Blogi, które 'zaniedbałam' przez wakacje, nadrobię, a bynajmniej postaram się w następnym tygodniu.
I JEDNA ZASADA, BO NADAL WIDZĘ, ŻE NIE DZIAŁA:
* CZYTASZ = KOMENTUJESZ.
Proszę Was, z całego serca. To dodaję mi... kopa, dzięki czemu mogę pisać dalej. ;) Zaktualizowałam stronę "Zdjęcia bohaterów". Teraz, co notkę będą pojawiać się tam nowe fotografię, związane z wydarzeniem zamieszczonych w rozdziałach.
Co do wiernych fanów "Duff Story"- piszę. Piszę, ale marnie mnie to idzie. Postaram się jednak, nie zabijajcie xD <3
Powoli dochodziłam do siebie. Tak mi się bynajmniej zdawało. Dlaczego miałabym przejmować się… nim, skoro w tym czasie mogę robić tyle pozytywnych rzeczy? Tyle wyśmienitych pomysłów? Przecież nic nie stało na przeszkodzie... Prócz urażonej dumy i spierdolonego samopoczucia. Jak to zwykle bywa, leżałam sobie w łóżku, w nasz… pfu! Mojej sypialni. Nie miałam najmniejszej ochoty się stamtąd ruszać. Absolutnie nie. Kołdra przyjemnie okrywała moje zimne ciało, a lekki wiatr wpakowujący się do środka pomieszczenia, gładził delikatnie moje gorące policzki.
Czując ciężar pod oczami, od razu odechciało mi się tej chęci i cały mój dotychczasowy zapał poszedł się jebać. Znów zaszkliły mi się oczy, a powieki stały się ciężkie. Próbowałam się powstrzymać, ale nie mogłam. Nie dałam rady, po prostu. Nic nie poradzę, nie?
Jak pech to pech! Kurwa, ktoś przekręcił klucz w zamku, na dole. Bardzo dobrze to słyszałam, bo w domu panowała głucha cisza. Nie odzywałam się, mając nadzieję, że to Kate, Duff lub mama. Akurat z tej ostatniej opcji ucieszyłabym się teraz najmniej, ale… Te kroki na pewno nie należą do kobiety. Nasłuchując jeszcze dokładniej, nieco się wystraszyłam.
Krok, drugi, trzeci kroczek, po schodach. Mój strach wciąż rośnie, jednak ulega zmniejszeniu, kiedy widzę tą rudą czuprynę. Zagląda delikatnie przez drzwi, opierając się o ich framugę. Nie chcę, aby widział, że płakałam. Czułby się jak wygrany, zapewne. Odwracam się, więc niemalże natychmiast i zakrywam głowę kołdrą.
- Spierdalaj stąd. – rzucam od niechcenia i znów powstrzymuję płacz.
- Chciałem pogadać, tylko chwilkę.
- Weź resztę rzeczy i mnie nie wkurwiaj. – nie udało się, ponownie łzy zmoczyły nową pościel. Ich słony smak właśnie został wprowadzony do moich mokrych, miękkich i gorących warg.
- Wezmę, ale… - usłyszał, trudno, żeby nie… - nie płacz, wciąż Cię kocham, skarbie.
- Nie jestem Twoim skarbem. – cedzę przez zęby, każde słowo z osobna, powoli, ale nie spokojnie. Niech zrozumie.
- Michie. – usiadł koło mnie, doskonale czuję jak łóżko, z przyjemnym skrzypnięciem zapada się w dół. Kładzie dłoń na moje biodro, okryte białą pościelą. Gładzi mnie delikatnie, po boku. Kocham to uczucie, ale… Nie mogę. Po prostu nie. Jak na zawołanie odpycham go od siebie, tym samym odkrywając przed nim moją opuchniętą, od płaczu, twarz.
- S-P-I-E-R-D-A-L-A-J! – teraz już wykrzyknęłam, przez łzy, fakt, ale zdołałam to zrobić, patrząc proste w jego oczy.
- Przepraszam, już idę. Trzymaj się. Pamiętaj, że Cię kocham i tak łatwo nie odpuszczę. – powiedział, sapiąc lekko, przy pakowaniu pozostałych rzeczy. Wyszedł dość szybko, chyba zobaczył, że jestem w nie najlepszym stanie. Próbowałam się uspokoić, bez skutku.
Duff:
- Kurwa, niech ona otwiera te drzwi!
- Przecież masz klucz. – Steven jest mądry!?
- Ok., ok. – mruknąłem, przekręcając klucz w zamku. Weszliśmy do środka. Na dole nikogo nie było. Zupełnie nikogo kurwa. Słychać było tylko muzykę, z góry.
- Ona żyje? – Adler chyba się wystraszył. Co się dziwić? Zawsze jak tu wpadaliśmy, chociażby na piwko, to było głośno. Axl z Michelle krzątali się po kątach, śmiejąc się do siebie i skradając sobie czułe pocałunki. A teraz? Cholerne, kurewskie pustkowie.
Udaliśmy się na górę. Otworzyłem drzwi od sypialni. Tak jak się tego spodziewałem, zastałem tam Chelle. Leżała w łóżku, przeglądając jakiś kolorowy magazyn. Z głośników niewielkiego radia, znajdującego się na nocnym stoliku, płynęły rytmy „Still loving you”.
- Co tu robicie? – mruknęła, zaciskając usta w cienką linię. Nawet nie oderwała wzroku od czasopisma, tylko tępa się gapiła w te puste, popierdolone artykuły.
- Przyszliśmy Cię odwiedzić i... - Steven urwał, bo Michelle uniosła wzrok znad gazety.
- ... i? Dokończ! Usprawiedliwić Rose'a? Mam go w dupie, o tyle. Taka wała, Polska cała... Tak, Polska to mój kraj, idioci. Pewnie nawet nie wiecie, gdzie ona leży. Prawdopodobnie tam wracam, więc możecie się i wyłącznie wypchać, z wszelkimi tłumaczeniami, Waszego 'poszkodowanego' kolegi. To nic nie da.
Znów wróciła do tego swojego szmatławca, niby uśmiechając się do czytanego właśnie tekstu. Coś w okładce magazynu przykuło moją uwagę.
- Pokaż to! - wyrwałem jej to z rąk, na co zareagowała popchnięciem mnie, ale chuj jej w dupę, bo i tak jestem silniejszy, nie? Adler, z cwaniackim uśmiechem założył rękę na rękę i przypatrywał się co wyprawiamy.
- Oddaj!
- Nie.
- Kurwa, bo Ci przyjebie, Duffy. Nie chcę tego robić, bo Cię kocham, jak brata. - tutaj musiała zaznaczyć, o jaką pojebaną miłość jej chodzi.
Przeglądnąłem okładkę. Nie wiedziałem, czy wybuchnąć śmiechem, czy to zlekceważyć, ale... rozśmieszyło mnie to niesamowicie.
- Popcorn, słyszałeś? Uwaga, tytuł nowego magazynu: "Czy Michelle wybaczy i oprze się bezwzględnemu, brutalnemu Axlowi?". Czekaj, przeczytam Ci fragment artykułu!
Tak, Michie była wkurwiona. Założyła ręce na wysokości piersi (w dodatku gołych, bo była tylko w halce. Powinna się jej kurwa pozbyć, specjalnie dla mnie!) i, z naburmuszoną miną wpatrywała się w bliżej nieokreślony punkt.
- " Michelle Young, to młoda 22- letnia barmanka Whisky a Go Go, przy Sunset Strip. Zaczęła spotykać się z Axlem, jeszcze przed wydaniem debiutanckiej płyty jego zespołu "Appetite for Destruction", który, przypomnijmy, grupa wydała w lipcu. Jak donoszą ich wspólni znajomi, którzy za wszelką cenę chcą pozostać anonimowi- para właśnie się rozstała. Dlaczego? Przecież w jednym z 'wywiadów' frontman Guns N' Roses wspominał, że są szczęśliwym narzeczeństwem! Jednak spokojnie! My wszystko wiemy. Panna Young przyłapała swojego chłopaka, po jednym z koncertów na zdradzie! Nikt, co prawda nie mógł w to uwierzyć, gdyż Rose wydawał się po uszy zakochany, w tej skromnej, dziewiczej i niewinnej kobiecie... Ale dziewczyny! To oznacza tylko jedno. Wokalista hardrockowej kapeli jest wolny."
- O kurwa! Hahahahaha. - Steven, aż tarzał się po podłodze.
- Spierdalaj. - mruknęła.
Michelle:
Nie dość, że ten pojebany Duff wraz ze Steven zrobili mi wjazd na chatę, to teraz znowu ktoś puka! No cholera jasna, dajcie mi kurwa święty spokój!
Nie wiem jakim cudem, doczłapałam się do drzwi. Otworzyłam, udając, że dopiero co wstałam.
- nooo? - przeciągnęłam, wychylając się zza drzwi i zmrużyłam oczy.
Bez słowa wyjaśnienia Katie, ze Slahem wpierdolili mi się do mieszkania.
- ej, ja śpię. Idźcie sobie.
Powiedziałam spokojnie i grzecznie, jak przystało na prawdziwą panią domu.
- Czekaj, śpisz z farbą na głowie? - wycedziła zaskoczona Katie, śmiejąc się do Hudsona.
- Właśnie, pokaż poduszkę. - rzucił Mulat, zaczepnie wtykając mi palce w żebra.
- Dobra, miałam zamiar się położyć, ale farbuję włosy. Od kiedy robią mi zdjęcia, gdy tylko wyjdę po głupi chleb i piszą o mnie w gazetach, postanowiłam zmienić wizerunek. Poza tym, wolę brąz.
Ruszyłam do kuchni, biorąc trzy piwa z lodówki i ponownie wracając do przyjaciół.
- Cóż... Co Was do mnie sprowadza? Jeżeli to samo, co dziś rano McKagana i Adlera to już możecie stąd iść, zanim wyjebie Was na zbity pysk.
Wyszczerzyłam się w bezczelnym, chamskim uśmiechu, otwierając puszkę alkoholu.
Axl:
Zjebałem sprawę. Nie wiem jak to się stało. Po prostu brakowało mi Michelle, po tych dwóch, dla mnie, długich godzinach koncertu. Znalazłem pierwszą lepszą pannę... Nie, wróć. To ona się do mnie przyczepiła. Nie kontaktowałem. Myślałem, że to moja mała Michy. No kurwa! Przecież, gdybym mógł cofnąć czas, na pewno, postąpiłbym inaczej. Nie jestem złym chłopakiem. Nie mam złych intencji. Kocham ją i nigdy nie przestanę. Czuję, że się rozklejam. Mi nie wolno tego robić. Może kupię róże, czekoladki i do niej pójdę? Dobry pomysł, o ile mnie nie wywali na zbity pysk.
Wstałem, prostując kończyny i wyciągając się w łuk. Kartka na stoliku była pusta. Zawsze potrafiłem coś tam nabazgrać, ale teraz zupełnie opuściła mnie chęć, jak i wena.
Dopiłem drinka z lodem, w błyszcząco wypolerowanej szklance. Przez mieszkanie z Michelle, weszło mi w nawyk dokładne mycie i sprzątanie. Cóż, siedziba nazwana przez nas "Hellhouse" bez kobiecej ręki, ponownie zmieniła się w burdel. Chwyciłem szklankę w dłonie i rzuciłem ją na wprost, krzycząc przy tym. Jak mogłem jej to zrobić? Jak?! Gdyby to ona mnie zdradziła, zabiłbym się. Z resztą, jakby co broń mam, nie?
Niespodziewanie 'coś' przyszło mi na myśl. Postanowiłem to zapisać.
" Shed a tear 'cause I'm missin' you. I'm still alright to smile.
Girl, I think about you every day now... "
Na razie tyle. Nie mam pojęcia co dalej. Z tego amoku wybudził mnie dźwięk telefonu.
- halo? - podniosłem leniwie słuchawkę aparatu, raczej do niej burcząc, aniżeli pytając.
- Axl, wpadaj na imprezę! Michelle przywędrowała z nami. Pamiętasz jak Ci mówiłem o tym planie? Zwabimy ją, Ciebie i będzie jak dawniej. - krzyczał Slash, uradowany bardziej niż ja. Ale nie powiem, bo... spodobał mi się ten pomysł. Dobra okazja do pogodzenia się.
- Podaj adres. Zaraz przyjadę.
Prysnąłem się perfumem i znów zahaczyłem o tę kartkę. Wziąłem ją do ręki, czytając zawarty na niej tekst. Nie mogłem niczego dopisać, ale... przypomniałem sobie co mówiłem wczoraj do Michelle, kiedy przyszedłem po resztę ciuchów.
Nabazgrałem to szybko, krzywiąc się.
" Don't you cry tonight, I still love you, baby ".
- Dobre! Resztę dopiszemy już z Michelle!
Zaśmiałem się jak głupi, lecz szczęśliwy człowiek. Nałożyłem na siebie ramoneskę, włożyłem kowbojki i ruszyłem. Po drodze kupiłem duży bukiet tulipanów i czekoladki. Wysiadłem pod wskazanym, przez Hudsona adresem i odważnie ruszyłem do wejścia.
- Axl Rose? Tutaj?
Na przeciw mnie stał wokalista Mötley Crüe, uśmiechając się krzywo.
- Oj, Tommy, masz przejebane. - mruknął Vince do siebie pod nosem, kiedy to łaskawie przepuścił mnie w drzwiach.
- Siema Axl! - zawołał Sebastian, podając mi dłoń.
- Cześć, cześć. - uśmiechnąłem się na widok Bacha. On mnie zawsze rozweselał, pojęcia nie mam czemu.
Pogawędziliśmy chwilę, po czym do chłopaka podeszła jakaś napalona lasencja i gdzieś poszli.
Wzrokiem szukałem gdzieś blond, natapirowanej głowy, ale takiej nie znalazłem. W ogóle na dole nie widziałem nikogo znajomego.
- Axl?!
- Patricia?! - zerknąłem na tą dziwkę mocno zdziwiony.
- No, no. Przyszedłeś odzyskać Michelle, czy te kwiaty jednak dla mnie? - przejechała dłonią po moim torsie, na co natychmiast zareagowałem, odskakując od niej, czym prędzej.
- Spierdalaj, głupia kurwo! Wszystko przez Ciebie!
Prychnęła jedynie, burcząc coś pod nosem i wzruszając beznamiętnie ramionami.
- Rose, myślisz, że ją odzyskasz?
- Co? - odwróciłem się, spoglądając na mojego nowego rozmówcę.
- Axl, jak chcesz, ale ja wiem, że Michy nie da Ci drugiej szansy.
- Czekaj, czekaj... Vince Neil mówi mi, że nie odzyskam mojej narzeczonej, bo... Co?!
- bo... A, z resztą. Idź na górę. - uśmiechnął się cwanie, pijąc wino z butelki.
Zasłoniłem twarz bukietem, chowając bombonierkę pod pachę.
Wszedłem pod schodach, kierując się do pierwszego lepszego pokoju. To co mnie tam zastało, było nie tyle co obrzydliwe, odrażające i wstrętne, ale i wyuzdane, wredne i perfidnie. To... bolało.
Michelle:
- Cholera. - mruknęłam, potykając się o wystającą płytę chodnikową.
- Spokojnie, Michie. - Hudson położył mi dłoń na ramieniu, przytrzymując mnie tym samym. Posłałam mu uśmiech, idąc wciąż na przód. No ciekawe. W chuj ciekawe, kto na tej imprezie będzie. Dałam się namówić, co nie jest codziennością, bo... no, po prostu nie jest. A jeszcze teraz? Byłam chyba niepoczytalna, kiedy zgodziłam się na tą bibę.
Ponoć ma być fajnie, mamy się dobrze bawić, na co też liczę. Muszę raz na zawsze zapomnieć o tym idiocie. Nie mogę być stale od niego uzależniona. Nie na tym życie polega.
No nic. Koniec użalania się nad sobą. Zabawmy się, jak za dawnych czasów! Wchodzimy do typowego, amerykańskiego domu z dużymi oknami, w których, już z daleka widać tańczące osoby. Na zewnątrz stali znani mi skądś ludzie, z papierowymi kubkami w dłoniach. Gdy tylko przekroczyłam próg domu, do moich uszu dostała się muzyka, a do nosa zapach papierosów i trawki.
Rozejrzałam się wkoło i już obok mnie nie było Katie, a co gorsza Slasha. Wychyliłam głowę zza kogoś, widząc jak ukradkiem biegną w stronę telefonu.
- Michelle?
Dobiegł mnie męski, pociągający głos. Odwróciłam się sprawnie, zerkając na mojego nowego rozmówcę.
Rozdziawiłam szeroko usta, przyglądając mu się dokładnie.
- Nikki?!
- Michelle?!
Zawtórował, a zarazem sparodiował mój głos, śmiejąc się przy tym.
- To wy organizujecie tą imprezę?
- Jasne. Wyprzedzę Cię i powiem z jakiej okazji...
- ... Nie musisz, wiem. "Girls, girls, girls", hm?
- Dokładnie. Jesteś obeznana. Tak samo jak wtedy, gdy się poznaliśmy, pamiętasz? - przejechał dłonią po moim ramieniu, przybliżając się niebezpiecznie blisko.
- Tak... - próbowałam go zbyć, ale pojęcia nie miałam jak!
Uśmiechnęłam się tylko, przez co chyba dałam mu pozwolenie na coś więcej. Usta złożył w charakterystyczny dzióbek, już wodząc nimi po moim policzku.
- Macie tu jakiś alkohol? - zerwałam się nagle. Uff, ulżyło mi i to jak! Pobiegłam wgląd tłumu, bawiącego się w rytm muzyki Whitesnake. Dotarłam do jakiś butelek, pełnych kolorowych, bezbarwnych, śmierdzących, jak i miło drażniących nos zawartości wewnątrz. Wybrałam tradycyjnego Daniels'a, otwierając zakrętkę zębami. Przystawiłam gwint do ust i pociągnęłam spory łyk.
Zobaczyłam pierwsze lepsze miejsce do spoczynku i tam też się udałam.
Długo sama, w ciszy i spokoju, pomimo muzyki posiedzieć nie mogłam, bo ktoś musiał się dołączyć.
- Hej! Kurde, tyle o sobie słyszymy, a jakoś nie mieliśmy jeszcze okazji bliżej się poznać.
- Tommy?!
Uwierzyć nie mogłam, w to co widzę. Fakt, iż zawsze chciałam go poznać i przelecieć od razu gdzieś uciekł. Zastąpił go wstyd i pewien rodzaj wzruszenia.
- Mogę się przysiąść?
- Oczywiście, że tak.
Nie mam pojęcia, ile czasu spędziliśmy na tej kurewskiej kanapie, której sprężyny już cholernie złośliwie wbijały mi się w dupę, ale rozmowa była interesująca, ciekawa i co dziwne mądra. Był inteligentnym facetem, któremu na język co pięć minut wysuwały się nowe pasjonujące tematy.
Byłam upita, najebana w trzy dupy. W zasadzie nie widzę różnicy, pomiędzy tymi dwoma wyrażeniami. Kończyłam dopijać drugiego burbona, kiedy zorientowałam się, że wcale już nie siedzę w tym ekskluzywnym salonie, rodem z 5-cio gwiazdkowego hotelu.
Teraz znajdowałam się w dużej, przestrzennej, 'romantycznej' sypialni. Na łóżku, tuż obok mnie siedział On.
- Nie mogę uwierzyć w to, że Tommy Lee siedzi obok mnie, kurwa! - moje podekscytowanie było, na prawdę, ogromne.
- Jeżeli chcesz mogę pokazać Ci moje pałeczki.
- Serio? - przygryzłam ponętnie czerwone wargi.
- Tak, nawet trzy! - zaśmiał się. - Dwie potrzebne mi są do muzyki, jednej użyję teraz, jeśli nie masz nic przeciwko?
- Absolutnie nie mam nic przeciwko. Z miłą chęcią! - przytaknęłam, o mało co nie wybuchając śmiechem.
- Możesz sobie na nich pograć, nie krępuj się. - pociągnął za rozporek swoich spodni.
Zerknęłam mu wprost w oczy, przejeżdżając dłonią po jego torsie. Od razu przywarł do mojego ciała, swoimi wargami. Obcałowywał moją szyję, dekolt, brzuch, wystające kości, uda, a nawet piersi. Nie spodziewałabym się po nim takiej 'czułości'. Pozbyłam się koszulki, on swojej również. Wpił się w moje usta, kładąc się na mnie. Unosiłam jego ciężar, ale był to jakże przyjemny ciężar.
Oplotłam swoje łydki wokół jego bioder, zataczając językiem charakterystyczne kółka w jego ustach.
Właśnie miał ściągać mi spodnie, kiedy usłyszeliśmy krzyk, wrzask... Jeden chuj. Od razu oprzytomniałam. Kątem oka spoglądnęłam na pierścionek zdobiący mój palec. Perkusista odsunął się ode mnie. Właściwie to został przez kogoś szarpnięty.
- Rose! - Slash natychmiast zainterweniował, wpadając do pokoju i próbując oderwać go od Lee. Zachowywał się jak opętany!
- Tak, kawał ze mnie chuja, reszta dziada. - mruknął bezczelnie Axl, śmiejąc się pod nosem. Oszalał!
Trzasnęłam drzwiami, płacząc. Tego wszystkiego było za dużo. Kochałam go nadal. Kochałam Axla, był moją miłością, ale... Zachował się jak dupek, idiota i najgorszy frajer jakiego kiedykolwiek spotkałam!
Zjechałam bezradnie w dół, ukrywając twarz w dłoniach.
Niespodziewanie 'ktoś' otworzył drzwi, krzycząc. Wiedziałam doskonale kto to taki.
- Co, ruchanko z Tommy'm nie wyszło, hm?
- Odpierdol się! Kto Cię tu chce? Wypierdalaj! - wskazałam ręką na wyjście i przeszłam do salonu.
Nic nie odpowiedział. Tępo wpatrywał się we mnie. Wystraszyłam się, więc uciekłam na górę.
Wbiegł za mną. Stanęłam, opierając się o framugę wejścia do sypialni.
- Odłóż to! - wrzasnęłam, zobaczywszy co Rose trzyma w dłoni. To była broń.
Tylko, do chuja, kogo on chciał zabić?! Co dziwne, nie wycelował we mnie, a w siebie, przystawiając sobie pistolet do skroni. Od razu rzuciłam się na niego, próbując bezskutecznie oderwać od niego naładowaną broń.
Podbródkiem kiwnął na stolik. Leżały na nim czekoladki i bukiet czerwonych, pięknie ozdobionych róż.
- Guns and Roses, kochanie.
Zaśmiał się jak te psychole z filmów. Nie miałam pojęcia czy uciekać czy stać w miejscu i się go słuchać.
- Axl, cokolwiek chcesz zrobić, odłóż tą broń.
- Nie.
- Dlaczego?
- Kocham Cię. Obiecałem sobie, że jeżeli mnie zdradzisz, zabiję się.
- Ale...
- Ale są dwie. Zdradziłaś mnie.
- A ty?! Co mi zrobiłeś?!
Znów łzy w oczach, ten sam scenariusz. Dobiegłam do niego, wyrywając pistolet z jego rąk.
- Daj to kur... - zacisnął wargi i rzucił się na mnie. Odebrał mi broń i popchnął na łóżku. Bez zastanowienia podniosłam się sprawnie i ponownie wygrałam tę 'walkę', przystając pod ścianą i głęboko oddychając. Słone łzy pociekły po moim zaczerwienionym policzku. Stałam, trzymając schowaną w dłoniach spluwę. Obok mojej głowy, wisiało Nasze wspólne zdjęcie. Rose zerkał co chwila na nie, jak i na mnie.
Nagle jego oczy zaszkliły się, ale nie 'ulotniły' ani jednej kropli łzy.
- Jesteś frajerem, wiesz?
- Słucham?! Coś ty powiedziała?!
- Powiedziałam, że jesteś frajerem.
Podszedł do mnie powoli, kładąc dłonie na biodrach.
- Widziałaś kiedyś frajera?
- Czekaj no, niech się zastanowię... - przejechałam opuszkiem palca po swojej żuchwie, unosząc wzrok ku górze.
- Czy widziałaś kiedyś frajera?!
- Właśnie przede mną stoi!
Zamachnął się w powietrzu, a jaka dłoń wylądowała na moim policzku. Stałam jak wryta, nie mogąc się ruszyć, a tym bardziej nie mogąc nic powiedzieć.
Wyszedł, zatrzaskując drzwi.
OMG! Najlepszy rozdział, tak pełno w nim emocji! Zamiast super pogodzenia wyszło większe bagno, i dobre to jest. Kurwa, KOCHAM TĄ NOTKĘ!!! <3 Może coś Michelle+Duff? Takie chwile słabości... Na miejscu Michelle jak miała broń w ręku to strzeliłabym, by było bardziej dramatycznie XD
OdpowiedzUsuńMichelle nie chce zabić Axelcia xD
UsuńW ogóle ta notka, ta sytuacja z bronią ma wpływ na dalsze losy... mogę powiedzieć tylko "Don't Cry" :D
i chuuuuj z Axlem! eksterminacja skurwysynstwa!
OdpowiedzUsuńa przy okazji moze by tak Duff przelecial Michelle? :3
Co wy się tak wszyscy tego domagacie? xD
UsuńNie będzie pieprzenia się z Duffem, o :3
OH NO. Zepsulas mi zycie, a Michelle nalezy sie od zycia seks z przystojnym blond basista. Czuje niedosyt i bol w sercu :c
UsuńO, Olcia, znalazłam twój komentarz! \m/
UsuńKobieto kocham Cię! Czytam jak na razie Axl Story,boje się zacząć Duff Story (wtedy na pewno nie myslała bym o niczym innym)...Tak mnie to wciaga że masakra.Po wczesniejszej notce nie mogłam się na niczym skupić, wymyslałam dalszy ciąg,myslałam co to bedzie dalej z Axlem i Michelle ;) Świetnie piszesz,zazdroszcze talentu :D Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy, "Don't Cry"- świetny motyw :)
OdpowiedzUsuńRozjebał mnie Twój komentarz ;D
UsuńKochasz mnie? No, Axl będzie zazdrosny :> xD
Dziękuję Ci bardzo ; )
Haha, teraz nie jestem spóźniona z komentarzem.
OdpowiedzUsuńNo kurwa... supr, super, super i jeszcze zajebiście piszesz! Ciągle jakaś akcja, emocje... Ten rozdział jest wspaniały. Ja się powoli uzależniam od tych opowiadań. Uwielbiam je czytać.
Nie uzależniaj się! :D
UsuńAle miło mi to słyszeć ; )
uuuuuuwielbiam tego bloga! i w ogóle motley crue ^^ Girls, girls, girls <3
OdpowiedzUsuńale mi się ten rozdział podoba :D
Trzeba było wcześniej komentować xD
UsuńDzięki ;)
Uwielbiam te Axlowe akcje z bronią. Może kiedyś ktoś wyląduje przez to w szpitalu? Axl zdradził Michy, ale jej na dobrą sprawę sie to nie udało. Wiem, gdyby nie Axl, to mielibyśmy inny finał, co nie zmienia faktu, że nie powinien jej uderzyć. Powiedziała prawdę, Axl jest frajerem, bo jaki normalny facet idzie do łóżka z dziwką, bo zatęsknił za swoją narzeczoną przez 2h?
OdpowiedzUsuńTo znaczy... Axl całował się z ową Patriszją xD Michelle z Tommy'm, więc są kwita XDDD
UsuńOwszem, nie powinien tego robić. >.<
Ale ten typ tak mam, nie? Nic nie poradzisz. .__.
O to mi właśnie chodziło! : )
Nadrobiłam zaległości, wreszcie szczerze mogę przyznać, ze przeczytałam caaaluśkie opowiadanie. Jest bombowe, genialne i zajebiste. Bardzo ale to bardzo dobrze mi się czytało.
OdpowiedzUsuńOdniosę się do rozdziału "Love you, remember", który jest równie świetny co reszta. Emocji tu nie brakowało, oj nie, tyyyle się działo.
"Przecież masz klucz. – Steven jest mądry!?" - to mnie rozwaliło xd Biedny, niedowartościowany Steven :P
Michelle- bardzo fajna dziewczyna, świetnie ją przedstawiasz, tylko szkoda mi jej, że tyle musi się wycierpieć. A Axl, cóż, mógłby odrobinę złagodnieć.
Ogólnie rzecz ujmując to opowiadanie podoba mi się strasznie, także będę w dalszym ciągu śledzić losy owych bohaterów.
Pozdrawiam!
living-in-a-fucking-dreams.blogspot.com
Tak, zazwyczaj Steven i Duff w opowiadaniach, są kreowani na głupich. U mnie to się jednak zmienia, jak widać powyżej xD
UsuńMichelle, to mój obraz. Jest 'stworzona' na podstawie mnie, o ile można tak powiedzieć. :)
Dziękuję ; )
dziś jest mój dzień nadrabiania wszystkich zaległości (nie było mnie DWA dni, tyle się tego nazbierało, grohlu święty!) więc mój komentarz może być krótki, ale postaram się by był szczery. na to liczysz, nie? w sensie na szczerą opinię, bez zbędnego podlizywania się.
OdpowiedzUsuńa więc. uważam ,że Michelle nie zrobiła nic złego, jedynie Axl mógł darować sobie tego liścia. kobiet się nie bije, szmaciarzu!
jestem oryginalna, bo nie liczę na chwilę słabości Michie i Duff'a. ha! mi ta para nawet nie gra, nie widzę ich przyszłości o.O
natomiast inteligencja Stevena w tym rozdziale przerosła moje najśmielsze oczekiwania i uważam ,że Adler powinien być jak najczęściej komplementowany,o! szczególnie, kiedy ma te 'przebłyski mądrości' ,że się tak wyrażę.
aha i jeszcze postawa Michie - twarda kobieta z niej. stara się nie pokazywać tych emołszyns i za to ją lubię! mam nadzieję ,że nie wybaczy Rose'owi tak od razu. to by było... dziwne?.
ah, wybacz za ten debilny komentarz, ale na taki mnie dziś było stać. następnym razem będzie dłuższy!
no i czekam na Duff Story i Kurciszka! <3
Tak, liczę na szczerość :D
UsuńOn biję O.o ale ma szczęście, że Michelle mu nie oddała -.- XDD
O, nareszcie ktoś normalny! Michie i Duff to przyjaciele, o. I tyle ;>
Adler jest bardzo mądry, zaprzeczysz?! :> xD
Spokojnie, nie będą się teraz odzywać dosyć dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugo.
Pisze się :)
no Michie jakby mu jebnęła, to by poleciał na drugi koniec kraju XD miał szczęście.
Usuńo, dziękuję! przez większość ludzi (głównie moi znajomi) jestem postrzegana jako nienormalna XD ciekawe dlaczego?
broń mnie Cobainie! Adler to uosobienie inteligencji, każdy to wie : D
Ogay, ogay. Mój komentarz raczył mi się wczoraj usunąć, tak sam z siebie, ojojoj, hał słit. Pierdolę.
OdpowiedzUsuńKawałeczek na serio, potem walnę coś głupiego xd.:
Jezusie, jak ja to kocham czytać *_* Nawet kurwa nie wiesz, jakiego mam rogala na gębie, kiedy pojawia się nowa notka, serio :)
Aaa, no i znawcą to ja nie jestem i pisać nie umiem, ale moim skromnym zdaniem, to piszesz coraz lepiej w sensie takim bardziej...no nie fabułowym (chociaż i to jest wyjebane) ale chodzi mi o polonistyczny xD.
Whatever, teraz WALNĘ (to słowo mnie dziś prześladuje o.O TO PRZEZ CIEBIE!) jebnięty komentarz xD.
Rose to chuj, chuj, chuj, chuj, chuj, chuj, chuj i jeszcze raz penis. No wiem, on jest facetem, ale w sensie że ma najebane. Zmierzam do tego, iż jestem przeszczęśliwa kiedy się kłócą, tylko niech on takim kurwa chu...penisem nie będzie xD. (tak, bo potem na zgodę jest seks <3)
Wjebywanie się Michie na chatę zawsze spoko xD. + farbowanie włosów "na śpiąco" ? Why not? o.O Ogay.. -.-
O Mamusiu, Motley'e i dzikie pałeczki Tommy'iego! <3 (Dzisiaj przestraszyłam się ich w kiblu, nie? xD.) Kurde! Brakło mi tutaj tylko ostrego seksu xD. Z udziałem głównej pałeczki Tommy'iego no i mogli się zabawić jeszcze tymi perkusyjnymi, nie? To by była orgia! *_* (jestem zboczona -.-)
Co tam robiła ta cała Patriszja, ja się pytam? Chuj z nią. Mogli się przelecieć jeszcze raz a potem się pobić i rozpierdolić imprezę xD. Dobra, ogarniam się już, wybacz xD.
Jeszcze byłabym za tym, żeby wyszedł z tego wszystkiego jakiś przyjacielski numerek z Duffem...no wiem, nie zrobisz tego, a szkoda :C Duffie jest tu taki poszkodowany, samotny i szkoda mi go. Ale ktoś cierpieć musi a Axl to nadal chu...penis.
KURCIE, KURCIE, KURCIE! Żyję tym, wciągam to i kurwa...kocham to, serio. <3
Z POWAŻANIEM- HUDSONOWY KLOC (SIOSTRA AXLOWIANKA) <3
Zacznę od początku. Przez Ciebie, kłaczku (xD) coś zrobiłam z blogiem i wygląda co najmniej dziwnie. O_o
UsuńWiem, jak to kochasz, wiem xD
Nie prawda, z resztą, zobaczymy co dostanę z pierwszego wypracowanie XDDD ;>
Przeze mnie?! Ja nic nie robię, to ty WALISZ PIEPRZONE teksty non stop! :p
Rose to chuj. A ja jestem jego depilatorem (?!). Depilator w firmie Krocze Axla :D
- Do tablicy przyjdzie teraz...
- ... patrz będę ja!
- Magda!
albo religia:
- wypluwam gumę, zaraz będę czytać.
- Co?
- Przeczyta Nam może... O, Magda xD
Ja zawsze mam rację, Hudsoński klocu :]
Farbnęła się, bo ja też i jestem teraz brunetką, a nikt nie widzi :<
Zostaw mi Tommy'ego, ja się z nim jeszcze rozprawę po zatańczeniu do solówki Marsa w "Girls, girls, girls" ;D
AXL TO CHUJ <3333333333333333
JESTEŚ JEBNIĘTA :3 XDDD
Blog wygląda normalnie, nie wiem o co chodzi xD
UsuńTy powinnaś był kłaczkiem! Kto normalny szuka łonowych włosów Axla na polskim?! xD.(Lol, czemu z Tobą siedzę...)
Nie masz racji. Bo gadasz na każdej lekcji i to za karę xD. + DOCHODZI gestykulacja i masz. A niby czemu Andruszczyszyn (jezu, jakie długie nazwisko) przesadziła Ciebie, a nie mnie? xD. (mimo tego, że żarłam słonecznik). Btw, dzięki Tobie, Olek-Hetfield wie, że mam okres, dzięki xD.
Ja widzę, że się farbnęłaś xD. Axl wyrzygał się na Ciebie tęcza xD.
AXL TO PENIS <333333333333 XD.
JESTEM JEBNIĘTA I ZA TO CHCESZ SIĘ RUCHAĆ XD.
BOZEBOZEBOZE! TO JEST CHUBA NAJLEPSZY ZE WSZYTKICH ROZDZIAŁÓW ! LUBIĘ JAK JEST TAK DUŻO EMOCJI, AKCJA ITP. Z JEDNEJ STRONY DOBRZE ZE MICHIE ZABRAŁA BROŃ AXLOWI A Z DRUGIEJ CIEKAWE CO BY ZROBIŁA GDYBY SIĘ ZABIŁ? TO PYTANIE MNIE DRECZY. SZKODA ZE TAKIE KTORKIE( chociaż moje krótsze) BO CHCE JUŻ WIEDZIEĆ CO BĘDZIE PÓZNIEJ :33 ROZDZIAŁ ZAJEBISTY!:D
OdpowiedzUsuńCo by zrobiła gdyby się zabił? Pewnie to samo co on :D
UsuńA ja nie lubię, AŻ takich akcji xD
Obiecuję dodać jak najszybciej ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
Madzia, madzia, madzia, madzia! Rozdział jest po prostu wyjebany w kosmos! No.. No kurwa! Coś niesamowitego, Ci powiem.
OdpowiedzUsuńOd początku, co chwilkę ktoś ją odwiedzał, haha, to było niezłe, co chwilkę ktoś, raz Duff, raz Axl, raz Slash i Katy, hahahha, naprawdę widać ją kochają i im zależy na niej, a to bardzo dobrze, że ma przyjaciół.
Impreza, mhm, bardzo mi się podobała, jak wiadomo Motley zaczęłam jakoś ostatnio słuchać, widziałaś w moim zajebistym liście, czyż nie?! No właśnie. Co tam jeszcze? Może skupię się na tych ostatnich scenach.
Rose zachowuje się jak totalny idiota, naprawdę, drań, nikt więcej. Nie zasługuje na Michelle, nic więcej, po prostu na nią nie zasługuje.
Scenka była z Don't Cry, huehuehuehue, tylko jak to możliwe, że w obcym domu było ich wspólne zdjęcie ? :o hahhah, ale serio...
Podoba mi się, że jej przywalił, ja jestem taka na to cięta.
Ogólnie zajebisty !
Kocham Ciebie XD
no i chyba tyyle, nie?! :*
Tak, właśnie o to mi chodziło i jedyna to zauważyłaś! :D Przyjaciele... Chyba taka jest ich rola, prawda?
UsuńWidziałam, nawet coś o Motley'ach Ci tam napisałam :D
Owszem, ale to były chyba jego ostatnie 'stany agresji'. Tak, chyba tak. Tak mi się wydaję, że to było coś tak brutalnego po raz ostatni. Michelle zasługuje na odrobinę spokoju i szczęścia, hm? :>
To nie był cudzy dom, a ich dom. Michelle wróciła do domu, bo miała dość... no kto by nie miał, nie? Rose przyszedł za nią, stąd ich wspólne zdjęcie ; )
Dziękuję Edd. <3 Tak ja Ciebie też kocham :*
przeczytam i walnę jakiś komentarz wieczorem xD Powiedz mi o jakie wklejanie zdjęć chodzi xD? Bo chyba nie ogarniam!
OdpowiedzUsuńNa blogu, w notce xD Okej, to czekam, aż WALNIESZ komentarz xD
Usuńhttp://get-in-the-ring-motherfucker.blogspot.com/ NOWY ROZDZIAŁ, ZAPRASZAM :)
OdpowiedzUsuńHmm, A weny nie ma :c
OdpowiedzUsuńNo fajnie fajnie, Michelle zdradza Axla, Axl Michelle. Uroczo. Biedna Michie, wszyscy jej się wpierdalają do domu, ja bym pozabijała, albo zabarykadowała drzwi jakąś szafą :D A Rose jest pierdzielnięty w trzy dupy, ale cóż poradzić, taki jego urok :D W końcu coś się dziać musi :D No nic, czekam na następny <3 - Joan
Oto konsekwencje wyrażenia chęci do bycia informowaną...Zapraszam. xD
OdpowiedzUsuńCzy on musi ją ciągle lać..? Masakra.
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty, jak całe Twoje opowiadanie. ;D
I BŁAGAM dodaj wreszcie Duff Story! ;)
<3
UWAGA MOJA SUCZ, BO PISZĘ KOMENTARZ! ODZYSKAŁAM KOMPUTER - HELLELUJA! JAK MI ZA TOBĄ TĘSKNO KOCHANIE! ZA NASZYMI DZIWNYMI ROZMOWAMI, ROZMOWAMI ADLERA I AXLA.. XD NIE MAM CZASU KOMPLETNIE NA CZYTANIE OPOWIADAŃ ALE ZGRZESZYŁABYM GDYBYM NIE PRZECZYTAŁA TWOICH SŁODKICH WYPOCIN (?!XD) WIĘC, KURDE! SZKODA MI ICH. ALE PRZECIEŻ AXL ŻAŁUJE... GDYBY NIE ZASTAŁ JEJ Z LEE TO JAKOŚ BY SIĘ UŁOŻYŁO, NIE? A TAK TO PRZEMOC DOMOWA NARASTA :D TAK WG TO TOMUŚ MNIE ROZBROIŁ ZE SWOIMI PAŁECZKAMI, KOCHAM PAŁECZKI... SZCZEGÓLNIE STEVENA :3 AAA! MICHELLE SIĘ PRZEFARBOWAŁA! NA CIEMNY, TY TEŻ W REALU... COŚ JEST NIE TAK XD JESTEŚ MICHIE! TY! DOBRA WIEDZIAŁAM TO OD POCZĄTKU, CHCIAŁAM ZASZPANOWAĆ XD JAK ZAWSZE MI SIĘ PODOBAŁO, PO RAZ DZIESIĄTY NAPISZĘ ŻE KOCHAM AXL STORY KURWA! <3
OdpowiedzUsuń+ CHUJNIA Z GRZYBNIĄ. POMYLIŁAM AUTOBUSY JAK JECHAŁAM DO SZKOŁY XD
JAKIE TU ZDRADY NAM SIĘ POROBIŁY O.O PRZEPRASZAM, ŻE PISZĘ KAPS LOKIEM, ALE ZAPOMNIAŁAM WYŁĄCZYĆ I LEPIEJ BĘDZIESZ WIDZIAŁA MÓJ KOMENTARZ :D DOBRA, WRACAM DO KOMENTARZA. TEN DIALOG O BRONI...ZABIJĘ SIĘ. RYCZEĆ MI SIĘ CHCIAŁO I JAK ZWYKLE DOBIJAM SIĘ PIOSENKĄ RAINBOW EYES OD KTÓREJ JESTEM UZALEŻNIONA.I BYLI MOTLEY CRUE :D U MNIE TEŻ KIEDYŚ BYLI NA IMPREZIE (NA BLOGU OCZYWIŚCIE, CHYBA, ŻE CZEGOŚ NIE PAMIĘTAM)...
OdpowiedzUsuń,,- Czy widziałaś kiedyś frajera?!
- Właśnie przede mną stoi!
Zamachnął się w powietrzu, a jaka dłoń wylądowała na moim policzku. Stałam jak wryta, nie mogąc się ruszyć, a tym bardziej nie mogąc nic powiedzieć.
Wyszedł, zatrzaskując drzwi.''
TO MI SIĘ STRASZNIE PODOBAŁO...OGÓLNIE KOCHAM WĄTKI Z AXLEM I MICHELLE.
POZDRAWIAM I CZEKAM I ZAPRASZAM I POWODZENIA W SZKOLE ;D
czytam, komentuje i mówie że to jest ZAJEBISTE!!
OdpowiedzUsuńU mnie takie tam informacjo-nie-wiem-co :) Proszę, zajrzyj w wolnej chwili ;D
OdpowiedzUsuń+ Wiem, że jestem do dupy, ale jak tylko się ogarnę to napiszę komentarz! Wszystko co Twoje (na tym drugim blogu też) już przeczytałam, ale na lekcji i z telefonu, a ten chuj ma w dupie, że chciałabym skomentować -.- Także wiedz, że czytam, tylko (taa... "tylko" kuźwa -.-) zalegam z komentarzami... D:
Dlaszy ciąg chorych psychicznie przygód Jenny i Jeffrey'a u mnie. :D
OdpowiedzUsuńprzez chwilę miałam nadzieje, że Michy zdradzi Axla z Nikkim... wiesz, jestem fanką Nikki'ego XD a tak w ogóle to chyba nawet nie byłaby zdrada, przecież ona z nim zerwała? pisz dalej, lubię to. :D
OdpowiedzUsuńSupeer! c:
OdpowiedzUsuńhttp://ouvrez-votre-coeur.blogspot.com/
Piszesz zajebiście oby tak, dalej. Scena z bronią zainspirowana Don't cry. Ale muszę przyznać, że świetnie to opisałaś. Michelle zmieniła kolor włosów, to fajnie. Musisz moja droga jej zdjęcie zaktualizować. Opowiadanie jest świetne. Mam nadzieję, że skrobniesz coś w najbliższym czasie. Kazałaś przypomnieć, więc przypominam. Zapraszam na ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com. Wczoraj dodłąm rozdział drugi :)
OdpowiedzUsuńA ja chcę Duff story! :'(
OdpowiedzUsuńczy zastanawiałaś się nad wydaniem książki??? ale będziesz musiała chyba ocenzurować ;D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny !
OdpowiedzUsuńno i właśnie
Duff + Michelle = <3
:D
Świetne to jest ;) ! Dobra jesteś :D
OdpowiedzUsuńczytam to już 67887898783878 raz, i... czemu nie zawarła bliższego kontaktu z moim kochanym Nikki'm?! ale Tommy... ahh *-* jestem uzależniona od tego opowiadania... <3
OdpowiedzUsuńJesteś suuuuper , pisz dalej prosze! Nie zważaj , że ludzie cię nie doceniają pisz , rob to dla tych którzy cię cenią . Jesteś ekstra autorką nie ma co się przejmować. pisz dalej , proszę !!! :*
OdpowiedzUsuń