Mam problemy i to spore. Jednak pisanie bloga mi pomaga, dlatego sie za to wzielam. :D
Prosze, jesli juz czytasz to napisz chociazby krotka ocene w komentarzu.
Ktos notorycznie klika mi w reakcjach: "nie podoba mi sie". Skoro tak, to prosze Owa osobo (chociaz domyslam sie kto to) napisz, dlaczego Ci sie nie podoba. Ja postaram sie to zmienic, specjalnie dla Ciebie ; )
Dobra, wlaczam "Blue Monday" i pisze.
BOZE, BOZE. PACZCIE: SLASH BEDZIE 11/12 OCTOBER W O2 ACADEMY, BRIXTON!!!
TO 7 MINUT ODE MNIE AUTOBUSEM -.- XDDD
Zastrzegam, ze to OSTATNI tak 'SIELANKOWY' rozdzial pomiedzy Michie, a Axlem -,-
- Zajebie Ci! – moj glos rozlegl sie po calym mieszkaniu. Stalam przed lustrem, czeszac wlosy, kiedy to zauwazylam.
- Mi? Dlaczego? – nagi Axl wparowal do lazienki, by po chwili podejsc do mnie i sie przytulic.
- Zobacz co mi zrobiles. – kiwnelam podbrodkiem do odbicia w lustrze. Will delikatnie odslonil moje wlosy i przejechal palcem po zaczerwieniony miejscu na skorze mojej szyi.
- - No… malinka. Co w tym zlego? – usmiechnal sie nieporadnie.
- - To raczej powinno byc na odwrot. – mruknelam z ukrytym usmiechem, odkladajac szczotke na miejsce.
- - Kochanie, jest taka sprawa. – wiedzialam, ze sie wkurwi. Bylam pewna. Odwrocilam sie sprawnie, wpatrujac sie tym samym wprost w jego oczy. Dlonie oparlam na jego umiesnionym torsie, palcem zataczajac koleczka wokol jego kolczyka w brodawce.
- - Hm? – zaczepil swoim nosem o moj, smiesznie go przy tym marszczac.
- Mama zaprosila nas dzisiaj na obiad.
- Mama zaprosila nas dzisiaj na obiad.
- - Nie, kurwa tylko nie to, blagam. Wiesz jak nie cierpie takich rodzinnych posiedzen?!
- - Ale skarbie, posluchaj - przelknelam sline - To doskonala okazja, bys oficjalnie wkroczyl w skromne progi Young'ow. - probujac zazartowac, z nerwow przygryzalam dolna warge - Axl!Axl, sluchasz mnie? - zdawal sie byc gdzies indziej.
- - yyy... - zajaknal sie - Tak oczywiscie. Ehm, to znaczy - podrapal sie po glowie - jesli sie na cos zgodzisz, to pojde.
Tak chcesz sie bawic? Szantaz?
- - no co znowu?
- - za dwa tygodnie wyruszamy w trase. Pojedziesz ze mna? - wyszczerzyl sie w lobuzerskim usmieszku, opuszkiem palca przejezdzajac po moich obojczykach i zjezdzajac nim w dol...
IZZY:
Pierdolony Josh! Mowilem mu tyle razy: jak Stradlin chce towar, to masz byc natychmiast.
Ale on nie. Niech sie pieprzy, glupi cwel.
O, zjawil sie wielmozny pan chujek.
- - sorki, Izz.
- - jakie sorki? Na kolanach zaraz. - burknalem - No dawaj ten towar. I wlasnie wtedy to sie stalo. Zobaczylem ja w promieniach letniego slonca. Stala, smiejac sie beztrosko, a delikatne podmuchy wiatru rozwiewaly jej wlosy. Obejmowal ja jakis facet; krotkie wlosy, sprane jeansy, pognieciona, wymietolona, szara koszulka, adidasy... Burak, no.
- - jakie sorki? Na kolanach zaraz. - burknalem - No dawaj ten towar. I wlasnie wtedy to sie stalo. Zobaczylem ja w promieniach letniego slonca. Stala, smiejac sie beztrosko, a delikatne podmuchy wiatru rozwiewaly jej wlosy. Obejmowal ja jakis facet; krotkie wlosy, sprane jeansy, pognieciona, wymietolona, szara koszulka, adidasy... Burak, no.
Poczulem, ze nie wytrzymam. Kochalem ja, mimo wszystko nadal. Nie wyobrazalem sobie, ze moge bez niej zyc. Po prostu nie bralem nawet tego pod uwage.
Pocalowala go, jednoczesnie wskakujac na niego. To byl jeden z najgorszych widokow, jakie kiedykolwiek mialem okazje zobaczyc.
- hej, Izz! Slyszysz mnie?! - glos Josha docieral do mnie gdzies z oddali, cicho i powoli.
- spierdalaj. - wzialem od niego towar i po prostu zaczalem biec. Nie chcialem jej widziec, nie chcialem teraz nikogo widziec!
AXL:
Kto tak kurwa puka? Michelle moglaby laskawie ruszyc dupe i otworzyc.
- Will, otworzysz? - przeciagnela sie ospale. Fakt, lezala na mnie, a dokladniej jej glowa spoczywala na moich kolanach. Blisko mojego kolegi... Wolalbym nogi, ale niech jej bedzie. To ponoc romantyczne, nie?
- ty jestes sprawniejsza.
- nie pierdol, tylko otworz. - tak, jak nie bede sie sluchal to nie bedzie dymania i pozostanie mi jedynie obciaganie przez brudne, brzydkie, grube dziwki. A ja wole seks z moja Michelle i chuj.
- dobrze, skarbie. - wstalem, wlokac sie do wejscia. Zajebie temu parapetowi jebanemu, ktory zakluca mi atmosfere godna rekordu Guinnessa; wylegiwanie sie z upieczona narzeczona. Moge sie zalozyc, ze zaraz bysmy sie pieprzyli. No, bo co innego moglibysmy robic?
- co do... - otworzylem drzwi i zajaknalem sie w polowie wypowiedzi.
- Izzy spierdolil, nie zaplacil. - juz moglem sie domyslic o co chodzi temu pierdolonemu dilerowi.
- No i?
- Jesli nie chcesz, aby prasa i media dowiedzialy sie o waszych uzalezniach, to lepiej zaplac.
Ta, mozna bylo sie tego spodziewac. Wyciagnalem portfel z tylniej kieszenii jeansow i podalem mu banknot 100$.
- tyle za dzialke? - spytalem, dla pewnosci.
- no wiesz, ceny poszly troche w gore...
- dobra, nie pierdol. Nara! - prychnalem, zamykajac mu drzwi przed nosem.
- kto to?
- Josh. Jebany sukinsyn, mysli, ze bedzie wyciagal ode mnie kase. To, ze w tym momencie jestem nadziany nie oznacza, ze bede tracil na byle kogo. A co jak co, ale Mr. Brownstone to gowno. Gowno i jednak wielka chujnia, o. To tak jakbys powiedziala: Brown Sugar to dobry narkotyk. Gowno prawda! Pierdolone dziwadla. Jezeli mam juz tracic to i wylacznie na czysta here.
- ale zes wywod zrobil. - wzruszyla ramionami - a propos masz jakis towar?
Poklepalem sie po kieszeniach, niestety nic nie znalazlem. Ruszylem do hallu i wyciagnalem z ramoneski woreczek z balym proszkiem, w srodku.
- Koka, moze byc? - podalem jej narkotyk i usiadlem obok. Szczerze mowiac zaczelo mi brakowac tej czulosci. I nie, nie chodzi o sam seks, ale o przytulanie sie, calowanie na ulicy, a nawet o samo bycie blisko siebie. Kochalem ja, chociaz klotnie w naszym zwiazku byly zbyt czeste. Mysle, ze to jeszcze bardziej umacnialo nasze relacje. Jednak to nie to. Tak nie mozna! Musialem to zmienic.
Kiedy Michy schylala sie, by wciagnac kreske, pociagnalem ja do siebie.
- co ty robisz? - zasmiala sie.
- chce sie przytulic.
- tylko? - zerknela na mnie, jak na idiote, conajmniej.
- Michelle, teraz mowie calkiem serio.
Spowazniala. Odwrocila sie calkiem w moja strone i podkurczyla nogi pod sama brode.
- Nasz zwiazek nie moze opierac sie tylko na ciaglych klotniach i seksie. Pamietasz jak bylo na poczatku?
Przytaknela ruchem glowy.
- Wlasnie. Przytulalismy sie bez konca, chodzilismy za reke, wszedzie razem. Mysle, ze tak powinno byc i teraz. Nie sadzisz?
- Axl, tak sie ciesze, ze to powiedziales. Ja nie mialam na to odwagi. - przysunela sie blizej, a ja wtulilem ja w siebie. Tego wlasnie potrzebowalem. Tej bliskosci. Nie chcialem, by dzielic nas chocby milimetr! Absolutnie nie watpilem w to, ze Michelle mnie kocha. Po prostu doroslem do tego zwiazku, tyle.
- Will - odchylila lekko glowe do tylu i spojrzala na mnie tymi swoimi kocimi, zielonymi teczowkami - Czy to moja wina?
- Nie, Michie, nie. To nasza wina.
- oddalilismy sie od siebie, mimo wszystko, hm?
- Tak mysle, ale w pore udalo nam sie to zmienic. - usmiechnalem sie, dumny sam z siebie.
- zmienmy jeszcze bardziej! Chodzmy do restauracji, baru, na spacer. Gdziekolwiek. - powiedziala entuzjastycznie.
- spacer, kino? Co ty na to?
- pamietaj, ze dzisiaj idziemy do mnie.
- Tak, wiem.
Zgodzilem sie. Cos za cos. Ona pojedzie ze mna w trase - ja pojde do jej starych na obiad. Przezyje i sie najem, przy okazji.
- to co? Idziemy do mamy i tworzymy perfekcyjna rodzinke?
O moj Plancie! Czy to, aby na pewno moja Michelle?!
Kusa, krotka, czerwona sukienka opinajaca sie na jej posladkach. Idac wyzej zobaczysz delikatny, polokragly dekolt. Wszystko idealnie dopasowane i pieknie opiete na jej szczuplym ciele.
Szpilki? No ja kurwa snie. Rudy, pobudka!
- Na Johna wyjebistego Lennona!* - powiedzialem, nad wyraz podekscytowany tym widokiem. W myslach blagalem, by kolega z dolu nie stawal na bacznosc, ale malo brakowalo.
- wiem, powinnam schudnac. - skrzywila sie, ciagnac mnie w swoja strone. Od razu zarzucila mi rece na szyje, aczkolwiek moje dlonie powedrowaly na jej tylek, a wzrok na piersi.
- zwariowalas?!
- Nie. - odparla niewzruszona - Axl, moge Cie o cos prosic?
- wydaje mi sie, ze tak. Mozesz. - usmiechnalem sie przyjaznie, co raczej mi sie nie zdzarzalo.
- badz grzeczny. Mama jest wyczulona na pewne cechy.
Ja pierdole, niech jej bedzie.
Zapukala do drzwi i poprawila mi wlosy. Ja dlonie mialem zajete jebanym bukietem, starym winem i pudelkiem z prezentem dla tego malego Michael'a. Tym ostatnim jaralem sie chyba najbardziej.
Otworzyla jej mama. Najpierw zmierzyla wzrokiem swoja corke, nastepnie mnie. Przywitalismy sie, dalem jej te pieprzone kwiatki. Ucieszyla sie.
- dziekuje, to mile. - kiwnela glowa z usmiechem i podbiegla do kuchnii, wolajac za soba Chellie.
Jej stary wulonil sie znikad, wiec z bolem serca dalem mu to dobre, stare wino. Ten to sie dopiero tym racjowal!
Mlody? Dostal Monstertruck'a na pilota. Ja pierdole, radosc wieksza niz z seksu. Nie wie chlopak co dobre. Ok, do chuja, glodny jestem!
- siadaj. - mruknela Michie, krzatajac sie wkolo. Nareszcie usiadla. Matka tez. Wszyscy usiedlismy do tego pierdolonego stolu, zastawionego milionami przekasek. Chwycilem salate i unioslem ja ponad usta. Uwielbiam salate! Przygryzlem ja zebami, nadal trzymajac zielony platek w powietrzu. Nagle Michelle szturchnela mnie w zebra.
- wez normalnie jedz.
Wzruszylem tylko obojetnie ramionami, szczerzac sie do mlodego. Nie lubie takich obiadkow, mowilem juz?
- Mamo, Bruce - zaczelo sie. Dziewczyna zerka na mnie katem oka, wie wysilam sie na jeden z tych dobrych, przyjemnych usmieszkow - musze Wam cos powiedziec.
- jestes w ciazy?! - glodnemu chleb na mysli. Niegrzeczna ta jej matula. Dawaj mi tu zarcie, a nie pierdolisz bez sensu!
- nie, no co ty, mamo. - zasmiala sie - Po prostu...
Kurwa, znowu jej przerwala!
- Jak bede babcia to mow od razu! - jestem w posiadaniu tabletek uspokajajacych, chcesz przyszla tesciowo? Nie stresuj mi tu mojej malej Michelle!
- No mamo, kurde! Dasz mi dokonczyc? - zdenerwowala sie. Widzialem, ze trudno jej to powiedziec, chociaz bachorka w brzuchu nie bylo, nie?
- moze ja sprobuje. - szepnalem do blondynki i zlapalem jej dlon pod stolem - Otoz, prosze Panstwa... Oswiadczylem sie Michelle. Zostanie moja zona. - bylem z tego dumny, zatem moj ton glodu byl jakze bardzo wyniosly.
Cos mi sie wydaje, ze ich zamurowalo. Mam to gdzies. Jesc mi dajcie!
- Ty i ty... jestescie narzeczenstwem?! - mamuska wskazala palcem na nia, a po chwili na mnie. Na raz przytaknelismy kiwnieciem glowy.
- Ha, no i gratulacje Axl! - ten caly Bruce podal mi stanowczo reke, po czym przybil 'piatke'. Gratulacje? A, no tak, bo jego przyszywana corka za mnie wychodzi.
- dziekuje, tez sie ciesze. - mruknalem, spogladajac w dekolt Chelle.
- to szczescia na nowej, wspolnej drodze zycia. - rodzicielka mojej narzeczonej rozchmurzyla sie, by zaraz udac sie do kuchnii. Pociagnela za soba Michy. Chuj wie czemu. Wazne, ze zaraz bedzie jedzonko.
Usiadlem na kanapie, ponownie ogladajac zdjecia zawieszone na scianach. Mloda Michelle- zawsze spoko. Wyladniala od tamtego czasu.
Jej ojczym przysiadl kolo mnie.
- Axl to Twoje prawdziwe imie, mlody czlowieku?
- Nie. William, William Bruce Bailey. - odpowiedzialem, jak mnie uczyli w szkole.
- Bruce? To tak jak ja! - zasmial sie, jakby bylo z czego - Opowiedziec Ci kawal?
- yhm. - mruknalem pod nosem.
- Siedzi mloda dziewczyna w barze. Do pubu wchodzi facet, z grupka innych mezczyzn, rozumiesz? Ona pije drinka. Wiesz, jak dziewczyny pija drinki? Tak dziwne. Nagle owa przedstawicielka plci pieknej podchodzi do wspomnianego wczesniej chlopaka i mowi:
- do prawdy? Zabawne. - usmiechnalem sie przelotnie, jednoczesnie prychnalem cicho. Ja pierdole, taki suchar, ze az pic sie chce.
Wzialem puszke coli przyniesiona przez Chelle i upilem spory lyk. Kochanie, wybaw mnie stad!
- zbieramy sie! - krzyknela, wychylajac glowe zza drzwi. No i cale szczescie!
- Ladnie! Jak zwykle. - przytaknalem, mierzac wzrokiem niewysoka, szczupla dziewczyne. Miala na sobie czarny, skorzany gorset, ktory doskonale eksponowal jej wdzieki. Dobra, nie bede owijal w bawelne. Jej cycki dobrze wygladaly, o. I chuj.
Czerwone, takze skorzane spodnie, opinajace sie na jej nieduzym tylku. Okej, tutaj tez nie bede klamac. Dobra dupa, tyle. W dodatku moja, ha!
Czerwona bandana przewiazana na glowie, rodem z dzielow Motley Crue. Glam Metal, kurwa.
Kowbojki? Podstawa. Czarne ze spora iloscia lancuchow. Ale i tak najwazniejszy byl ten maly brylant zdobiacy jej palec. To wlasnie on informowal wszystkich, ze ta zajebista laska nalezy i wylacznie do mnie. Swoja droga, niezle sie urzadzilem.
- ramoneska? - chwycilem skrawek kurtki, wiszacej w przedpokoju.
- Nie, jest kurwa goraco. - mruknela, chwytajac klucze i wyszlismy. Zamknela drzwi od domu i za chwile przywitalo nas duszne powietrze nocnego Los Angeles. Michie podspiewywala sobie pod nosem kawalek, ktory oboje doskonale znalismy:
(wszystko przez to, ze wlasnie sobie slucham Joan Jett- moja krolowa rocka! <3)
" (...) Get down ladies, you've got nothing to lose!
Hello Daddy, hello Mom,
I'm your ch ch ch ch cherry bomb!
Hello world, I'm your wild girl!
I'm your ch ch ch ch cherry bomb! "
Chwycilem ja za reke i przyblizej sie do niej znacznie. Splatala palce naszych dloni ze soba, smiejac sie.
- kino?
- mhm. - przytaknela z mina grzesznicy.
- komedia romantyczna?
- nie, chyba zwariowales! - stuknela sie palcem w czolo - Wiesz, ze tego nie cierpie. Jak komedia to komedia, zadnych pierdolonych 'romantycznych' gowien! I tak wole horrory.
- A ja pornole, ale tego nie puszczaja w jebanych kinach. -wzruszylem beznamietnie ramionami. Michelle szturchnela mnie dlonia w zebra.
- Pornole to ty masz na zywo... w domu.
Pierdolone zlodzieje. Jebana dzungla. Mowilem! Mowilem tyle kurwa razy, ze bezczelnie Nas wszystkich okradaja! No takie zdzierstwo, przeciez gdybym byl nadal artysta z knajpy to, by mnie na ten popcorn i dwie male butelki Danielsa stac nie bylo. Dobrze, ze nazywam sie Axl i mam full kasy!
To podchodzi pod egoizm, hm?
- Mozemy usiasc tam? - Michy wskazala palcem na gorne siedzenia.
- No jaknajkurwabardziej! - ruszylem po schodach i usadowilem sie wygodnie, zerkajac na jakas mocno cycata, wysoka brunetke. Przelecialbym ja z mila checia! O tak, kurwa nawet zaraz.
Tajemnicza dziewczyna odwzajemnila to spojrzenie i puscila mi oczko. Gapilem sie w jej cycki, ale na moment przenioslem wzrok na twarz. Ladna to ona nie byla, ale kto by sie tym przejmowal?!
Odwrocilem glowe, chcac szepnac mojej blondynce, ze wybieram sie do toalety (liczac, ze owa kobieta z naprzeciwka ruszy za mna w celu... wiadomym), lecz do chuja ciezkiego, moja laska gadala z jakims glam metalowcem! Te jego natapirowane klaki i magiczne oczy chyba, az za bardzo przykuly jej uwage, bo siedziala jak zaczarowana wgapiajac sie wprost w teczowki chlopaka. Ej, kurwa, ja go znam!
- Czesc Axl. - wyciagnal w moim kierunku dlon, wiec uscisnalem ja, juz na amen odrywajac wzrok od tamtej laski.
- Siema, siema. Kogo ja widze? Jon Bon Jovi w kinie, w LA, na Freddi'ym Krueger'ze?!
- New Jersey mi sie znudzilo, poza tym gramy teraz koncerty w Californii. No co? - obruszyl sie - Jestem fanem horrow, podobnie jak Twoja piekna kobieta. - tutaj usmiechnal sie czarujaco do Chelle.
- Oj, Jon nie przesadzaj. - odparla wzruszona. Kurwa no, kokietowala go. Ewidentnie probowala go poderwac, a co gorsza: udawalo jej sie to!
- Tak, tak. Michelle jest wpaniala, nie prawdaz?
- Owszem, a w dodatku...
- ... Film sie zaczyna, ciiii! - skarcilem go wzrokiem, przerywajac w dokonczeniu wypowiedzi. Odwrocil sie do przodu i utkwil wzrok w duzym ekranie. Juz mi sie znudzilo. Co ona sobie wyobrazala?!
- Co ty wyprawiasz?!
- Ja? Do mnie mowisz, kotku? - szepnela, ponetnie przygryzajac warge.
- Nie kurwa, do misia gogo. Chcesz sie z nim pieprzyc?!
- Zamienilam kilka zdan na temat muzyki z moim idolem, to, az taka zbrodnia? Swoja droga, laska z cyckami na wierzchu, jak widac, ma na Ciebie ochote. Ty na nia rowniez. Moze trojkacik?
- Mowisz serio? - ucieszylem sie.
- a moze frytki do tego? - omal nie krzyknela, sarkastycznie na mnie spogladajac. Odgrodzila nasze fotele moja kurtka. No i chuj! Z dymania jednej i drugiej nici.
- Przepraszam. Jestem facetem, zrozum.
- A ja kobieta, zrozum.
- Lubie jak jestes zazdrosna. - usmiechnalem sie, szepczac jej to wprost do ucha.
- Nie jestem. - zalozyla rece na wysokosci klatki piersiowej.
- Wiem, ze jestes. Ja o Ciebie rowniez.
- Sranie w banie. Mialo byc milo, a znow zaczynasz klotnie. Nasze szklanki tego nie przezyja.
- Freddie tak na mnie dziala.
- No to spadaj. Brunetka nadal tam siedzi.
- Ona mnie nie obchodzi. Nie jest Toba, a zadne cycki nie zastapia mojego uczucia. To niemozliwe. Z reszta... ty masz lepsze.
- Jestem zbyt ulegla, serio. - uniosla kaciki ust ku gorze. I wlasnie o to chodzi! Szepnalem jej cos do ucha, przygryzajac jego platek. Po chwili przenioslem wargi na jej skron, policzek, a nastepnie usta. Wszystko to robilem powoli, ze spokojem, ale kropla namietnosci. Nasze jezyki idealnie sie zgraly.
- dasz mi ogladnac film do konca? - przejechala opuszkiem palca po mojej twarzy.
- w kinie sie jeszcze nie kochalismy!
- no ty chyba zwariowales!
- Z milosci... byc moze.
Przechadzalismy jasno oswietlonym, nocnym Sunset Strip. Trzymajac sie za rece, skradajac sobie czule pocalunki, przytulajac sie co chwila. Bylo dosyc spokojnie, dopoki w jakims aucie nie rozbrzmialy pierwsze dzwieki "It's so easy". Od razu setki slepiow powedrowaly na mnie i Michelle. Zeby tylko to! Paparazzi i ich wielki aparaty zaczely za nami biec. Kurwa, nawet na spacer wyjsc nie mozna.
- Hej, Axl!
- Kim jest blondynka u Twego boku?
- Kiedy Guns N' Roses wyrusza w trase?
- O kim mowi "Rocket Queen" i kogo slyszymy w trakcie solowki?
- Jakie plany na przyszlosc?
Ja pierdole! Probowalismy przebic sie przez narastajace wciaz tlumy, ale jakos nam sie nie udalo. Zrezygnowany postanowilem pogadac chwile z prasa i rozdac autografy.
- Dla kogo? - chwycilem pierwsza kartke i zerknalem na Michelle. Byla zadowolona.
- Gina. Czesc, William. - nie, bo walne!
- Gina?! Milo Cie widziec! Ehm. - mruknalem. No przytyla i zbrzydla, szczerze mowiac - To Michelle. Michelle, Gina. - usmiechnalem sie, podpisujac kartke.
- Jestem Michelle, milo mi poznac... kolezanke Willa? - Chelle jak zwykle byla ciekawska, a przy tym naturalnie symaptyczna.
- Jego byla, a zarazem pierwsza dziewczyna. Wyjechalismy razem z Lafayette tutaj, wlasnie na Sunset Strip. Spalismy w samochodzie... - zaczela wspominac. Fakt, ze mialem dwadziescia lat i po raz pierwszy sie zwiazalem z jakas laska, nie tylko dla seksu, byl nieco krepujacy. Lecz swiadomosc, ze Michy jest wyrozumiala dodawala mi otuchy.
- Yhm, wlasnie tak. Policja byla wszedzie, lazila za mna krok w krok. - przytaknalem ze smiechem. Porozmawialismy jeszcze chwile, a mnie oczywiscie na mysl wysunely sie wszystkie wspomnienia zwiazane z Gina i naszymi, sprawami lozkowymi. Byla calkiem, calkiem.
Udalem, ze czas mnie goni, wiec odburknalem na pare pytan dziennikarzy, podpisalem kartki w rekach mokrych fanek i ruszylem na przod, caly czas trzymajac za reke moja Michie.
- wpadniemy do Whisky a Go Go?
- Jezeli masz ochoty, skarbie. Nie mialam pojecia, ze mieszkam pod jednym dachem z taka gwiazda. Mam szczescie, hm?
Usiedlismy tam gdzie zwykle. W ciemnym kacie, na wysoko obitych, czerwonych kanapach. Do naszego stolika zamiast kelnerki, podszedl sam wlasciciel. Oh, jakze lubie tego pana! (odniesienie do notki, w ktorej Guns kreci swoj pierwszy teledysk)- O, Panstwo Rose. Jak milo mi Was znow widziec. Panno Michelle, jezeli ma pani ochote moze pani wrocic do swojej dawnej posady, ale pod jednym warunkiem... - zacial sie, usmiechajac sie nieporadnie - Jezeli zespol Guns N' Roses bedzie dawal tutaj czestsze koncerty.
- Nie, dziekuje. - odparla krotko.
- Mozemy juz zamowic? - zasmialem sie, widzac naburmuszona mine Chellie.
- Oczywiscie, panie Rose.
Przegladnelismy karte dan.
- Ehm. To bedzie tak... Wino czerwone, wytrawne i salatke grecka,bez pomidorow, razy dwa.
Przyjal zamowienie i odszedl.
- Co za podstepny cham! Mysli, ze bedziesz mi tutaj pracowac za pare groszy? - wkurwilem sie. Nikt nie bedzie wykorzystywal mojej dziewczyny, nie?
- W zasadzie to... teraz nie mam nic. Zadnej kasy.
- Co ty pierdolisz? Jestes na moim utrzymaniu i juz tak pozostanie. O nic sie nie martw. I nie mow prosze, ze nic nie masz. Masz duzo, tyle ile ja.
Michelle usmiechnela sie, calujac mnie w usta. No, no rozkrecaj sie, mala.
* specjalnie dla Kasii, ktora kocha Beatles'ow! :3
** Duff <3 (tak mniej wiecej, troche pozmieniany ten zart xd)
- wiem, powinnam schudnac. - skrzywila sie, ciagnac mnie w swoja strone. Od razu zarzucila mi rece na szyje, aczkolwiek moje dlonie powedrowaly na jej tylek, a wzrok na piersi.
- zwariowalas?!
- Nie. - odparla niewzruszona - Axl, moge Cie o cos prosic?
- wydaje mi sie, ze tak. Mozesz. - usmiechnalem sie przyjaznie, co raczej mi sie nie zdzarzalo.
- badz grzeczny. Mama jest wyczulona na pewne cechy.
Ja pierdole, niech jej bedzie.
Zapukala do drzwi i poprawila mi wlosy. Ja dlonie mialem zajete jebanym bukietem, starym winem i pudelkiem z prezentem dla tego malego Michael'a. Tym ostatnim jaralem sie chyba najbardziej.
Otworzyla jej mama. Najpierw zmierzyla wzrokiem swoja corke, nastepnie mnie. Przywitalismy sie, dalem jej te pieprzone kwiatki. Ucieszyla sie.
- dziekuje, to mile. - kiwnela glowa z usmiechem i podbiegla do kuchnii, wolajac za soba Chellie.
Jej stary wulonil sie znikad, wiec z bolem serca dalem mu to dobre, stare wino. Ten to sie dopiero tym racjowal!
Mlody? Dostal Monstertruck'a na pilota. Ja pierdole, radosc wieksza niz z seksu. Nie wie chlopak co dobre. Ok, do chuja, glodny jestem!
- siadaj. - mruknela Michie, krzatajac sie wkolo. Nareszcie usiadla. Matka tez. Wszyscy usiedlismy do tego pierdolonego stolu, zastawionego milionami przekasek. Chwycilem salate i unioslem ja ponad usta. Uwielbiam salate! Przygryzlem ja zebami, nadal trzymajac zielony platek w powietrzu. Nagle Michelle szturchnela mnie w zebra.
- wez normalnie jedz.
Wzruszylem tylko obojetnie ramionami, szczerzac sie do mlodego. Nie lubie takich obiadkow, mowilem juz?
- Mamo, Bruce - zaczelo sie. Dziewczyna zerka na mnie katem oka, wie wysilam sie na jeden z tych dobrych, przyjemnych usmieszkow - musze Wam cos powiedziec.
- jestes w ciazy?! - glodnemu chleb na mysli. Niegrzeczna ta jej matula. Dawaj mi tu zarcie, a nie pierdolisz bez sensu!
- nie, no co ty, mamo. - zasmiala sie - Po prostu...
Kurwa, znowu jej przerwala!
- Jak bede babcia to mow od razu! - jestem w posiadaniu tabletek uspokajajacych, chcesz przyszla tesciowo? Nie stresuj mi tu mojej malej Michelle!
- No mamo, kurde! Dasz mi dokonczyc? - zdenerwowala sie. Widzialem, ze trudno jej to powiedziec, chociaz bachorka w brzuchu nie bylo, nie?
- moze ja sprobuje. - szepnalem do blondynki i zlapalem jej dlon pod stolem - Otoz, prosze Panstwa... Oswiadczylem sie Michelle. Zostanie moja zona. - bylem z tego dumny, zatem moj ton glodu byl jakze bardzo wyniosly.
Cos mi sie wydaje, ze ich zamurowalo. Mam to gdzies. Jesc mi dajcie!
- Ty i ty... jestescie narzeczenstwem?! - mamuska wskazala palcem na nia, a po chwili na mnie. Na raz przytaknelismy kiwnieciem glowy.
- Ha, no i gratulacje Axl! - ten caly Bruce podal mi stanowczo reke, po czym przybil 'piatke'. Gratulacje? A, no tak, bo jego przyszywana corka za mnie wychodzi.
- dziekuje, tez sie ciesze. - mruknalem, spogladajac w dekolt Chelle.
- to szczescia na nowej, wspolnej drodze zycia. - rodzicielka mojej narzeczonej rozchmurzyla sie, by zaraz udac sie do kuchnii. Pociagnela za soba Michy. Chuj wie czemu. Wazne, ze zaraz bedzie jedzonko.
Usiadlem na kanapie, ponownie ogladajac zdjecia zawieszone na scianach. Mloda Michelle- zawsze spoko. Wyladniala od tamtego czasu.
Jej ojczym przysiadl kolo mnie.
- Axl to Twoje prawdziwe imie, mlody czlowieku?
- Nie. William, William Bruce Bailey. - odpowiedzialem, jak mnie uczyli w szkole.
- Bruce? To tak jak ja! - zasmial sie, jakby bylo z czego - Opowiedziec Ci kawal?
- yhm. - mruknalem pod nosem.
- Siedzi mloda dziewczyna w barze. Do pubu wchodzi facet, z grupka innych mezczyzn, rozumiesz? Ona pije drinka. Wiesz, jak dziewczyny pija drinki? Tak dziwne. Nagle owa przedstawicielka plci pieknej podchodzi do wspomnianego wczesniej chlopaka i mowi:
- zrobie wszystko, wszystko co chcesz za $300
- Okej, czekaj, zrobie wszystko, wszystko czego chcesz za $200
- Dobra, zrobie wszystko, wszystko co tylko zechcesz za $100.
- Jasne, pomaluj moj dom! **
- do prawdy? Zabawne. - usmiechnalem sie przelotnie, jednoczesnie prychnalem cicho. Ja pierdole, taki suchar, ze az pic sie chce.
Wzialem puszke coli przyniesiona przez Chelle i upilem spory lyk. Kochanie, wybaw mnie stad!
- zbieramy sie! - krzyknela, wychylajac glowe zza drzwi. No i cale szczescie!
- Ladnie! Jak zwykle. - przytaknalem, mierzac wzrokiem niewysoka, szczupla dziewczyne. Miala na sobie czarny, skorzany gorset, ktory doskonale eksponowal jej wdzieki. Dobra, nie bede owijal w bawelne. Jej cycki dobrze wygladaly, o. I chuj.
Czerwone, takze skorzane spodnie, opinajace sie na jej nieduzym tylku. Okej, tutaj tez nie bede klamac. Dobra dupa, tyle. W dodatku moja, ha!
Czerwona bandana przewiazana na glowie, rodem z dzielow Motley Crue. Glam Metal, kurwa.
Kowbojki? Podstawa. Czarne ze spora iloscia lancuchow. Ale i tak najwazniejszy byl ten maly brylant zdobiacy jej palec. To wlasnie on informowal wszystkich, ze ta zajebista laska nalezy i wylacznie do mnie. Swoja droga, niezle sie urzadzilem.
- ramoneska? - chwycilem skrawek kurtki, wiszacej w przedpokoju.
- Nie, jest kurwa goraco. - mruknela, chwytajac klucze i wyszlismy. Zamknela drzwi od domu i za chwile przywitalo nas duszne powietrze nocnego Los Angeles. Michie podspiewywala sobie pod nosem kawalek, ktory oboje doskonale znalismy:
(wszystko przez to, ze wlasnie sobie slucham Joan Jett- moja krolowa rocka! <3)
" (...) Get down ladies, you've got nothing to lose!
Hello Daddy, hello Mom,
I'm your ch ch ch ch cherry bomb!
Hello world, I'm your wild girl!
I'm your ch ch ch ch cherry bomb! "
Chwycilem ja za reke i przyblizej sie do niej znacznie. Splatala palce naszych dloni ze soba, smiejac sie.
- kino?
- mhm. - przytaknela z mina grzesznicy.
- komedia romantyczna?
- nie, chyba zwariowales! - stuknela sie palcem w czolo - Wiesz, ze tego nie cierpie. Jak komedia to komedia, zadnych pierdolonych 'romantycznych' gowien! I tak wole horrory.
- A ja pornole, ale tego nie puszczaja w jebanych kinach. -wzruszylem beznamietnie ramionami. Michelle szturchnela mnie dlonia w zebra.
- Pornole to ty masz na zywo... w domu.
Pierdolone zlodzieje. Jebana dzungla. Mowilem! Mowilem tyle kurwa razy, ze bezczelnie Nas wszystkich okradaja! No takie zdzierstwo, przeciez gdybym byl nadal artysta z knajpy to, by mnie na ten popcorn i dwie male butelki Danielsa stac nie bylo. Dobrze, ze nazywam sie Axl i mam full kasy!
To podchodzi pod egoizm, hm?
- Mozemy usiasc tam? - Michy wskazala palcem na gorne siedzenia.
- No jaknajkurwabardziej! - ruszylem po schodach i usadowilem sie wygodnie, zerkajac na jakas mocno cycata, wysoka brunetke. Przelecialbym ja z mila checia! O tak, kurwa nawet zaraz.
Tajemnicza dziewczyna odwzajemnila to spojrzenie i puscila mi oczko. Gapilem sie w jej cycki, ale na moment przenioslem wzrok na twarz. Ladna to ona nie byla, ale kto by sie tym przejmowal?!
Odwrocilem glowe, chcac szepnac mojej blondynce, ze wybieram sie do toalety (liczac, ze owa kobieta z naprzeciwka ruszy za mna w celu... wiadomym), lecz do chuja ciezkiego, moja laska gadala z jakims glam metalowcem! Te jego natapirowane klaki i magiczne oczy chyba, az za bardzo przykuly jej uwage, bo siedziala jak zaczarowana wgapiajac sie wprost w teczowki chlopaka. Ej, kurwa, ja go znam!
- Czesc Axl. - wyciagnal w moim kierunku dlon, wiec uscisnalem ja, juz na amen odrywajac wzrok od tamtej laski.
- Siema, siema. Kogo ja widze? Jon Bon Jovi w kinie, w LA, na Freddi'ym Krueger'ze?!
- New Jersey mi sie znudzilo, poza tym gramy teraz koncerty w Californii. No co? - obruszyl sie - Jestem fanem horrow, podobnie jak Twoja piekna kobieta. - tutaj usmiechnal sie czarujaco do Chelle.
- Oj, Jon nie przesadzaj. - odparla wzruszona. Kurwa no, kokietowala go. Ewidentnie probowala go poderwac, a co gorsza: udawalo jej sie to!
- Tak, tak. Michelle jest wpaniala, nie prawdaz?
- Owszem, a w dodatku...
- ... Film sie zaczyna, ciiii! - skarcilem go wzrokiem, przerywajac w dokonczeniu wypowiedzi. Odwrocil sie do przodu i utkwil wzrok w duzym ekranie. Juz mi sie znudzilo. Co ona sobie wyobrazala?!
- Co ty wyprawiasz?!
- Ja? Do mnie mowisz, kotku? - szepnela, ponetnie przygryzajac warge.
- Nie kurwa, do misia gogo. Chcesz sie z nim pieprzyc?!
- Zamienilam kilka zdan na temat muzyki z moim idolem, to, az taka zbrodnia? Swoja droga, laska z cyckami na wierzchu, jak widac, ma na Ciebie ochote. Ty na nia rowniez. Moze trojkacik?
- Mowisz serio? - ucieszylem sie.
- a moze frytki do tego? - omal nie krzyknela, sarkastycznie na mnie spogladajac. Odgrodzila nasze fotele moja kurtka. No i chuj! Z dymania jednej i drugiej nici.
- Przepraszam. Jestem facetem, zrozum.
- A ja kobieta, zrozum.
- Lubie jak jestes zazdrosna. - usmiechnalem sie, szepczac jej to wprost do ucha.
- Nie jestem. - zalozyla rece na wysokosci klatki piersiowej.
- Wiem, ze jestes. Ja o Ciebie rowniez.
- Sranie w banie. Mialo byc milo, a znow zaczynasz klotnie. Nasze szklanki tego nie przezyja.
- Freddie tak na mnie dziala.
- No to spadaj. Brunetka nadal tam siedzi.
- Ona mnie nie obchodzi. Nie jest Toba, a zadne cycki nie zastapia mojego uczucia. To niemozliwe. Z reszta... ty masz lepsze.
- Jestem zbyt ulegla, serio. - uniosla kaciki ust ku gorze. I wlasnie o to chodzi! Szepnalem jej cos do ucha, przygryzajac jego platek. Po chwili przenioslem wargi na jej skron, policzek, a nastepnie usta. Wszystko to robilem powoli, ze spokojem, ale kropla namietnosci. Nasze jezyki idealnie sie zgraly.
- dasz mi ogladnac film do konca? - przejechala opuszkiem palca po mojej twarzy.
- w kinie sie jeszcze nie kochalismy!
- no ty chyba zwariowales!
- Z milosci... byc moze.
Przechadzalismy jasno oswietlonym, nocnym Sunset Strip. Trzymajac sie za rece, skradajac sobie czule pocalunki, przytulajac sie co chwila. Bylo dosyc spokojnie, dopoki w jakims aucie nie rozbrzmialy pierwsze dzwieki "It's so easy". Od razu setki slepiow powedrowaly na mnie i Michelle. Zeby tylko to! Paparazzi i ich wielki aparaty zaczely za nami biec. Kurwa, nawet na spacer wyjsc nie mozna.
- Hej, Axl!
- Kim jest blondynka u Twego boku?
- Kiedy Guns N' Roses wyrusza w trase?
- O kim mowi "Rocket Queen" i kogo slyszymy w trakcie solowki?
- Jakie plany na przyszlosc?
Ja pierdole! Probowalismy przebic sie przez narastajace wciaz tlumy, ale jakos nam sie nie udalo. Zrezygnowany postanowilem pogadac chwile z prasa i rozdac autografy.
- Dla kogo? - chwycilem pierwsza kartke i zerknalem na Michelle. Byla zadowolona.
- Gina. Czesc, William. - nie, bo walne!
- Gina?! Milo Cie widziec! Ehm. - mruknalem. No przytyla i zbrzydla, szczerze mowiac - To Michelle. Michelle, Gina. - usmiechnalem sie, podpisujac kartke.
- Jestem Michelle, milo mi poznac... kolezanke Willa? - Chelle jak zwykle byla ciekawska, a przy tym naturalnie symaptyczna.
- Jego byla, a zarazem pierwsza dziewczyna. Wyjechalismy razem z Lafayette tutaj, wlasnie na Sunset Strip. Spalismy w samochodzie... - zaczela wspominac. Fakt, ze mialem dwadziescia lat i po raz pierwszy sie zwiazalem z jakas laska, nie tylko dla seksu, byl nieco krepujacy. Lecz swiadomosc, ze Michy jest wyrozumiala dodawala mi otuchy.
- Yhm, wlasnie tak. Policja byla wszedzie, lazila za mna krok w krok. - przytaknalem ze smiechem. Porozmawialismy jeszcze chwile, a mnie oczywiscie na mysl wysunely sie wszystkie wspomnienia zwiazane z Gina i naszymi, sprawami lozkowymi. Byla calkiem, calkiem.
Udalem, ze czas mnie goni, wiec odburknalem na pare pytan dziennikarzy, podpisalem kartki w rekach mokrych fanek i ruszylem na przod, caly czas trzymajac za reke moja Michie.
- wpadniemy do Whisky a Go Go?
- Jezeli masz ochoty, skarbie. Nie mialam pojecia, ze mieszkam pod jednym dachem z taka gwiazda. Mam szczescie, hm?
Usiedlismy tam gdzie zwykle. W ciemnym kacie, na wysoko obitych, czerwonych kanapach. Do naszego stolika zamiast kelnerki, podszedl sam wlasciciel. Oh, jakze lubie tego pana! (odniesienie do notki, w ktorej Guns kreci swoj pierwszy teledysk)- O, Panstwo Rose. Jak milo mi Was znow widziec. Panno Michelle, jezeli ma pani ochote moze pani wrocic do swojej dawnej posady, ale pod jednym warunkiem... - zacial sie, usmiechajac sie nieporadnie - Jezeli zespol Guns N' Roses bedzie dawal tutaj czestsze koncerty.
- Nie, dziekuje. - odparla krotko.
- Mozemy juz zamowic? - zasmialem sie, widzac naburmuszona mine Chellie.
- Oczywiscie, panie Rose.
Przegladnelismy karte dan.
- Ehm. To bedzie tak... Wino czerwone, wytrawne i salatke grecka,bez pomidorow, razy dwa.
Przyjal zamowienie i odszedl.
- Co za podstepny cham! Mysli, ze bedziesz mi tutaj pracowac za pare groszy? - wkurwilem sie. Nikt nie bedzie wykorzystywal mojej dziewczyny, nie?
- W zasadzie to... teraz nie mam nic. Zadnej kasy.
- Co ty pierdolisz? Jestes na moim utrzymaniu i juz tak pozostanie. O nic sie nie martw. I nie mow prosze, ze nic nie masz. Masz duzo, tyle ile ja.
Michelle usmiechnela sie, calujac mnie w usta. No, no rozkrecaj sie, mala.
SLASH:
- Rudy... - krzyknalem, przygrywajac na gitarze.
- Rudy sie zeni! - dokonczyl Stev, a caly Hellhouse wybuchl smiechem. Nawet Duff, co dziwne, bo jeszcze przed chwila siedzial przygnebiony.
- Co jest? - przysiadlem na skrawku kanapy, kladac nogi na stol.
- Bedzie ja bil. Chce dla niej dobrze.
- Co? Dla kogo? O czym ty do mnie pierdolisz, stary?! - nie rozumiem, albo i rozumiem, ale nie chce dopuscic do siebie tej mysli.
- Michelle. Mowa o Axlowej Michelle.
- Co ty? Zakochales sie? - zapytalem, przykrywajac zdumienie i zdenerwowanie, za glupim usmieszkiem.
- Pierdol sie! - szturchnal mnie, a nastepnie kopnal w nogi. Pojeb! No, glupi chuj! Przez niego niechcacy (przysiegam!) pchnalem butelki z alkoholem, ktore z hukiem wyladowaly na ziemii. Chuj wszystkim w dupe, a szczegolnie McKagan'owi! Nogi by mi polamal, debil.
- wychodze. - przewiesilem ramoneske przez ramie i trzasnalem drzwiami. Skierowalem sie w gore, w strone domu Katie. Odpalilem fajke, rzucajac poprzednia na chodnik. To bylo dziwne. Wszystko, absolutnie wszystko zdawalo mi sie chore. Procz mojej gitary, bo ona jest zajebista, prawda?
Michelle i Axl. Wybuchowa para. Zapewne jak bedzie dobrze to bedzie fantastycznie, jak bedzie zle to bedzie masakrycznie.
Duff? Zachowuje sie podejrzanie, ale mu wybaczam.
Izzy? Jakurwapierdole, tyle. To przez ta cpunke- Lizzie.
Steven? To co zwykle, zaciesza jak ten debil, czyli... Steven. Slash, wylacz myslenie!
Najwazniejsze i tak bylo to, ze nie mialem pojecia co z Kate. Jestesmy razem czy nie? Bedzie sie dotykac w ogole? Chuj go wie! Zdeptalem podeszwa kowbojka kiepa i zapukalem do drzwi.
- Czesc... - przygryzla warge, zerkajac zza drzwi.
- Hej, moge wejsc?
- Jasne. - wszedlem do srodka i od razu skierowalem sie na gore, za dziewczyna. Usiadla na fotelu, pokazujac mi palcem bym usiadl na przeciwnym.
- Katie...
Przerwala mi, no i cale szczescie.
- Slash, musimy pogadac.
- Uuu, brzmi groznie.
- To nie jest smieszne.
No tak, to nie jest smieszne, bo niby sie 'kochamy', ale... kurwa, pojebane to wszystko! Najlepiej byloby, jakby mnie wypieprzyla stad na zbity pysk i nic, by sie nikomu nie stalo. Kurwa, od Coli w glowie mi sie pierdoli.
- Kontynuuj. - ponagliem ja, gestykulujac.
- Sluchaj... Zachowywalam sie jak zimna suka. - zaczela chodzic nerwowo po pokoju, z kata w kat, zerkajac co rusz na mnie - Zimna suka, ktora z premedytacja sprawdzala kazdy, kazdy Twoj ruch, by miec pewnosc, ze moze zaufac takiemu mezczyznie. Nie jestes zwyklym facetem, Slash. I to nie jest zwykle zauroczenie. To cos wiecej, zdecydowanie wiecej... Nie jestem w stanie stwierdzic teraz czy jestem gotowa wejsc w jakikolwiek zwiazek, bo... dlugo bylam sama. Nie wiem czy temu podolam, ale jedno jest pewne - przyblizyla sie do mnie, niemalze kleczac - kocham Cie. Bez wahania moge to wyglosic calemu swiatu.
Chcialem cos powiedziec, ale przylozyla palec do swych ust, tym samym nakazujac mi, bym milczal.
- Nic nie mow, po prostu sie ze mna kochaj. Teraz, zaraz, w jakiejkolwiek pozycji, gdziekolwiek! Z naszego 'pierwszego razu' nic nie pamietam. Mysle, ze musimy to powtorzyc... na trzezwo. - mowila z zapartym tchem.
- Katie, ale...
MICHELLE:
Konczylam robic salatke, kiedy zadzwonil dzwonek do drzwi. Otarlam rece w scierke i ruszylam otworzyc.
- Kupilem ziemniaki, nie bedzie dzis draki... - podspiewywal pod nosem, wchodzac do srodka. Polozyl reklamowke z zakupami na blacie kuchennym.
- Nareszcie wrociles! - rzucilam sie Axlowi na szyje, cmokajac jego usta.
- Chcesz mnie udusic? - zasmial sie, cmokajac mnie przelotnie w policzek - Mam niespodzianke! - zaskrzeczal uradowany, siadajac na kanapie.
- Chcesz sie teraz pieprzyc? - wycedzilam, przygryzajac warge.
- Jezeli mowie Ci, ze mam niespodzianke, to jednoczesnie oznacza, ze musimy sie kochac? Hahahahahahahahaha, rozbraja mnie Twoja reakcja, skarbie.
- To tylko Twoja Michelle. - wzruszylam ramionami. Will wyciagnal na stolik cos dziwnego, kalki, kilka kartek, olowki, male pudeleczka z wodna substancja w srodku, biale, jednorazowe rekawiczki i igly.
- Kochasz mnie, prawda? - wystraszylam sie. Po co mu igly?!
- Co to za pytanie? Oczywiscie, ze tak!
- To dobrze. Posluchaj... Uwiecznimy swoja milosc na naszych cialach. Rozumiesz?
- To znaczy, ze chcesz... - spojrzalam wymownie na to duze cos i igly.
- Tak, maszynka i igly do robienia tatuazow. Wszystko to od zaprzyjaznionego tatuazysty, ale my zrobimy je sobie sami.
- Przeciez ja nie umiem! Tylko raz robilam tatuaz, po pijaku!
- Damy rade. To ma byc takie... 'nasze', ale nie zrobione przez kogos. Chodz no tu i napisz jakis ladny tekst.
Wzielam kartke, kalke i olowek. Axl zrobil to samo. Teraz oboje siedzielismy w skupieniu. Wreszcie przyszlo mi cos do glowy. Tak znikad.
' I'm your Rocket Queen, and you're my love.
Sweet love o' mine! Darling, you are the only one.
Forever yours, Michelle. '
- Juz? Ja tez, spojrz. - usmiechnal sie, pokazujac mi kartke, z nadzwyczaj starannym pismem.
- ' Here I'm and you're my favourite, dearest Rocket Queen. You are my Michelle, and well you just can't tell!
Deep inside I love you best. Sweet love o' mine!
Forever yours, W. Axl. ' - przeczytalam na glos. W miedzy czasie Rose przeczytalam moj 'projekt' i oboje sie zasmialismy.
- Ale sie zgralismy. Gotowa? - pocalowal mnie w szyje, mruczac przy tym seksownie.
- Tak!
- Allll, kurwa zwariowales?! - wydarlam sie, czujac skret zoladka.
- Nie ruszaj sie, kurwa! - krzyknal, maczajac igle w tuszu.
- Ale mnie boli! - kiedy znow wbil igle w moja skore i napisal jakas literke, wydarlam sie w niebo glosy- Axl, ja pierdole!
- Ej, ja Tobie nie przerywalem, nie?!
- dlatego tak zajebiscie wyszedl mi ten tatuaz. - zasmialam sie, przez lzy,
- cicho juz badz.
Poslusznie znow polozylam sie na boku. Lzy splywaly mi po policzku. Niechcacy jedna z nich polknelam, przez co zaczelam kaszlec.
To nie byl moj pierwszy tatuaz. Jeden mialam juz na lopatce, a drugi na kosci miedniczej, ale to byly dziary robione w studio, a nie przez amatora. W dodatku robil mi tej cholerny tatuaz na zebrach! No kurwa, ladnie wyglada, ale do chuja to boli. Jak ja mu robilam, to tez czasem krzyczal, bo bal sie o ten swoj Gunsowy krzyz. Tak, wlasnie tak. Tatuaz z moim, jakze pieknym tekstem zostal uwieczniony na jego przedramieniu (nie tam gdzie krzyz, tylko z drugiej strony) od nadgarstka, az po wzgiecie lokcia. Do tego poziomo, wiec nie bolalo. W dodatku bylam delikatna. Bardzo delikatnia i uwazna. Plus: mialam jakies tam doswiadczenie.
- Skonczylem! - usmiechnal sie zadowolony. Za chwile jego 'dzielo' zostalo zasloniete folia. I takim oto sposobem zyskalam foliowy 'gorset' na wystajacych zebrach.
- Kurwa. - wstalam ociezale.
- Daj buziaka, a nie pieprzysz! - zasmial sie, muskajac niezdarnie moja warge. Nastepnie jezykiem zaczepil o moje podniebienie, by wreszcie zetknac sie z moim narzadem.
- mmm... - zamruczalam, siadajac na nim okrakiem.
- przejdzmy do sypialni. - wyszeptal mi wprost do ust.
- nic z tego... - wskazalam palcem na swoje zebra - Poprzestaniemy na namietnych pocalunkach. Ale mam pomysl! Zmierzymy czas? - rozesmialam sie. Znow zaczelismy sie calowac. Nagle do drzwi ktos zapukal.
- Kurwa, no. A mialobyc tak pieknie. - Axl wstal, klepiac mnie w tylek i ruszyl do wejscia - Co do chu... O przepraszam, znamy sie?
Podeszlam do drzwi. Stanelam za Rose'm, chcac objac go w talii, ale kiedy zobaczylam naszego 'goscia' mina mi zrzedla.
* specjalnie dla Kasii, ktora kocha Beatles'ow! :3
** Duff <3 (tak mniej wiecej, troche pozmieniany ten zart xd)
Tak mnie kurwa męczyć będziesz do usranej do śmierci. WALNĘ sobie tutaj mój chujowy komentarz, och jak ja to wielbię, ba kurwa!
OdpowiedzUsuńNienawidzę.
Whatever.
1.PLANT I LENNON WSPOMNIANY W TYM SAMYM OPOWIADANIU, COŚ PIĘKNEGO! <3
2.Ale Ci się na rymy zebrało xD:
a)Kurwa, od Coli w glowie mi sie pierdoli.
b)Kupilem ziemniaki, nie bedzie dzis draki...
Kurde, czemu robię podpunkty jak na matmie? Już wyczuwam rok szkolny... -.- Apropo! Siedzisz ze mną, no nie? xD
Dobra, dalej.
3.CHCIAŁAM ORGIĘ. ALE NIE BYŁO, PYTAM CZEMU?
4.Rose- taki słitaśny, no zajebisty! Tak kurwa, no że aż cukier mi skoczył <3
5.Michelle- CZEMU NIE WYRUCHAŁA JONA?! No, jej by było dobrze, Rose by dostał po dupie a ja bym sobie orgię poczytała xD. Kurwa, sorry xD
6.Slash- tu też mogła być orgia. Mnie by to szczególnie pasowało! :D Poza tym, on mi się tu tak podoba, taki obojętny na wszystko, zajebisty! <3
7.Kate- co za suka, nie lubie jej xD. Apropo, co za laska pierdoliła, że ona jest Kate?! Ja tu ogłaszam wszystkim, że to ja! No! NIECH KATE ZGWAŁCI SLASHA! XD. ORRRRRRRRRRGIA! (nie umiem mówić RRRR...xD)
8.Kto to kurwa w tych drzwiach STOI? xD
No, to by było na tyle z mojego chujowego komentarza.
JESTEM TWOJĄ FANKĄ XD. JA TO CHCĘ NA LEKTURĘ SZKOLNĄ! XD.
<3333333333333333333
JEBLAM XDDDDDDDDDDDDD
UsuńTAK, JESTEM TAKA GWIAZDA :D LEKTURA? :>
1. LENNON- NA DOLE JEST TAKIM DROBNYM DRUCZKIEM, ZE TO SPECJAL FOR JUU <3
2. TO MOJ WUJEK, TO MOJ WUJEK XD
Tak, siedze z Toba, bo ty jestes madra, a ja glupia. Bede miala od kogo sciagac ; )
3. ORGII NIE BYLO, GDYZ... ZA DUZO TUTAJ EROTYCZNYCH SCEN! -,-
4. Rose zawsze jest slodki <333333333333333333333333333333333333
5. ZBOCZENIEC, ZBOCZENIEC, ZBOK! UWAGA, EVERYBODY, 'CAUSE THIS WOMAN IS CRAZY ABOUT SEX; ME AND AXL POD LODOWKA :DDD
6. Czekaj do nastepnego rozdzialu... : ]
7. Jestes suka?! Kate sie zmieni : >
8. DOWIESZ SIE, ALE PROSZE CIESZ SIE TYM, ZE AXL I MICHY SA W ZGODZIE. W NASTEPNYM ROZDZIALE, OWA DA... ZNACZY OWA POSTAC W DRZWIACH NAMIESZA W ICH ZWIAZKU! -,- : (
I tak Cie kocham :3
Taką lekturę to bym czytała xD
Usuń1.Nie zauważyłam, że Lennonek dla mnie! Ouuu, jak słodko <3
2.Kocham twojego wujka xD.
Spoko, będziemy się uczyć na Gunsach xD.
3.Erotycznych scen nigdy za wiele ;>
4.Nieee! Wcześniej był taki skurwiały! To tez było fajny, ale słodziaśny jest zajebisty :D
5.Ja nie jestem zboczona!
6.No czekam, czekam! Pisz go już najlepiej xD
7.Nieważne, ma się ruchać ze Slashem i już.
8.Strzelam, iż to Duff. Ale pewnie pudło, nieważne, pisz następny xD.
Słodko, ktoś mnie kocha. -.-
Też chcę Cię ruchać! ^.^
Skurwiale ruchać Cię w krzakach, z miłości! <3333 xD
(mam najebane -.-)
JA PIERDOLE, JESTEM, AZ TAK POCIAGAJACA? :>
UsuńSwoja droga- za rok na Wooda :D
Nie chce mi sie odpisywac, ale krotko mowiac: pudlo!
To nowa postac XD
Już wiem, to pewnie jakaś była Rudego :D. MA BYĆ DLA MNIE ORGIA :C
UsuńNie byla... ale taka... no wiesz XD
UsuńNo nie wiem właśnie! No na pewno się z nią jebał. Kurwa. Nie wytrzymam. Muszę wiedzieć! :C
UsuńZACZNĘ OD OGŁOSZENIA CAŁEMU ŚWIATU OTO TEGO: KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘKOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘKOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘKOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘKOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ! UWIELBIAM CIĘ I TWOJE OPOWIADANIA, SPRAWIASZ ŻE SIĘ ŚMIEJĘ! <3 JA TYM ŻYJĘ KOCHANA! NORMALNIE UMARŁABYM BEZ TWOICH OPOWIASTEK! BEZ TWOICH ZAJEBISTYCH TEKSTÓW! BEZ WYPOWIEDZI AXLA W TWOIM OPOWIADANIU (JEST U CIEBIE WYKURWISTY! JEGO MYŚLENIE MNIE POWALA NA KOLANA, KOCHAM GO<3) COŚ O IZZYM! BIEDNY, MOGĘ GO POCIESZYĆ :D. NO I AXL ZGODZIŁ SIĘ NA OBIAD U RODZINKI MICHELLE! TAKI MIŁY A W MYŚLACH CIĄGLE O JEDZENIU XD JUŻ WIEMY DLACZEGO TERAZ MA OPONKĘ NA BRZUCHU! TO PRZEZ MAMĘ MICHELLE XD WELCOME TO KFC XD OKOK, NO KURDE, WRESZCIE JAKIEŚ CZUŁOŚCI! BO TYLKO KŁÓTNIA -SEKS, SEKS - KŁÓTNIA. SAD BUT TRUE XD NO ALE SMUTNE BO PISZESZ ŻE TO OSTATNI TAKI ROZDZIAŁ Z SIELANKĄ. CÓŻ! A TERAZ WKROCZY PONOWNIE AXL BRUTAL (OŁ JE <3) NIE LUBIĘ JAK JEST PRZEMOC ALE JAK SIĘ O TYM CZYTA TO JEST ZAJEBIŚCIE (OK JESTEM DZIFNA XD) NO I FAJNY POMYSŁ Z TYMI TATUAŻAMI, NIE? NO XD CIEKAWA JESTEM KTO TAM STOI W ICH DRZWIACH NO ALE CÓŻ DOWIEM SIĘ W NASTĘPNYM 'ODCINKU' NIE? :) KTÓRY MA BYĆ KURWA JAK NAJSZYBCIEJ BO W ŁEB!
OdpowiedzUsuńJU NOŁ HAŁ MACZ AJ LOWJU MĘŻU? HA, JESTEM CIEKAWA JAK TO MNIE POZNASZ Z ADLERKIEM... W TRASIE XD OK, OK , NIE ZANUDZAM CIĘ JUŻ. TO WSZYSTKO PISANE OD SERCA, FOR JU! SEJONARA BICZ <3
MOJA KOCHANA, ZBOCZONA, FUCKIN' BICZ <333333
UsuńLECZ SIE, SERIO!
OD POCZATKU XD
KOCHAM CIE, KOCHAM CIE, KOCHAM CIE, KOCHAM CIE? JA CIEBIE TEZ! :3 XDDDDD
Axl jest boski. Fakt, ale Axl wszedzie jest boski :o :D
Izzy jeszcze troche pocierpi, ale to sie zmieni... :>
Tak, to wszystko przez nia. Anna, Anna moja matka go stluczyla i teraz spi ze mna pod lodowka :} XDDDDDDDDDDD
A z ta owa la... znaczy postacia w drzwiach to... zobaczysz :D ona bedzie miala wplyw na zwiazek Axla i mojej Michelle XD ALE ZA DWA 'ODCINKI' WKROCZY LEE <3
Jak nie to z kowbojka :)
Dobra, spierdalaj Bicz (moja bycz, only maj!), bo pisze z 'Axlem' na fb XD i zaprasza mnie na Wooda w nastepnym roku :>
POZNAM, POZNAM! ZOBACZYSZ JAK... SAMA NIE WIEM XD
EVRYBODY HIR IS CRAZY ABOUT SEX.
ps. ide ogladnac "Girls, Girls, Girls" Motleyow :3 XD
ZAJEBIŚCIE! ale gdzie jest orgia?!
OdpowiedzUsuńbiedny Duff, ruchałabym <3 tak na pocieszenie <3 ta Kate mnie wkurwia -,- nie rucha Slasha, jak ona może?! :O nevermind, whatever, czekam z pierdoloną niecierpliwością na następny rozdział i Axl Story i Duff Story :3
te gify są PIENKNE, ORGAZM <3
tajemniczy gościu jest straszny i nie mogę spać! :c
ale od czego jest Duff i koszulka z Akszelkiem <3 ale sie rozpisałam, no nic, jeszcze sobe popiszę :3 ostatnio zgubiłam moją koszulke z Akszelkiem, nie miałam na czym spać :c
ale już ją mam i wielbię ją :3
Orgia jest w poprzednich rozdzialach :D
UsuńKatie sie zmieni i bedzie orgia w nastepnej notce : )
Zaskocze Was, bo w drzwiach stoi osoba, ktory spierdoli zwiazek Axla i Michy ; (
Ja mam Axla w lozku, chcesz pozyczyc?
Free Axl + free lodowka XDD
uhuhu, Axl w łóżku *.* ja mam go ba koszulce, którą namiętnie przytulam <3
Usuńwiem, że orgia była w poprzednich rozdziałach, ale rozdział bez orgii...? ojej nadużywam tego słowa XD
niniejszym ogłaszam, iż szczerze nienawidzę osoby stojącej w tych cholernych drzwiach! tfu pfu kurwa! sorry :D co do 'free lodówki' - jestem strasznie zboczona i miałam fajne skojarzenia XD O.o
aha, pisałam do Ciebie na gg, tak jakby co :>
co do Axla w łóżku
Niestety narazie nie wchodze na gg -,- nie mam jak XD
UsuńKoleś w drzwiach chce spieprzyć ich związek powiadasz... ciekawe kto to może być? Może wtedy Michy poleci do Duffa na jednorazowy numerek (szatański plan, a jakże). Coś za grzecznie się robi, Axl taki 'wybuchowy' był wcześniej, a teraz baranek... nie do poznania.
OdpowiedzUsuńNadrobiłam zaległości w Axl Story i mogę teraz czytać na bieżąco
Cieszy mnie to :D
UsuńNie, nie. Michelle i Duff to zly pomysl XD ZA TO BEDZIE... A niewazne :D
za jeden rozdzial (?!) sie dowiecie XD
A mnie to widać się już nie informuje, nie ładnie ! : < No ale okej, zacznę od tego kawału Duff'a. Uwielbiam to oglądać. Albo Joan Jett :) Fajny pomysł miałaś z tym robieniem własnoręcznie tatuaży. Szkoda mi biednego Izzy'ego. Co to Slasha i jego miłości to byłam w szoku przez to co mu powiedziała. To było niezłe :) No więc czekam na kolejny i jeśli chcesz wpadnij do mnie. Pozdrawiam :3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, zapomnialam. :< Nie wiem jak to sie stalo, wybacz :*
UsuńTak, ten plan to juz mialam od czerwca, ale musialo sie troche... podziac, zeby mogli sobie to tak zrobic... na zawsze! :D
Izzy jeszcze troche pobedzie smutny, ale potem sie to zmieni :o ;>
KATIE GORA! XDDD
Pozdrawiam rowniez :3
po pierwsze nie powiadomiłas mnie na blogu :c po drugie rozdział zajebisty *.* "Kupiłem ziemniaki, nie będzie draki..." rozjebał mnie ten tekst:D hahahah
OdpowiedzUsuńPowiadomilam! :)
UsuńTak, teksty mojego wujka XD
WIEM, DOPIERO ZOBACZYLAM ;D FAJNEGO MASZ WUJKA XDD
UsuńSuper!
OdpowiedzUsuńNie chce mi się teraz rozpisywać...
Jasne ; )
UsuńNOWY ROZDZIAL NA GET-IN-THE-RING-MOTHERFUCKER.BLOGSPOT.COM ZAPRASZAM :)
OdpowiedzUsuńfajne zajebiste... o kurwa ;D
OdpowiedzUsuńGdzie kurwa? Za ile? :>
UsuńDziekuje ; )
Dziekuje :D
OdpowiedzUsuńdziękuję ,że o mnie pamiętałaś <3 to po pierwsze.
OdpowiedzUsuńno, a teraz do rzeczy.
jaki słodki Axl <333 gify *.* rozwala mnie jego narracja xD jest po prostu świetna! ''Dawaj mi tu zarcie, a nie pierdolisz bez sensu!'' xDD
zajebiaszczy pomysł z tymi tatuażami! w ogóle uwielbiam związek Axl-Michie.
bidny Duffy : c aż mi go szkoda.
ha! Lennon! uwielbiam go<3 Planta zresztą też, ale wole Page'a. jednak mimo wszystko to Cobain 4ever <33!
+ wyborny szablon, milordzie ;)
Jak moglabym zapomniec o Fasolce? ; ) <3
UsuńTen tekst tez mnie rozpierdala, fakt XDDD
Dziekuje, dziekuje ;*
Staram sie go kreowac na taki... no Axlowy, nie wiem czy wychodzi, ale cieszy mnie to, ze Ci sie podoba :D
Ja nie wole zadnego, bo... ja kocham ich obydwu, a Lennon to wiadomo... :3
COBAIN, TAK, TAK, TAK! *.*
Podziekowala XD
nie mogłaś zapomnieć, proste ;D <3
Usuńno bo on jest taki.. rozpierdalający (?) :D
nie ma za co, nie ma za co ;>
moim zdaniem świetnie ci wychodzi to kreowanie ;)
wiem, że lubisz Kurciszka <3 właśnie przyszedł się do mnie przytulić xD poza tym to cię pozdrawia <3 :D
poniemazacoowała ;>
KURT DO CIEBIE PRZYSZEDL?! :o
UsuńPrzeciez on jest w kiblu szkolnym! XDDD
Pozdrow go rozwiez <3
człowieku, ja z nim mieszkam, bo jestem jego żoną, w końcu <333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333 :D
Usuńhahahahahha, DOBRE! XD
oczywiście, pozdrowię ;)
ODWIEDZAM TWOJEGO BLOGA, PATRZĘ.. I SE MYŚLĘ CZY TO KURWA TWÓJ BLOG BO INNY 'WYSTRÓJ' XD. ALE PATRZĘ, JEDNAK TWÓJ! ZAJEBISTY :3 PODOBA MI SIĘ MAJ BICZ<3
OdpowiedzUsuńPodziekuj Natalii :D
UsuńMAJ BICZ XD <3
Dziewczyno, piszesz zaje*iste opowiadania! Nie mogę doczekać się kontynuacji. Na prawdę! Zawsze sądziłam, że na takich blogach wszystko jest bez składu i ładu, a autorki nie stosują zasad interpunkcji - tu jest zupełnie inaczej. Wszystko pięknie, ładnie. Życzę dobrej weny! :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kamila.
O, dziekuje ; )
UsuńInterpunkcja? Staram sie, nie mam pojecia czy wychodzi.
Nie dziekuje, by nie zapeszyc. Nastepny rozdzial pojawi sie w tygodniu, mam nadzieje, ze nie zawiode :D
Pozdrawiam rowniez, Michelle :)
Przepraszam, że znowu się spóźniam, ale już nadrobiłam także...
OdpowiedzUsuńNo w każdym razie rozdział zarąbisty!
Po pierwsze długi, więc od razu zacieszałam, jak tylko weszłam (+ nowy szablon mi się strasznie podoba!), a potem jeszcze jak przeczytałam, że ostatni sielankowy rozdział, jeśli idzie o Michie i Axla, to już w ogóle :3 (Nie żebym nie lubiła tej sielanki, bo gdyby nie to, to nie byłoby takich tekstów jak "kupiłem ziemniaki, nie będzie draki" xD - Twój wujek to geniusz, widać to u Was rodzinne ;D)
Mnie też rozwala narracja Axla, a do tego ten suchar Duffa... xD Uwielbiam jak na końcu tego filmiku on robi to takie "da!!! prrr chy tpshhh!!" xD Kocham to po prostu :3
No, także to tyle ode mnie :D No, może jeszcze raz powtórzę, że rozdział zarąbisty ;D
Nie szkodzi XD
UsuńTak, rodzinne : ) TU SIE ZGODZE :DDD
Hahahaha, on w ogole tam rozjebuje system ; >
Dziekuje ; )
Kurde, skoro to jest ostatni sielankowy, to co to będzie później? ;O Rozdział baaardzo mi się podobał, czytałam bez przerwy przez cztery godziny wczoraj. Nie mogę się doczekać następnego, bo jednym zdaniem piszesz niesamowicie! :) Poinformuj mnie o nowym, jeżeli możesz :D
OdpowiedzUsuńPozniej bedzie zle :o XDDD
UsuńDziekuje Ci bardzo, oczywiscie poinformuje, ale jezeli bys mogla to wpisz sie w zakladke: czytelnicy-informowani ; )
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBoże nie pisz tyle bo ja nienadążam czytać, a chcę trochę skomentować. Więc jak narazie spamuje :-) Nowy rozdział na http://love-is-a-bad-habit.blogspot.com zapraszam!
OdpowiedzUsuńZasmuce Cie- pisze wlasnie nowy :D
UsuńTeraz się czyta o wiele lepiej (jak dla mnie), szablon jest piękny (jak już wiesz), a podczas czytania (bo czytałam kilka dni temu) siedziałam pieć minut i się gapiłam na te Axlowe gify :D A co do odcinka:
OdpowiedzUsuńZIEMNIAKI <333333333 kocham, to, ziemniaki, dobra rzecz to jasne! Nie, ogólnie to każdy akapit jest bardzo fajny :)
ZAJEBISTE JEST TERAZ, ALE JESZCZE CZERWONYM NIE PISZ, BĘDZIE W OGÓLE CACY
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać Axl story i z niecierpliwością czekam na nowe rozdziały :))
OdpowiedzUsuńMiło mi :D
UsuńDżizyss. Kocham Twojego bloga.!
OdpowiedzUsuńPierwsze co robię, jak wejdę na kompa to sprawdzam, czy coś dodałaś..:)
Mogę Cię informować ;)
UsuńDaj tylko na siebie na jakiś namiar :D gg najlepiej!
I się odzywaj! ;*
Zbytnio się nie wysilę i napiszę że rozdział po prostu świetny:D
OdpowiedzUsuń