muszę jeszcze raz… to było za szybko, za bardzo…
tak, jeszcze raz! Stacy... ja też Cię kocham. Kurwa, gdzie ona się podziała?!
No siema.
Tak, wiem. Rozdział nie jest taki, jakiego byście oczekiwali.
Po pierwsze ze względu na rozwinięcie sytuacji. Niestety Stacy i Duff jeszcze długo nie będą ze sobą. Wiem, że zdradzam w tym momencie ciąg dalszy, ale taka prawda. Musi się trochę podziać, żeby wreszcie... no. ;)
Po drugie, ze względu na pisownie. Chyba już nie potrafię pisać. Nie wiem. Może to przez złe samopoczucie i chorobę. W każdym razie wybaczcie i nie zajebcie.
Proszę o komentarz z opinią KAŻDEGO czytelnika.
See ya.
MÓWISZ, ŻE CI NIE WYSZŁO..A WYSZŁO ZAJEBIŚCIE! MNIE SIĘ BARDZO PODOBA I WARTO BYŁO CZEKAĆ NA 7 ROZDZIAŁ :D :3
OdpowiedzUsuńSIXX'owa <3
UsuńTAK TO JA :3
UsuńLubisz trzymać w napięciu, prawda? Rozdział jak najbardziej na plus, jak zawsze zresztą, ale niech ona będzie z Duffem w końcuu.. :D:D
OdpowiedzUsuńUwielbiam to. :D
UsuńJeszcze trochę... kilka rozdziałów :)
jak to Ci nie wyszlo? Zajebiste! :3
OdpowiedzUsuńNo nareszcie uwierzyłam, że dobrze napisałam ;)
Usuń"Tak sobie mniemam, ja mądry Duff, iż to będzie stypa. Stypa w chuj. Czujecie to kurde?!" -TYPOWA MAGDA XDD.
OdpowiedzUsuńMnie tam się podoba xD. Zaraz wszystkie fanki "Duff Story" rzucą się z komentarzami jak to padają Ci do stóp i wielbią na klęczkach, że dodałaś rozdział xDDD.
Kurt jest taki słodki :3. Nawet sobie...nigdy go takiego nie wyobrażałam, cudowny <3
A Duff...no nie. Wyobraziłam sobie tą całą akcję z tym...plastikiem, fuj! .____. taki pijany Duff...nie :c
Czekam na jakieś słitaśne laaf stooory :3 <3
XD.
No co? Kreuję bohaterów na swoim zachowaniu, swoich wypowiedziach etc. Dlatego Duff ma takie rozkminy. Ja właśnie często myślę sobie o różnych rzeczach, takich bezsensu. Jak idę np. To świetne. Polecam! xD
UsuńOto parę przykładów:
" Rzucasz się do mnie, jak jakiś makaron. "
" Utnę sobie te cycki zaraz! "
" Mam zęby? "
Tutaj przedstawiłam zdanie oznajmujące, pytające i oczywiście zdanie w trybie rozkazującym.
MAGDA (skurwiel) POLONISTKA XD
Załóż mi fanpage'a. Wszyscy tak mi padają do stóp xD
Kurt... no on jest taki... taki jakiś Cobainowy O_O - CZŁONKI.
bicz plis. <3
Tak długo czekałam ale warto było. Zajebisty rozdział mam nadzieje że Stacy i Duff będą razem.
OdpowiedzUsuńPoczekacie na następny trochę xD
UsuńBędą, będą... ;)
Po raz kolejny stwierdzam iż, rozdział jest świetny, MISZEL :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały xD
" Ja w komentarzu zawsze będę pisać Miszel. Okej, Miszel? " <3
UsuńDzięki, Olguś :3
oczywiście wyjebiste w kosmor! <3 :D ale nie rań za bardzo Kurta :<
OdpowiedzUsuńNie zranię Go, spokojnie :>
UsuńTo jest kurwa galaktycznie jakoś cudowne, że oderwać się nie mogę! Kocham Twoje opowiadania, to szczególnie! Well, kiedy następny rozdział? Bo się byłam uzależniłam od Duff Story normalnie! :D
OdpowiedzUsuńDaję sobie w żyłę Duff Story xD - taki fanpage chyba założę.
UsuńZapewne za dwa tygodnie, lub wcześniej.
mówisz , że rozdział nie jest taki jakbyśmy oczekiwali , ale ja właśnie takie rozdziały lubię najbardziej ! :D Na serio rozdział jest świetny ! Oby tak dalej ; )
OdpowiedzUsuńA co do treści to Kurt i Stace ? Ho ho ho xd Dzieję się ! :D Wyobraziłam sobie ich razem na tej kanapie soo sweet ^^
A Duff i ta dziunia ? Wredna suka ! Choć McKagan też nie ładnie sie zachowuje , bo pomiędzy Stace a Georgem nic się przecież nie działo . No idiota ._.
Czekam na więcej i rozdziały takie jak ten mogły by pojawić się cały czas ;p Trochę akcji , a nie samo słodzenie , albo sama depresja . Musi być urozmaicenie , bo jak go nie ma to blog jest smętny i nieciekawy . I powtarzam : rozdział boski ^U^
Duffie
Leżałabym ; )
UsuńDuff jak typowy facet, co się dziwicie.
Dzięki.
Bardzo bardzo podoba mi się rozdział Mogliby już byc razem. Dobre to na imprezie (: jezuuuu chciałabym miec przyjaciela takiego jak Stacy i w ogóleeeee :D czekam na następne!
OdpowiedzUsuńWszyscy chcą by byli razem, ja zwariuję xD
UsuńZajefajne, super, ekstra, świetne i ogólnie bomba! Czekam na Axl Strory.
OdpowiedzUsuńTo ostatnie zdanie mnie ucieszyło ;)
UsuńNooooowyyyyy *________*
OdpowiedzUsuń*parlay idzie odprawić symboliczny rytuał zapalenia świecy i odśpiewania arii operowej na tęczy pod wezwaniem Duffa Świętego*
także ten, O SOLE MIO !
...
*________*
A teraz do rzeczy :3 Otóż: rozdział bardzo, bardzo mnie satysfakcjonuje i nawet nie myśl sobie, że jest gorszy czy 'nie taki jakbyśmy oczekiwali', bo... Bo się obrażę -.- Bo ja oczekiwałam właśnie czegoś takiego i... tak sobie myślę, że jeśli istnieje jeszcze wyższa lub lepsza możliwość oczekiwań to mój mały musk chyba jej nie ogarnie, przez co czuję się głupia :c Rozdział jest ZAJEKURWAKURWABISTY, bo: Twój epicki styl pisania, który jednym słowem można określić jako rozpierducha umysłu (o, o, to dwa słowa!), bo myśli bohaterów - zarazem inteligentne oraz rozpieprzające czaszkę, która pod ich wpływem zaczyna falować w czasoprzestrzeni na unikalnych, surrealistycznych orbitach. Bo wszystko toczy się dosyć szybko, jest długo i treściwie (parlay kocha <3), bo zawiera melodramatyczne oraz śmieszne sytuacje, bo wszędzie, kurwa, gra muzyka!!!
Duff, Duff. Łotęczo, jakże ten człowiek mnie rozpieprza. Jego myśli to czysty geniusz, czysty, czysty, czysta, czysta, Soplica kurwa! Oto kilka przykładów (tak jakbyś nie znała swojego opowiadania... Ale cytuję i tak! xD
- Orgazm ewentualnie! - 'ewentualnie', oczywiście, Duffiaczek widzę ostrożny w słowach xD
- Co... Jesz sobie? - dobre pytanie, hahahaha, wyobraziłam to sobie. I taki Kurt, który zastyga z kanapką z rozwartą szczeną.
- A ja sobie pójdę na browara... do pokoju. Gdzie ja żyję! - o to to. Też zawsze zwalam wszytko na to bezczelne otoczenie. :c
- Tak sobie mniemam, ja mądry Duff, iż to będzie stypa. Stypa w chuj. Czujecie to kurde?! - CZUJĘ!!! xD
- Janet czy Sranet, Nasraniec - szczerość przede wszystkim, leżę już pod stołem. Wiesz, jakbym takiego Duffa zobaczyła to na zmianę miałabym orgazm oraz histeryczne wybuchy śmiechu, no. Rozjebuje system człowiek.
- Co ona sobie myślała?! Nie może mnie zdradzać. - biedactwo :c Swoją drogą dobry tok myślenia xD
- O czym ty pierdolisz, chłopcze? - proste zdanie a cieszy xD
- ode mnie wara, nie gustuje w analu! - hahahahahaha, strach w oczach xDDD (i znowu nadużywam iksde, przez Ciebie -.-
Widzisz, Twój Duff czyni moje usta bolącymi, no bo wszystko przez ten banan na twarzy. Też tak masz? No nie wiem, jakbym Tobą, to pisząc ten rozdział zaśmiałabym się na śmierć i wpadła w samozachwyt.
Ty, laska! Rozjebałaś system xD
UsuńParlay pisze komentarz- to znaczy, że będzie ciekawie :)
UsuńTy nie jesteś głupia i masz MUSK. Jeszcze Ci nie wypłynął, chyba, że przeze mnie i moje chore teksty, rozkminy etc., wszystko co moje w postaci Duffa xD
" zawiera melodramatyczne oraz śmieszne sytuacje, bo wszędzie, kurwa, gra muzyka!!! " ---> ja jebię, sikam. ZW XDD
Rozjebałaś mój MUSK swoją opinią, czuj się winna. :D
A przytocz sobie, przytocz ; )
Z tą kanapką... tak, tak, tak! Właśnie o to mi chodziło. I taki zamulony, zjarany Duff z otwartą szczeną, który drapie się po torsie, albo grzebie sobie (nie tam xd) we włosach... Ach, ten DUFF *-*
Z tą stypą... to kurde mój tekst. I ja tak sobie czasem mówię i zawsze kończę właśnie tym: Czujesz to ku*wa?! XD
ale dobrze, że ty czujesz. Cieszę się ; )
To tak. Przepraszam cię za ból ust, już nie będę xD też nadużywam IKSDEEEEE XDDD ---> lol. -.-
No niestety w samozachwyt nie wpadam, wręcz przeciwnie, ale fakt faktem, że często się śmieję z tych dziwnych odzywek xD
+ Od dzisiaj śpiewam Poison przy wykręcaniu numeru. Dobry akompaniament, dobry! Serio. Więcej takich akcji, bo... ja po prostu kocham, kocham takich ludzi jak Stace, Kurt, jak Duff, którzy... Którzy wykręcają numer Poisonem!
OdpowiedzUsuńDach, piekny dach! Kocham Dach. :3
Co tu jeszcze, kuźwa... Miałam tyle do napisania, a zaponiałam... :( W każdym razie czekam na kolejny, chcę żeby Duff był ze Stace, choć z drugiej strony ten trójkąt mnie niepokoi. No bo co ze słodkim, niewinnym Kurtem w moherowym swetrze? Nie wiem, nie wiem... Ale i tak mają być razem, mówisz że późno, okej, ale mają! Pisajaj szybciej, nie załamuj się, bo naprawdę robisz to świetnie. Wiesz, w Twoich rozdziałach widzę taką lekkość, zawsze mam wrażenie, że Ty po prostu siadasz i klepiesz w klawisze bez najmniejszego wysiłku, o. :3
A, a, jeszcze na koniec coś o Axl Story! Kieeeerwaaa, jaki dłuuuuuugi rozdział!!! :o Czytam, czytam i nie ma końca, to lubię :3. Wybacz, że nie skomsntowałam, ale naprawdę mam internetowe ograniczenia i tako wychodzi :< Nie pamiętam już wszystkiego, ale podobał mi się pomysł z teledyskiem. I podobała mi się całodniowa biba z kupą zajebistych ludzi. LARS *___*
Michelle chce mieć dzieci?!?! XD No, tego się nie spidziewałam, ale wiesz, w sumie fajne by było taka np... Niespodziewana dzidzia! Axl zmieniający pieluchę w asyście Slasha, Izzy'ego i najlepiej całej kompanii włącznie z Metą.
Dirty Deeds Done Dirt Cheap normalnie. xD
Oho, i jeszcze Slash. Ta cała akcja z kuzynką do mnie nie przemawia, nie wierzę mu! :O A co jeśli... Slash zainwestował wszystkie pieniądze we własny salon fryzjerski + SPA i wstydzi się przyznać, że codziennie wymyka się na pucowanie kłaczków? Chuj, nie wiem?! Nie wiem no :c
Dobrze że M. i A. się pogodzili, ale w tym rozdziale brakowało mi takiej niezdrowej, soczystej, chamskiej, romantycznej kłótni ze szczyptą latającego szkła. :3 Wiesz o czym mówię, ich epickie, krótkotrwałe krwawe spiny (tak bardzo oddające charakter Axla...) kończące się w łóżku.
Także ten, nie wiem co jeszcze powiedzieć... Ave Ty, ave ja bo czuję się dumna że mogę wielbić taką osobę jak Ty xD (mogę, nie? :3) i ave pierogi.
GRRR! (tak, dostałam nową płytę).
Tak! Tak! Zgadzam się ze wszystkim*.* Rozdziała zajebisty:D JA JUŻ CHCE KOLEJNY!!! Mogłabym czytac to dniami i nocami i jak dla mnie mogłoby się to nigdy nie skączyć <3 Genialne, zajebiste, wspaniałe, świetne, fantastyczne, super, ekstra itp.:D Nastepny rozdział prosze i Duff S. i Axl S.( bo tez czytam i tez uwazam ze zajebiste w chuj):)
UsuńTy, nigdy tak o tym nie myślałam O_o
UsuńAle od dzisiaj śpiewam POJZYN XD jak będę do kogoś dzwonić. Dobry patent, dobry powiadam. :D
Kocham Dacha, pjona.
W zasadzie to tak jest. Siadam sobie, coś jem, słucham muzyki i myślę: "ciekawe co powie Parlay?" xD a potem wychodzi jakieś Duff Story, no i co ja mam zrobić? :>
Pjona again. Też mam always karę xD i teraz też i siadam tylko w weekendy, no :c
Nie, nie, nie. Kirk dziecka Michelle nie tknie, o nie, nie, nie xD A Lars to już nie wspomnę, niech dba lepiej o swoje pałki :]
NIE, BO WALNĘ. Lol, o SPA nie myślałam, ale owszem to spoko pomysł i dobra inwestycja xD Ja jebię, kocham Cię normalnie ;p
Wiem, ja też to lubię. Tfu, lovciam na zabój, ale kurde wiesz, ciągłe kłótnie nie wszystkim się podobają. Lecz wiedz, że mnie bardzo, soł macz, macz, very macz, bo to takie... napięcie w związku umacnia więzi. Prawie jak Sid i Nancy <3
Nie wiem czy warto mnie wielbić, ale nie zabraniam. XD lubię mieć fanów i myślę nad założeniem fanpage'a. Lol mi mnie.
Ave ty i Twoje zajebiste komentarze. Żądam od Ciebie fejsa i jak tylko znajdę trochę czasu, np. w święta to ogarniam Twego bloga, to jesteś zajebista i Cię wielbię i muszę zobaczyć co ty tam tworzysz xD
De Roling Stonzzzz :3
To co ja tam tworzę to jakaś chujnia z patatajnią i jeśli to co pisze ma jakąkolwiek wartość to tylko te nowsze rozdziały, bo te pierwsze to... JA JEBIĘ o.O hhahaha, nie ale serio, moje pierwsze w życiu opowiadanie, więc się nie przestrasz jakby co i nie uciekaj z krzykiem po pierwszym zdaniu xd Albo czytaj od końca! :D Albo w ogóle nie czytaj.
UsuńNie lubisz Kirka? Nie lubisz Larsssa? :< Czemu nikt ich nie lubi? (ja słyszałam, że L. ma małego, no ale nie cóż, nikt nie jest doskonały xD) A James? James może tycnąć dziecko? :DD
Ja ich uwielbiam. Najbardziej Larsa, bo wyglądam jak on XD
UsuńLars ma małego, mam zdjęcie, ale i tak bym ruchała <3
MichelleRose (nie chcę mi się logować, lol.) XD
Heheszki, też mam zdjęcie, lol, ja i moje obrazki na telefonie, goły Axl, goły Duff, goły Slash, goły Steven, goły Izzy, goły Lars, James, goły Axl z innej perspektywy... I moje rodzeństwo: po co Ty masz komórkę na hasło?!?!?! xd
UsuńR.I.P włosy Larsa :(
MASZ GOLUTKICH GUNSÓW? SKĄD?! JA NALEGAM, BYŚ PODAŁA MI SWOJEGO FB I KONIEC XD *-*
UsuńTEŻ MAM HASŁO, ALE TEŻ ZE WZGLĘDU NA WIADOMOŚCI ;D
- MichelleRose, KOCHAM DEPECHE MODE. NORMALNIE SIĘ ZAKOCHAŁAM *_* XD
Nie no, nie są całkiem goli :( to są jedynie różne odkryte fragmenty ciał xD no wiesz, dupa Slasha, Axl w spodniostringach, goły Axl zasłaniający swojego czachą... Hmm... Duff w rozpiętych spodniach (bardziej niż zwykle, ofkors, bo rozpięte to one są zawsze) no i... Różne moje dziwne przeróbki bo ja mam nie po kolei w czaszy i biorę prawie-naked Slasha i naklejam mu kwiatuszek w miejscu wiadomym, coby wyglądał jakby był goły ;___; Więcz hmm hasło jest raczej konieczne... Sama widzisz, jestem chora psychicznie ;__; Jeszcze te kwiatki ;_; to ja już nie wiem, ja jebię, idę na leczenie D:
UsuńNie dam Ci fejsa z przyczyn zawiłych i niezależnych ode mnie :( Możesz mi dać maila, jak chcesz xD
Hahahaha, zawsze spoko :3
UsuńTo gg daj, albo tą pocztę ;>
Świetnie się czyta. Bardzo wciąga, bardzo! Czekam z niecierpliwością na dalsze rozdziały! Szybkoooo, błagaaam! :3
OdpowiedzUsuńOf kors, że dodam :)
UsuńSzczerze to wole Duff story, niz Axl story. Jakoś bardziej mi do gustu przypadła, ale kij z tym.
OdpowiedzUsuńCzasem nie ogarnialam, ale bardzo mi sie podobało. Narqzie nie ocenie bo pisze z komorki i pasami na twarz
Ja na odwrót, ale dzięki.
UsuńSpoczko. :)
Cholera, uwielbiam to. Jest świetnie, moim zdaniem bardzo dobrze to napisałaś. Widać było te emocje. Lubię czytać Twoje wytwory, bo zawsze sobie wszystko świetnie wyobrażam. Czekam na kolejne. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo. To miłe, bardzo nawet. ;)
Usuń'Czulbym się wyróżniony. Nawet bardzo... Dobra, orgazm ewentualnie!' - jeblam..xD Ale się nie czuł. A Kurt, jak gdyby nigdy nic, wpieprzal kanapkę..:D
OdpowiedzUsuńRada numer 666.:) Ogólnie rzecz biorąc - kocham rozmyslenia Duffa.. Takie to.. Wyjebiste jest. Te wszystkie rozkminy..;)
'Oby znalazła dobrego dilera' - kochany tatuś, nie ma co.x)
Tak sobie myślę, że każdy chciałby mieć rodziców, którzy się o wszystko nie przypierdalaja. Ale z drugiej strony... To uczucie, że mają cię gdzies, jesteś nikim, nie potrzebują cię... Masakra. To ją już wolę moich..;p
Zjebana ta Janet. A tak mi się dobrze to imię kojarzyło..:p
Kurrrdeee.. Stacy jest wyjebista. Tzn nie wyjebista, tylko Morrison..xD Kocham ją! ;D
A więc Cobainowi też się Stacy podoba? ..Się porobiło...
'Ode mnie wara, nie gustuje w analu'.. Hahahahh
Ogólnie jest zajebiscie. Jest bardzo zajebiscie. Czekam na następne rozdziały.^.^
Kurt jak ja, tylko je xD
UsuńDuff słodki jest, prawda to czy nie? :>
Rodzice są dziwni. Albo za bardzo się wtrącają, albo mają cię gdzieś. Bez sensu o_o
Thanks. :3
Hah.. Ale Ci się rymuje..xD
UsuńTak. I teraz myślę: jak kiedyś będę miała dzieci, to będę inna niż oni... A pewnie będę taka sama. I chuj..;/
Zbyt dobra w pisaniu komentarzy nie jestem ;P Ale skoro prosisz.. To jest świetne! Bardzo przyjemnie się czyta. W pewnym momencie troszkę się pogubiłam ale to akurat było mało istotne ;) Pisz dalej!
OdpowiedzUsuńBo ja nieogarnięta jestem, dlatego się ludzi gubią w tym wszystkim, wybacz :)
UsuńDuff, ty chuju! Wybacz, musiałam :<
OdpowiedzUsuńUwielbiam Duffa, ale wydaje mi się, że Stace było by lepiej z Kurtem. I to o wiele lepiej :x
W ogóle, Kurt jest taki... fijawpfjawhghpasugag... *_______________________________*
Kurcik zawsze był... sweetgodohgodhessosweet *____________* XD
UsuńA to zobaczymy, zobaczymy z tym łączeniem.
BOŻE, KURT JEST TAKI GENIALNY I W OGÓLE SŁODKI, KOCHAM GO *__________________________________* Ostrzegam, ten komentarz może być przepełniony moją miłością do Kurta, więc radzę się przygotować na rzyganie tęczą xD
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja kocham Kurta miłością bezgraniczną, wieczną, czystą i w ogóle?! On jest taki genialny *____* A ta Stacy, to jakaś dzika jest, no żeby Duffa woleć od Kurciszka?! POJEBANA! Albo nie, bo Kurt jest MÓJ więc niech ta Stacy się trzyma od niego z daleka, bo wkropię jej glanem :< I niech tylko spróbuje mi tam Kurciszka skrzywdzić, to też jej wkropię, psia kość!
O Kuuuuurciszku! Aż mnie naszła chęć hajtnięcia się z nim po raz trzeci XD Kurwa, to chyba zabrzmiało dziwnie. No co?! Mam tak z natury!
Nie no, ogółem dalej jestem przy twierdzeniu, że wyszłaś z wprawy. Ale powoli jej znów nabierasz, bo ten rozdział jest lepszy od poprzedniego (bo Kurciszek XD).
Tok myślenia Duffa, jest rozbrajający i mój mózg, którego nie mam, zamienił się w papkę dla dzieci. Ja pierdolę, Duffy geniuszem! *_*
No i to chyba tyle z mojej strony, idę się jarać Kurtem (po raz 8o7356849744765783456347856 tego dnia). Joł, joł, elo 3 2 0!
Bean
Nie skrzywdzi, spokojnie. No nie tylko ty, ja też go kocham, dlatego tutaj jest :>
UsuńMi się tam teraz o wiele lepiej piszę. Kiedyś to była taka zabawa, w ogóle, że się tak wyrażę "na odpieprz", a teraz... zaczęłam czytać książki, i jestem zdania, że to poprawi mój sposób pisania i wypełni mój zasób słów. Okaże się, no.
Aaaaa... Kochaam <3 Kurde tak no i HA !
OdpowiedzUsuńAlice i Skid Row - kocham Cię ! ! ! fajny rozdział
OdpowiedzUsuńPOOOOOOOOOOOOOOOODOOOOOOOOOBAAAA MI SIĘ KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM - JEST MOC Z TOBĄ
OdpowiedzUsuńAle się działo :O
OdpowiedzUsuńA Duff to doprowadzał mnie do szału dosłownie...
Nie wiem czemu ale jakoś nie przepadam za Kurt'em, mogę nawet powiedzieć, że go nie lubię, taki jakiś dziwny jest. I jeszcze mu się Stacy podoba... No nie... Jeszcze tego brakuje żeby byli ze sobą :O
W ogóle to czekam na następny rozdział! Narobiło się zamieszania, mam nadzieję, ze w kolejnej notce się wszystko wyjaśni, i że Stacy i Duff pójdą po rozum do głowy.
Podobało mi się tak czy siak.
:)
dzięki, dzięki.
UsuńNo Kurt według mnie spoko jest, ale co kto woli, nie? :>
tyy.. ale weź jo przystopuj bo się czuję jak nieudacznik xD kompletnie zakochana jestem *-* i nawet pałerejd nie pomoże!! czekam a! i dodałam Cię do linków ;)
OdpowiedzUsuńWszyscy kochają Duff Story. To fajne ;)
Usuńo, dzięki.
Kiedy byłam jeszcze na onecie czytałam Twojego bloga, ale potem się zapuściłam i... no :c
Jejku*.* No dobra napisze troche długi komentarz ale cóz:D Laska, kocham tego bloga, znalazłam go jakos nie dawno ( bo jakos w listopadzie) i przeczytałam tez dosc szybko (bo w kilka dni no dobra w 2 xd). Ogólnie to kocham Gunsów tak cholernie mocno i nie moge zniesc faktu iz urodziałm sie stanowczo w zlym czsie. Jezu, ile ja bym dala zeby zyc w 80's, żeby móc byc na ich koncercie jeszcze w całym składzie, ale niestety nie bylo mi to dane:< Powracając do bloga to jest zajebisty, jeden z najlepszych jakie czytałam, a czytałam ich bardzo dużo;) Alx S. jak i Duff S. Wszystko mi sie w nich podoba, to jak piszesz, opisy i t, ze jest muzyka ( no te linki do piosenek- zajebiste). Jak to czytam to wszystko sobie dokladnie wyobrażam . Codziennie wchodzę na tą stronke i sprawdzam czy nie ma nowego rozdziału i szczerze to się wkurwiam xd jak nie ma bo nie moge wytrzymac zeby dowiedziec sie co bedzie dalej. Oba opowiadania przeczytałam chyba ze 3 lub nawet 4 razy i za kazdym razem "przezywałam" je tak samo. ZAJEBISTE W CHUJ!!!*.* Pisz dalej bo bardzo dobrze ci to wychodzi i wgl ja juz chce kolejny rozdział i do tego opowiadania i tego drugiego, a najlepiej to od razu po 2 xd (ale takie baardzooo długie) :3 Dziękuję, pozdrawiam i dobranoc :*
OdpowiedzUsuńW dwa dni? Matko, chyba musiało Ci się okropnie nudzić xD
UsuńPiona, mam to samo. Dlatego piszę bloga. Mi pomaga, spróbuj :)
Przez tą muzykę i zdjęcia pragnę właśnie, aby każdy dokładnie to sobie wyobraził. Ja sobie wyobrażam pisząc i chcę, by to samo odczuwali czytelnicy, więc mnie to cieszy ;)
Będę pisać na kompie, kiedy znajdę tylko czas, a potem publikować tutaj, ale często mam karę na kompa, także z góry przepraszam. ;)
Heej, już jest okej i jebnę Ci tu komenta ^^
OdpowiedzUsuńWszystko zajebiście, i George spoko, i 'I remember you' (właśnie słucham <3) i 'Shout At The Devil' i wgl. Kurt, Stacy i Duff to straszne nieogary, ale to jest słodkie, i chuj. A ja jestę chorę Vincę, a Vince'm bo mam Vince'owy głos xD za dużo Vince'a w jednym zdaniu xD ogólnie to za całokształt PJONTKA :3
UWAGA, UWAGA! jestem ucieszona, bo miałam wyjebisty sen o Larsie *-*
(jeb jeb jeb jeb jeb jeb! - słucham 'Fight Fire With Fire' <3)
no ale:
no że był sobie chyba '86 rok, a ja, James, Kirk i Lars lecieliśmy do Hollywood samolotem, bo mieliśmy grać w 'Kobiecie w Czerni' .
i ten samolot się rozbił na jakiejś tam wyspie i tylko my (czyt. ja, James, Kirk i Lars) przeżyliśmy.
i James poszedł się rozejrzeć, a Kirk stwierdził, że musimy trzymać się razem. nagle usłyszeliśmy wrzask mrożący krew w żyłach. to był krzyk Jamesa. Kirk bez słowa wbiegł w dżunglę, aby poszukać przyjaciela. Lars i ja poszliśmy na klif (RIP Cliff Burton [*]).
- Posłuchaj - zaczął Lars, ujmująć moje dłonie w swoje. - Spójrz mi w oczy...
Posłusznie wpatrzyłam się w jego błękitne tęczówki, które dosłownie przewiercały mnie wzrokiem.
- Jesteśmy w takiej zjebanej sytuacji, że nie możemy się poddać, jasne?
- Lars...
DOBRA, CO JA ODPIERDALAM, JAKĄŚ JEBANĄ POWIEŚĆ PISZĘ?! xD
koniec tego dobrego, potem kiss kiss kiss omg jakie to było słodkie i w wgl. :3 zajebistej części koniec :C
okazało się, że ta pierdolona wyspa to był stary Park Jurajski i James spotkał velociraptory i przed nimi uciekał, i jak do nas dobiegł, to się okazało, że one ZJADŁY KIRKA i ja tam zaczęłam tak masakrycznie ryczeć, że dupa.
ale w końcu przyleciały helikopterki po nas i polecieliśmy do LA i tam wiedliśmy wspólne, szczęśliwe, krejzi & wyruchane życie.
Lubię Twoje sny i mms ze zdjęciami Mety xD
UsuńNAPISZ BLOGA O SWOICH SNACH. BĘDĘ CZYTAĆ :3
Nina Neil. ;)
ho ho :D też lubię moje sny xD jestę Vincowę żonę?? xD mam mnóstwo zdjęć Mety na iPhoniku ;p like a hipster ;_; ZROBIĘ BLOGA ALE JESTEM PIERDOŁĄ I NJE UMJEM :C
Usuńho ho, jutro mam w szkole kiermasz świąteczny i będę Mikołaję ;_;
EJ ZACZNIJ PISAĆ LARS STORY XD <3 BĘDĘ FANEŁĘ NAMBER ŁAN ;_;
Na drugim blogu będzie sex story z Larsem xd
Usuń- Michellę Rosę.
ho ho, no to tam wbijam i wyrucham Larsa XD bo go koffam ;3
UsuńO ja pierdziele. *_____________________*
OdpowiedzUsuńTo jest chyba najlepszy rozdział Duff St... Nie. Wszystkie są zajebiste. xD Ale, eej...że on z tym plastikiem?! Zresztą...i tak go kocham. xD No i jego przemyślenia of kors, one są takie... Takie achhh... "Co ona sobie myślała?! Nie może mnie zdradzać" Hahahaha, to i wiele innych mnie rozjebało. xD Błagam Cię pisz, pisz, pisz szybko! To opowiadanie wciąga i uzależnia, i w ogóle jest takie pięęęęęęęekne. ;_; xD No i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, noo. :C xD
Tak, z tym plastikiem :c
UsuńHahaha, spoko ;)
no kurde ! Nie gadaj tak, bo wyszło zajebiście i tyle! <3
OdpowiedzUsuńJaram się tym opowiadaniem, i podzielę zdanie tutaj zebranych MEGA UZALEŻNIA
Niech oni będą razem..kurde..:C
No to konczę, bo wiekszego suchara nie mogłam tu chyba napisać..haha :D
U mnie dziś nowy, zapraszam :)
Daję sobie w żyłę Duff Story, normalnie. ;)
UsuńBRAWO
OdpowiedzUsuńNo dobra, napiszę komentarz, pewnie mało znaczący, i pewnie się tu gdzieś zgubi między 46 innymi komentarzami. A więc dłużej pierdoliła nie będę, tylko przejdę do rzeczy. Najchętniej napisałabym : Zajebiste, czadowe, BOSKIE-SUPER-W-CHUJ-CUDOWNE, ale wiem, że to nie dodaje zbytniej motywacji. A więc po pierwsze, wszystkie teksty Duffa są niesamowite i leżę na ziemi, czytając je. Po drugie, jest dużo przekierowywań do yt, co kocham, bo można lepiej przeżyć opowiadanie. Po trzecie, Kurt. Tak, wiem. Jaram się jak dziewica wibratorem, ale on tutaj tak świetnie pasuje *-*
OdpowiedzUsuńI do tego wszystkiego, moje chore wyobrażenia Duffa spadającego po schodach.
Także ten...No. Jak miałabyś czas i ochotę zajrzeć na mojego bloga, to strasznie bym się cieszyła, bo jesteś jedną z moich Blogowych Guru. Więc zapraszam do mnie... Keep on rockin' !
Z tym yt to się całkowicie zgadzam, właśnie dlatego to robię ;)
UsuńJak dziewica wibratorem, lol. ZAŁATWCIE MI WIBRATOR, PLS *-* XD`
Ja i Guru, lol. Ale okej, jak nadrobię pozostałe blogi i znajdę czas to z miłą chęcią wpadnę. Jesteś już w zakładkach ;)
Nie pierdol tylko pisz dalej ;)
OdpowiedzUsuńI love it
U mnie nowa notka, zapraszam :> Jeśli mam nie informować-napisz.
OdpowiedzUsuńDotychczas wciągnęły mnie ta na maksa ze dwa opowiadania.. Twoje jest trzecie :3 Może i lepiej, że Duff ze Stacy nie będą jeszcze razem, nie lubię zbyt szybkiego rozwoju akcji. Kurt i Stacy? Ciekawie będzie, widzę :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę weny c:
Kiedy spodziewać się nowego rozdziału? :3 Ciekawość mnie zżera. xd
OdpowiedzUsuńJEST! NARESZCIE! <333
OdpowiedzUsuńNo i dobrze, mi się podoba :D Nie mogą być od razu razem, bo by się zrobiła woda z olejem. Chociaż i tak pewnie będę się niecierpliwić :D - Joan
jest komentarz . ^^
OdpowiedzUsuńuwielbiam tą historię, mogłabyś częściej pisać ?
"All we need is just a little patience", wiem, wiem, ale nie należę do cierpliwych osób . ;p
oni są tacy słodcyy . <3 ja też chcę poznać takiego chłopaka . albo wehikuł czasu i LA, lata 90'te . ;33
ale to zbyt piękne, żeby było prawdziwe, niestety . ;c
mówi się trudno i żyje się dalej .
nawet nie mów, że nie masz talentu, czy weny, czy czegoś takiego, bo zajebię .
i czekam without patience na następny rozdział ! ^^
Uwielbiam to opowiadanie .Rozdział genialny
OdpowiedzUsuńKiedy następny??? Juz nie moge wytrzymac, zaraz zwariuję xd
OdpowiedzUsuńJuż czeeeeekam i czeeeeekam na Axl Story no prooooosze cie ja chce Axl Story...
OdpowiedzUsuńZabiorę się za to ;)
Usuń- MichelleRose.
Boże jedyny! Trafiłam tu niedawno i powiem szczerze, że to co tu tworzysz jest nieziemskie. Zainspirowałaś mnie do napisania własnego opowiadanie o Gunsach (http://lost-in-the-garden-of-eden.blogspot.com/) jesteś naprawdę świetna w tym co robisz!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe opowiadanie. Pisz częściej, no i nie trzymaj nas tyle w niepewności. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :>
OdpowiedzUsuń~MadameAXL
ja tak tylko tutaj z taką małą informejszyn. xD
OdpowiedzUsuńno więc zgubiłam hasło do Sixx'owego konta google. ;__;
ALE MAM HETFIELDOWEEEEE <333
pisz, pisz, Miszel. xD
jestę Dżejmsowę żonę i możesz mnie w Axl Story przeruchać z Hetfieldem. <3 xDD
Droga Michelle Rose...
OdpowiedzUsuńTwoje historie są zajebiste xD
Przeczytałam całe Axl story i Duff story i powem Ci...że zaczęłam około 15 i skończyłam jakoś teraz o 18 xD
I życzę Kurtałkowi smacznego (ty obżartuchu ty ^^)
Ode mnie na początek wystarczy pod następnym postem będzie z mojej strony wyczerpujący komentarz.
I ten tego, noo...zapraszam na bloga: http://historie-rodem-z-piekla.blogspot.com/
Następny proszę!!
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podoba , co ja mówię jest zajebisty i czekam na następny . Na koniec pragnę dodać ,że świetnie piszesz i jak będzie ci się nudziło możesz wpaść na mojego bloga nie jest on opowiadaniem a blogiem o recenzowaniu książek co raczej mi nie wychodzi a co tam żyje się raz nie ? http://bez-nadziejnie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJedno słowo. ZAJEBISTE! :).
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAA!!!! Ale zajebiste!!!
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny rozdział??? <333
Eyyyyyy , daj już kolejny rozdział ;>
OdpowiedzUsuńAAAA świetny, szkoda, że więcej nie będzie... :(
OdpowiedzUsuńTO JEST ZAJEBISTE!!! PRZECZYTAŁAM JEDNYM TCHEM NO CUDO *-* Proszę Cię informuj mnie na moim blogu. :))
OdpowiedzUsuń