NARESZCIE! NAPISAŁAM. NIE WIEM JAK TO WYSZŁO, BO SZCZERZE MÓWIĄC WSZELKIE POMYSŁY NA TO OPOWIADANIE MNIE SIĘ ULOTNIŁY. A CO WPADŁAM NA JAKIŚ "NOWY" TO NASTĘPNIE CZYTAŁAM BLOGA, GDZIE TO JUŻ BYŁO.
A JA NIE KOPIUJĘ ;)
Droga, moja kochana czytelniczko! Wszystkiego najlepszego! :3
Droga, moja kochana czytelniczko! Wszystkiego najlepszego! :3
Stanęłam na palcach, szukając w kuchennej szafce
płatków kukurydzianych. Zdecydowanie byłam za niska, a w pobliżu niestety nie
dostrzegłam żadnego stołka, który okazał, by się moją pomocną 'dłonią'.
Niespodziewanie ktoś podniósł mnie ku górze. O
mało co, a wylądowałabym na drewnianej, twardej posadzce.
- Aaaaaaaaaa! - wrzasnęłam, przytrzymując się
drzwiczek mebli.
- Spokojnie, trzymam Cię Stacy!
Odwróciłam sprawnie głowę i zmierzyłem Duffa
wrogim spojrzeniem.
- Mógłbyś, z łaski swojej zdjąć dłonie z moich pośladków?!
- Jeżeli chcesz upaść, to nie ma sprawy. -
wzruszył ramionami, z ukrytym, cwaniackim uśmiechem i już zrywał się do
wyjścia, kiedy chwyciłam go za skrawek szarej koszulki z logo The Ramones.
- Nie, czekaj. - zawędrowałam palcami we wnętrze
półki i wyciągnęłam z niej dosyć duży karton - Za tą pomoc zrobię Ci śniadanie.
Uśmiechnęłam się, stojąc na przeciwko chłopaka.
- Kiedy on przyjedzie? Ja pierdole, przecież
zdechnę z głodu zaraz.
No musiał, robił to specjalnie! Staliśmy na
przystanku autobusowym, oczekując na Kurta. Wskazówka zegara zmierzała ku
wielkiej dwunastce.
- Za chwilę powinien być.
Odpaliłam papierosa, którego od dawna trzymałam w
ustach. Zaciągnęłam się, po chwili wypuszczając szary dym w kierunku Duffa.
Uwielbiałam się z nim drażnić. Szturchnął mnie, śmiejąc się przy tym.
- O, jest! - krzyknęłam radośnie, biegnąc do
nadjeżdżającego busu. Stanęłam przy wejściu, puszczając oczko do długowłosego
kierowcy.
- Stacy!
- Kurt! Jak miło Cię widzieć. - wpadł wprost w
moje ramionami, a ja bez wahania cmoknęłam go w policzek. Raz, dwa, trzy.
- Seattle, dawno tu nie byłem. - wciągnął
powietrze, zerkając na mnie.
Posłałam mu uśmiech i skinęłam głową na Duffa, by
podszedł bliżej.
- Duff. - podał mu dłoń, bacznie mnie obserwując.
- Kurt, Kurt Cobain. Jesteś
basistą, hm?
- Nie. Jestem gitarzystą, ale również gram na
basie.
- Wybacz, mój błąd.
Przygryzłam nerwowo wargę i odetchnęłam głęboko.
- No to co? - zatarłam nerwowo ziemne dłonie. -
Może skoczmy gdzieś na obiad, hm? - zapytałam, zaciskając dłonie w pięści i
ocierając nimi o siebie, wpatrywałam się w wspaniałą, drażniącą się wzrokiem
dwójkę. Byli komiczni, zwłaszcza Duff. Czyżby był zazdrosny?!
- Dobry pomysł. Kierunek: mój dom! - zawołał
rozweselony McKagan, idąc przed siebie i szepcząc coś niezrozumiale pod nosem.
Kurt zerknął na mnie nieco wystraszony, a ja
bezradnie wzruszyłam ramionami.
- Czyli, że mam tutaj spać?
- Tak, dokładnie.
Chłopacy stali na końcu korytarza, zatem
podbiegłam do nich będąc ciekawa co tam majsterkują.
- Co to? - weszłam do pokoju... Opuszczonego
pokoju, pełnego kolorów. Wszystkie ściany były mocne obklejone plakatami
muzyków, z resztą niemniej niż pokój Wysokiego.
- Pokój dla mnie. - odparł uszczęśliwiony Cobain.
- Chwila... Ten pokój od początku mojego pobytu
tutaj był... pusty?! - wycedziłam zszokowana.
- No tak.
- To dlaczego musiałam spać w Twoim pokoju, a
nawet w Twoim łóżku?! - omal nie krzyknęłam na cały dom. No co ten blondynek
sobie wyobrażał?!
Duff spojrzał skrępowany na Kurta i po chwili
oboje wybuchnęli śmiechem. - To dla Was takie śmieszne, hm?!
- Jeżeli chcesz możesz spać ze mną, Stace. Nie ma
problemu, autentycznie!
- Nie dziękuję, panie Cobain. - mruknęłam nieco
zniesmaczona, kryjąc rozbawienie. Trwałam w takiej powadze, aż do momentu kiedy
Duff zaczął niemalże krzyczeć.
- Ej, patrzcie! - wskazał palcem na jakiś artykuł
w gazecie. Spojrzałam, więc tam. W prawym, górnym rogu strony mieścił się duży
nagłówek z napisem: WYNAJMĘ/SPRZEDAM.
- Nieduży dom, w centrum Seattle. Dwie sypialnie,
salon z kuchnią, łazienka z wanną i małe poddasze. $200 za tydzień (bez opłat),
bardzo przystępna cena. - przeczytał Kurt za jednym tchem.
- Hmm? - Michael poruszał zabawnie brwiami,
uśmiechając się cwanie.
- No w chuj spoko, tyle, że my nie mamy forsy na
tą chatę. Po pierwsze trzeba by było ją najpierw zobaczyć.
- Dzwonić po 18. – doczytał ogłoszenie Duff i
rzucił gazetę w kąt. – A teraz chodźmy grać, wielcy muzycy.
- Ej, ja mam trochę kasy. – odezwał się niepewnie
Kurt.
- Ja też, w końcu kręcenie dupą przy metalowej
rurze, to nie lada wyczyń. A do tego jest wysoko cenionym zarobkiem, nie? –
roześmiałam się, zarażając tym chłopaków. Po chwili zeszliśmy do garażu.
D.
-
Mieszkanie, jak Państwo widzą jest w bardzo dobrym stanie, meble z wczesnych
lat 70, solidne, ładne… Nowe materace w sypialni. A tam, po schodach poddasze,
z również nowym łóżkiem i kilkoma drewnianymi szafkami.
- A jak z
opłatami?
-
Wliczone w comiesięczny czynsz.
-
Depozyt? – dopytywałem nadal.
- Za
miesiąc z góry, $300.
-
Cudownie! – zatarłem dłonie. – Ej, Fecal Matter! – zawołałem, śmiejąc się z
dziwnej nazwy naszego zespołu, jak i ze zdziwionej miny właściciela domu.
- Noooo?
– odezwali się obydwoje, oglądając meble czy chuj wie co tam ich tak
zainteresowało.
-
Bierzemy?
- No…
Bierzemy! – Stacy zawołała radośnie, wyciągając z kieszeni dwieście dolców i
podając mi. Ja zrobiłem to samo, wydobywając identyczną kwotę z kieszeni
ramoneski.
- Dawaj.
– rzuciłem do tego małego blondynka, a on jak na rozkaz podał mi dwa banknoty.
-
Zagrajmy coś punkowego!
- No to mówię, że chcę „London Calling” Clashów! *
- Stacy,
zamknij się. “Pretty Vacant” i chuj! – krzyknąłem na nią. No, na Boga, po co
się kłócić jak można się pieprzyć? Szczerze powiedziawszy to miałem ochotę ją
przelecieć, nawet zaraz, chociażby na oczach Kurta. A na dodatek, w naszym
nowym, wspólnym, zespołowym domu. To by był tzw. Chrzest. O, dobre, dobre!
- Może coś
zjedźmy?
- Kurt, kurwa!
Ty tylko o żarciu. – prychnąłem, na co chłopak uderzył w talerz perkusyjny.
- Głodny
jestem, Stacy ty pewnie też. – poklepał się po brzuchu, robiąc głupią minę.
Już
przestał mnie się podobać. Jak dla mnie może wracać do tej swojej dziury
Aberdeen. Ja płakać nie będę.
Tak,
próbowałem przykryć moje uczucia i szczerze powiedziawszy chyba mi się udawało.
Stace nie tyle co mnie się podobała, ale czułem, że wiąże mnie z nią nić
porozumienia. Jakieś głębokie, prawdziwe uczucie.
Potrzebowałem
jej. Byłem do niej przywiązany. Nie wyobrażałem sobie życia bez niej. Chociażby
jednego dnia, bez jej osoby, bez jej zapachu… To było chore. Nie potrafiłem przyznać
się sam przed sobą, a co dopiero miałbym powiedzieć jej?
Ale już
nie mogłem tego dłużej ukrywać.
- Stacy,
pogadamy?
- Jasne,
idioto… Najpierw muszę coś zjeść. – wzruszyła ramionami, gnając do kuchni.
No
zajebiście!
Więc
usiadłem sobie na tej pierdolonej, wygodnej kanapie i czekałem, aż wielmożna
dama przestanie żreć. Kiedy wreszcie to zrobiła, przyszła do salonu,
rozsiadając się obok mnie. Musiałem schować dłonie do kieszeni, bo cały się
trząsłem. Dobrze, że ten cały Cobain został w kuchni. Jeden plus, o.
Dziewczyna
nagle podbiegła do gramofonu i włączyła pierwszą lepszą płytę. Wypadło na
Ramonesów.
- Lubię
ten kawałek. – przyznałem, widząc jej zadowoloną minę.
- Ja też.
-
Zatańczymy? – spytałem, zerkając gdzieś w dół. Nagle ona podeszła do mnie i
palcem ujęła mój podbródek.
-
Oczywiście. – oho, chyba się zawstydziła, bo rumieniec oblał jej policzek.
Złapałem
delikatnie jej dłonie, przyciągając ją mocno do siebie. Ach, jak to pięknie
musiało wyglądać!
Zacisnąłem
dłonie na jej biodrach, a one swoje ręce zarzuciła mi na szyję, wzrokiem
trwając w moich oczach.
„ Have I ever told you, how good it feels to hold you?
It isn't easy to explain.
It isn't easy to explain.
And tough
I'm really trying. I think I may start crying.
My heart can't wait another day… “
My heart can't wait another day… “
Co dziwne, zanuciliśmy oboje, wciąż się na siebie patrząc.
“Baby I
love, I love only you. “
Okręciłem ją powoli, ale ona szybko przylgnęła do mnie
całym ciałem, cały czas śpiewając.
„ I can't
live without you. I love everything about you!
I can't help it if I feel this way…
Oh I'm so glad I found you. I want my arms around you!
I love to hear you call my name, oh tell me that you feel,
tell me that you feel, tell me that you feel the same! “
I can't help it if I feel this way…
Oh I'm so glad I found you. I want my arms around you!
I love to hear you call my name, oh tell me that you feel,
tell me that you feel, tell me that you feel the same! “
To było niesamowicie magiczne. Te słowa idealnie pokrywały
się z moimi uczuciami. Nie miałem tylko pojęcia, dlaczego Stacy także śpiewa
je, wtulając się we mnie.
- Duff… - niepewnie podniosła głowę, spoglądając na mnie.
- Mhm..?
- Ja…
* Szczerze
powiedziawszy ten utwór The Clashów przemawia do mnie najbardziej. Poza tym bez
przerwy leciał w moich słuchawkach, kiedy jeszcze byłam w moim kochanym Londynie.
Idealnie współgra z widokiem Big Bena, za Tamizą, serio ;)
NARESZCIE! Boże jak słodko!!' ja chce wiedziec co będzie dalej!<3
OdpowiedzUsuńHa, sama chcę wiedzieć co będzie dalej ;) XD
UsuńJEZUJEZUJEZUJEZU, NARESZCIE SIĘ DOCZEKAŁAM! <3 Rozdział cudowny, jak zwykle. Ale coś tak myślę, że zabiję Cię za to ucięcie go w takim momencie, no. Napisałabym więcej, ale niestety jestem na telefonie. Wiedz jednak, że to jeden z najlepszych według mnie fanfików o Duffie. *0* / E.
OdpowiedzUsuńO, dziękuję bardzo :D
UsuńTak, lubię to trzymanie w napięciu, ale spoko, coś tam zacznę skrobać na dniach ;)
ej, ej! nie podoba mi sie jak Duff traktuje Kurciszka! przecież on jest taki kochany, słodki, piękny, zajebisty, genialny, jedyny w swoim rodzaju... kurwa, zapędziłam się XD wybacz, mogę godzinami pierdolić o Kurcie : D
OdpowiedzUsuńLondon calling jest świetne, tyle powiem < 3 no i Ramonesi, Baby i love you miałam użyć w moim jednym opowiadaniu. piękna piosenka.
Duffy zazdrosny, widzę xd ale to nie znaczy ,że ma nie lubić Kurta. no weź ja myślałam ,że oni się zaprzyjaźnią żesz -.- takie hajne trio by było.
dobra, to tyle ode mnie. totalnie nieogarnięty komentarz, ale mykam na ten dokument o Metallice. nie chcę przegapić!
TAK, JA TEŻ MOGĘ O NIM PIERDOLIĆ, ALE TUTAJ SKUPIAMY SIĘ NA DUFFIE I STACY, BO... NO XD
UsuńA ICH RELACJĘ SIĘ ZMIENIĄ, SPOCZKO ;)
HAJNE! XDD
A OGLĄDAŁAŚ SOME KIND OF MOSTER? <3
oh jak miło <3 tak, tak, wiem. Duff i Stacy bo... no XD
Usuńno ja cię czymam za słowo! chociaż nie wyobrażam sobie Kurta i Duffa w przyjacielskich stosunkach. Gnr i Nirvana się nie lubili (czytaj: Axl i Kurt się nienawidzili). a wgl! Duff chciał kiedyś wpierdolić Kristowi (basiście Nirvany), jednakże tego nie zrobił o.O ni wiem łaaaj.
co ty chcesz od hajne?! :D hajne jest hajne.
yes aj du! < 33
JEZU! Jeśli to mnie miałaś na myśli, to bardzo dziękuję, za życzenia, uwielbiam Cię normalnie. Rozdział jest niesamowity mimo iż pisałaś go tak szybko. KOCHAMKOCHAMKOCHAM Duff Story. Pozdrawiam, Kamila :D
OdpowiedzUsuńTak, życzenia są skierowane do Ciebie ;)
UsuńDzięki ;3
Nareeeeeeeszcie niesamowity rozdział i piszz szybko next
OdpowiedzUsuńOkej, coś tam skrobnę na dniach ;)
UsuńŁojezu, nareszcie i szybko następny pisz <3 - Joan
OdpowiedzUsuńJOAN :3 XD
UsuńOkejka ;)
OEZUS *.* Nareszcie ! Niesamowicie podobał mi się ten rozdział, ooo bardzo bardzo ! No i było taaak słodko ;3. Ale jak można urwać w takim momencie no ?!
OdpowiedzUsuńOh, oh, ohh nie mogę się doczekać następnego ;>
BO TO TAKIE TRZYMANIE W NIEPEWNOŚCI ;)
UsuńTRZYMASZ MNIE W NIEPEWNOŚCI ;_______;
OdpowiedzUsuńWłaśnie o to chodzi, ale spoczko, to był zbyt cukierkowy rozdział, zatem następny będzie taki, że się zastrzelicie ;___;
UsuńSWEET JESUS, JAKIE TO PIĘKNE!
OdpowiedzUsuńJEZUS BYŁ SWEET, BO MIAŁ DŁUGIE WŁOSY, RIGHT ;D
UsuńZa cukierkowe O.o
Ja się doczekałam na rozdział, a Ty się doczekałaś, aż ruszę swoją dupę i wreszcie skomentuję ;D Szkoda tylko, że taki krótki, więc znowu czekam na kolejny :) A rozdział, jak zwykle zajebisty, to wszystko jest takie słodkie, jak oni się skrywają przed sobą nawzajem ze swoimi uczuciami. Ale mam nadzieję, że w następnym wszystko już będzie jasne. I też myślę, że Cobain z nimi zostanie, zbyt fajnie jest z nim, nie może ich teraz opuścić.
OdpowiedzUsuńCobain pozostanie na dłuuuuuugo, dłuuuuuugo ;) O to się nie martw.
UsuńA co do Stacy i Duffa relacji to... nie będzie już tak słodko ;c
Jeju ! Kochamm ! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <33
OdpowiedzUsuńPostaram się go dodać jak najszybciej ;)
UsuńJeju no. Niech on jej to wreszcie powie. Kobieto ja nie wytrzymam. Weź, coś skrobnij na tygodniu jak będziesz miała chwilę. Opowiadanie naprawdę świetne. Uwielbiam Stacy. Wszystkich kurde kocham. Czekam na kolejny i zapraszam do siebie na ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOjej, dzięki ;) <3
UsuńWSZYSTKO SIĘ OKAŻE W NASTĘPNYM XD
Zajekurwabisty rozdział. To takie urocze, że oni przed sobą skrywają swoje uczucia ale czekam z niecierpliwością na kontynuację opowiadania.
OdpowiedzUsuń,,No, na Boga, po co się kłócić jak można się pieprzyć? Szczerze powiedziawszy to miałem ochotę ją przelecieć, nawet zaraz, chociażby na oczach Kurta. A na dodatek, w naszym nowym, wspólnym, zespołowym domu. To by był tzw. Chrzest. O, dobre, dobre!'' JEBŁAM, OH TE ROZUMOWANIE DUFFA W TWOJEJ HISTORI :D
,,Więc usiadłem sobie na tej pierdolonej, wygodnej kanapie i czekałem, aż wielmożna dama przestanie żreć.'' Tutaj też oplułam monitor nie mogąc powstrzymać śmiechu :-D.
Powiem tyle - masz laska talent, rozwijaj go i nie zmarnuj.
Czy tam talent to ja nie wiem :c chyba nie, ale po prostu lubię to pisać ;)
UsuńJak to teraz czytam to też chcę mi się śmiać :D
Nareeeeeeeszcie, nareeeszcie, nareeeeszcie!!! *_______*
OdpowiedzUsuńkocham Cię. Kocham Duffa i kocham Stace.
Czekałam, czekałam i się doczekałam wykurwistego w Chuj (<-mój prywatny Chuj, przywitajcie sięę) rozdziału *_______*
Ten komentarz będzie Chujowy, ostrzegam. Chodzi o to, że nie było mnie tydzień w Polsce, zmęczyłam się, zmarzłam w samolocie jak łysy szczur, chyba jestem chora, nic nie spałam. No i zajebista perspektywa jutrzejszego sprawdzianu o 8 rano, faaajnie.
Ale nic. Siedzę na lotnisku, bez wifi, ale co tam! Wchodzę do internetu, bo przecież nie wytrzymam. Kasę zżera - myślę "tylko jedna strona, tylko jedna strona! I co? TAKI CHUJ! U Ciebie nowy=płacę więcej niż planowałam za szanowne łącza.
Ogólnie rzecz biorąc czuję się fatalnie i taki też będzie ten komentarz. Wiedz po prostu, że ten rozdział to miód na me serce, poprawiłaś mi humor, a Twojego Duffa kocham chyba najbardziej ze wszystkich blogowych Duffów *______* Zajebisty pomysł z Kurtem, z zespołem, z domem - tego już nawet nie muszę mówić. Epickie i chuj! Ale... Kurwa, to przekomarzanie się Duffa i Stace, te wszywtkie boskie scenki i myśli - GENIUSZ!!! Uwielbiam całym swym zimnym, chorym sercem. :3
Ale to na końcu to... To... Boże, zgon *_____* zajebiście, trochę chamskie miśki się pomiziały i rzygłam tęczą, płaczę! *_____* Wzruszyłam się, to było urocze, aż do obrzydliwości. Wykurwista, epicka scena, kocham cię za to, jesteś geniuszem zUa i przez Ciebie zamiast skupiać aię na nauce myślałam nad tym opowiadaniem całyyy, chujowy wieczór.
Piszże dalej, nie ociągaj się bo Ci urwę jaja, cycki czy nie wiem co :( Prooooszę, prkszę, no bo jak mogłaś urwać w TAKIM momencie?!?! DDD:
Teraz pewnie jebutnie bomba i Stace się nie wypowie, czuję to. No dawaj następny! xD
Myśli Duffa <3 <- *_______*
Kuźwa no, nie wytrzymam. Od wczoraj przeczytałam to tak jeszcze z 10, 20 razy i... Aaaaaa, jeszcze nigdy nie czułam w sercu tak ogromnego żalu, że nie jestem główną bohaterką!!! D: chuj! Chujchujchuj, ja chcę być Stacy! Muszę! Wnikam w to opowiadanie i się w nią wcielam, taki chuj. xD Muszę, muszę, muszę mieszkać z Kurtem i Duffiątkiem, muszę z nim tańczyć do Ramonesów, bo jak nie to się zabiję chyba, zjem zatrute kartofle x____x
UsuńI w ogóle, dupa, chcę być w tym opowiadaniu, ono jest takie zajekurwabiste, geniusz.
Kocham Cię, wspominałam? xD
KURWA, KOCHAM TWOJEGO CHUJA <3, TWOJE KOMENTARZE I CIEBIE <3 XD
UsuńTracisz na mnie kasę :c smutno mi ;___; xD
To gdzie ty kobieto latasz, jak szkoła jest?! :O
JEBŁAM! -,- XD ale cieszę się, że uleczyłam Twoje chore, zimne serce, no. ;)
JESTEŚ JASNOWIDZEM XD BĘDZIE NAPAD NA DOM :O... żartuję xDDD
jestę złę kobietę O.o
To celowe trzymanie w niepewności :D ;]
To bądź Stacy, wczuwaj się w nią, proszę ja Ciebie bardzo, Droga Parley, jak tylko chcesz to bądź Stace, tak ona jest tak jebnięta jak ja, co oznacza, że jesteś jebnięta jak ja, a to z kolei oznacza, że jesteśmy takie same, co oznacza, że Cię kocham :3 XD (i Twoje wykurwiste komentarze) :DDD
Chciało Ci się to czytać po raz setny? :OOO
Dobra, chcesz to będziesz, ale będzie zła, okejka? XDD :>
NIE, ALE OKEJ, TEŻ CIĘ KOCHAM XD <33333
ps. ponoć mam cycki ._.
Długo oczekiwany przeze mnie rozdział pojawił się wreszcie ;)Oczywiście strasznie mi się podoba! Tylko dlaczego akurat skończyłas w takim momencie? :P Długo zamierzasz trzymać mnie w niepewności? :P
OdpowiedzUsuńNo i w ogóle to podoba mi sie pomysł ze wspólnym zamieszkaniem, mam nadzieję, że się nie pozabijają w tym domu xd No i ciekawa jestem jak będzie przebiegała kariera ich zespołu ;D
Czekam na następny!
Pozdrawiam!
Przy okazji zapraszam do przeczytania rozdziału u mnie ;)
UsuńTrochę to potrwa, bo mam coś w stylu kary na kompa .___. XD
UsuńNie zabiją się... chyba :o
http://get-in-the-ring-motherfucker.blogspot.com/ NOWY! :)
OdpowiedzUsuńTEŻ ICH KOCHAM ;D
OdpowiedzUsuńEj, tak sobie czytam i czytam, MOŻESZ MNIE INFORMOWAĆ O NN, NA GG ? 37659385, Z GÓRY DZIĘKI ;d
OdpowiedzUsuńtO CAŁĘ OPOWIADANIE MNIE CHOLERNIE WCIĄGNĘŁO, WIĘĆ MUSZĘ CZYTAĆ DALEJ ;d
PARLAY, JA TEŻ CHCĘ BYĆ STACY, TAKI CHUJ ;d
NN u mnie ; )
OdpowiedzUsuńzapraszam, nowy u mnie - bad-verse.blogspot.com :D
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaankieta. xD
OdpowiedzUsuńCzy Ciebie pojebało, żeby kończyć w takim momencie?!
OdpowiedzUsuńKurwa, jak ja Cię nienawidzę! ;D
Rozdział zajebisty, Duff rozpierdala system jak zawsze. ;D
I ta końcówka, taka romantyczna! <3
Och, wzruszyłam się. :D
no heeej. u mnie taka tam ankieta, zapraszam :D
OdpowiedzUsuńO KURWA, O KURWA! CHCE MI SIĘ SIKU, SIKU XD EI, TAK ROMANTYCZNIE, A TY KOŃCZYSZ BESTIO! (SIKS , SIKS , SIKS, DE NAMBER OF DE BIST XD) PRZECIEŻ TO BYŁO EPICKIE! KURDE, TO BYŁO TAKIE SEKSI KIEDY DUFF PRZYTRZYMAŁ JĄ BY NIE SPADŁA, ŁAPIĄC ZA POŚLADKI :333 DUFF MA TAKIE TEKSTY ŻE MÓZG ROZJEBANY NORMALNIE O.o SERIO :3 KURDE NO! PISZ AXL STORY!!! BO NIE WYTRZYMAM JUŻ :C
OdpowiedzUsuńKURDE OCZYWIŚCIE W KAŻDYM ROZDZIALE MUSISZ COŚ WSPOMNIEĆ O JEDZENIU, BO JAK TO OPOWIADANIE MICHELLE BEZ JEDZENIA ;____;
PRZEZ KAŚKĘ SŁUCHAM GANGNAM STYLE, O ZBORZE. JESTEM CHORA. A TERAZ CHODŹ SIĘ KOCHAĆ MOJA LESBO <3 :*
informacja u mnie. :D
OdpowiedzUsuńnowy: http://get-in-the-ring-motherfucker.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńkurwa chce dalej! :D To jedno z lepiej wymyślonych opowiadań jakie miałam okazję czytac! <3 zapraszam rowniez do mnie (:
OdpowiedzUsuńojej no, ciągle czytam i Duff Story i Axl Story od początku... xd. ochujałam z nuDUFF ;_____; miało być 'nudów', ale napisałam 'nuduff' i nagle 'oo, Duff!' i wgl. chcę nowy rozdział! i jak można kończyć w TAKIM momencie?!! trzeba naprawdę być opętanym przez Morrisona* :3 poza tym to piszę jakieś pierdoły o Nikki'm i gubię, bo myślę, co będzie z Duffem i Stacy ;___; a miałam takie ładne opowiadanko ;____; piknik z Nikki'm i Tommy'm </3 no nic. czekam. always.
OdpowiedzUsuń*Jim rzuca we mnie bułkami ;___; jego chyba cieszy jak mi się dzieje coś złego ;___;
Zupełnie inne od Axl Story, ale równie zajebiste. Czyta się tak lekko, a poza tym charakter Stacy idealnie oddaje mój sposób bycia :D dziewczyno, uwielbiam Cię :D
OdpowiedzUsuń