Duff:
- Mam, chuju! - krzyknął ucieszony Izzy, śmiejąc
się przy tym jak dziecko.
- Załatwiłeś? Wow, jestem pełen podziwu, dla
Twego geniuszu.
- Zajebisty się kłania. - prychnął od niechcenia,
niczym wielka gwiazda. - po drodze zaliczyłem dziwkę. Dobra była!
- Już ćpałeś, widzę. Oddaj mi trochę. - mruknąłem
nieco zirytowany jego gadkami, bo w prawdzie przyzwyczajony byłem do tego, że
Izzy nie dyma przypadkowych lasek, a raczej trzyma się Lizzie. Szczerze
powiedziawszy laska była fajna, podobała mi się, z resztą nie tylko mnie. Axl
próbował coś do niej, jednak ta skutecznie go "pogoniła". Steven jest
raczej nieśmiało, zatem nawet nie podjął próby bliższego kontaktu z Beth,
Slash... to raczej nie jego typ, a ja... Cóż mogłem zrobić? Gadałem, macałem,
ale ona wszystko wzięła na żarty. Kurwa! Ja to miałem jebanego pecha. Zawsze
dupy kolegów pociągały mnie zajebiście mocno, a już tym bardziej po alkoholu. I
do tego jeszcze właśnie użarł mnie pojebany w chuj, komar!
No nieważne. Wyciągnąłem z otwartej dłoni Stradlina,
folię pełną białych kawałeczków, jasnobrązowych kuleczek. Nie wiem jak on to
zrobił, ale kiedy polowałem na Crack na Sunset Strip, za chuja znaleźć nie
mogłem! A tu taka niespodzianka!
- Dzięki, stary! Na serio, nie wiem jak Ci
dziękować. - przytuliłem go lekko do siebie, klepiąc po ramieniu. Za chwilę
jednak odszedłem kawałek dalej i usiadłem na kanapie. Zabawę czas zacząć!
Wyciągnąłem z tylnych kieszeni spodni, paczkę
fajek. Fajek... No dobra, to była marysia, zrobiona przez durnego Johna. *
Wpakowałem do skręta, moje małe płatki mydlane, by za chwilę w zajebistej
euforii, raczyć się zajebistym "smakiem" cracku. Mmm, serio, to jest
coś!
- Kuźwa, Izzy a dla nas coś masz? - burknął Axl,
kaszląc co chwila i szczerząc się do Michie.
- Chodzi o zamówienie, tak?
- Tak, tak dokładnie. - poparła swojego
chłoptasia, ta dziwna na swój sposób, dziewczyna.
- Proszę ja Was bardzo, popatrzcie jak wasz
biedny Stradlin, zostawiony przez Beth, biegał za waszymi jebanymi
zamówieniami! A teraz spierdalać, idę dać sobie w żyłę, dobranoc! - ja
pierdole, co za człek.
Michelle z Rose'm rozsiedli się obok mnie, na czarnej kanapie, na backstage'u Whisky a Go Go. Ale chuj z nimi, czy mówiłem już jak się cieszę, że ta mała suka Axla... No dobra, może nie suka, bo słodka dziewczyna, której niespodziewanie tak długo się trzyma, ale to też chuj, bo chciałem powiedzieć... Kurwa!
Michelle z Rose'm rozsiedli się obok mnie, na czarnej kanapie, na backstage'u Whisky a Go Go. Ale chuj z nimi, czy mówiłem już jak się cieszę, że ta mała suka Axla... No dobra, może nie suka, bo słodka dziewczyna, której niespodziewanie tak długo się trzyma, ale to też chuj, bo chciałem powiedzieć... Kurwa!
- no przestań! Wciągaj, nie pierdol. - warknęła
na niego. Chyba chciał dać amfę w żyłę.
- dobrze, przepraszam. - mruknął, za chwilę
uśmiechając się. Kurwa, czy ja dobrze widzę?! Ja pierdole, co się porobiło na
tym świecie, przez ostatnie 5 minut, kurwa. Jakaś dżungla... O! Właśnie miałem
mówić, że...
- Rose się słucha dziewczyny?! Przekomiczny
widok! - zaśmiał się Slash, pojawiający się.. z nikąd, tak właściwie. Widać
było, że ten rudy skurwiel strasznie się z tego powodu peszył, ale jego żywot,
nie? Wracając do tego, co chciałem powiedzieć, bo już nikt mi chyba kurwa nie
przerwie. Buch, dym. Pycha crack, ale chciałem dokończyć, iż Chelle załatwiła
Nam kurwa, nie dość, że koncert to
jeszcze nakręcenie teledysku w barze! Czy ja kurwa śnię? Nie! Ona na serio to
zrobiła. Za to jebane pokłony w jej stronę, ale teraz do sedna. Crack jest
dobry.
Slash:
- Zadzwonisz do niej? - spytałem z nadzieją w
głosie. No kto jak kto, ale ja to bym się cieszył.
- Dobrze, zrobię to dla Ciebie, ale czekaj, bo
Axl musi siku. Wybacz, amfetamina pobudza jego... no, do spuszczania moczu. A
już jest nieco niezdolny do samotnego oddawania szczochów. - mruknęła, nieźle
naćpana i ruszyła z zataczającym się rudym, do kibla. Dziwiłem się ogromnie, że
ona jest dla niego taka... wyrozumiała? No może nie tyle, co właśnie to, ale
kurwa... Taka, łagodna i cierpliwa. Ja to bym chyba zwariował! Ale nie moje
życie, ja tylko chcę, aby laska wykręciła kurewski numer Kate. Usiadłem więc
sobie na rozjebanym już, krzesełku i zapaliłem Marlboro. Długo czekać na
musiałem, jednak widząc stan Rosa, miałem ochotę rozszarpać ich wszystkich, do
chuja! Nie był zdolny do poruszania się bez pomocy Chelle, a co dopiero
śpiewania, a jeżeli kurwa dobrze pamiętam to za jakąś godzinę wychodzimy w
plener kręcić teledysk. Ok, wcale nie jest tak źle... Jest kurwa makabrycznie!
- Możesz mi do chuj ciężkiego wytłumaczyć
dlaczego on jest tak kurwa... naćpany? Ochujały w chuj! - krzyknął na niewysoką
blondynkę.
- Spierdalaj ode mnie, zaraz się ogarnie.
Spokojnie. - warknęła od niechcenia i przytuliła do siebie chłopaka. W życiu
nie widziałem, żeby się tak urządził. Brał najmniej, więc... Kurwa, nie wiem
czemu to zrobił, może po prostu dla jebanej w dupę, zabawy, ale nie dzisiaj!
Dlaczego dzisiaj?! Nie mógł wczoraj?!
- Ponawiam pytanie: zadzwonisz do Kate?
- Nie mam czasu, idź do niej. To niedaleko stąd.
- Nie znam adresu.
- 6800 Sunset Strip i spadaj. - przymknęła oczy i
oparła się o kanapę.
Wyszedłem stamtąd. Pierdolę, nie. Tylko ćpanie im
w głowie, mamy kręcić nasz pierwszy teledysk, a ten chuj ze swoją dziwką
naćpali się tak... w zasadzie, pierwszy raz. No nieważne, jak wrócę powinni być
już, ogarnięci w chuj. A jak nie będą to wezmę ich pod lodowaty prysznic i
pierdoli mnie czy przeżyją atak wody, czy też nie. Na razie idę do Katherine.
Mając adres poczułem się pewniej, co jest akurat dziwne, jednak nie będę
wgłębiał się w tajniki. Przechodząc tuż obok ruchliwej ulicy, co chwila ktoś
mnie zaczepiał, oczywiście prosząc o autograf. Nie wiem dlaczego byli do mnie
tak nastawieni.. Tak jak gdyby bali się mnie, albo mojej sławy. Ja tylko robię
to co kocham, nie moja wina, że tak na tym wyszedłem.
W końcu dotarłem na miejsce. Kremowe drzwi, przed
którymi stałem, były ogromne. Serce waliło mi niemiłosiernie mocno, lecz bez
większych zahamowań, zapukałem.
Chwilę później słychać było zbiegającą ze
schodów, wysoką dziewczynę. Drzwi otworzyły się szeroko, a ja wykrzywiłem mordę
w uśmiechu.
- Cześć... Kate. - burknąłem dość cicho.
- Co chcesz? - była tak lekceważąco pociągająca,
że od razu spojrzałem na nią zaintrygowany.
- Pogadać... A właściwie zaprosić do Whisky A Go
Go, nagrywamy tam teledysk, zarazem dajemy krótki koncert, ale bez większych
ceregieli, może miałabyś ochotę wpaść?
- Dlaczego miałabym mieć ochotę przebywać z
największymi cymbałami świata?!
- Nie mam pojęcia, po prostu chcę byś...
przyszła.
- O której?
- właściwie pierwszą akcję zaczynamy za godzinę,
w plenerze.
- Mam kosmetyczkę. - zerknęła kątem oka na swoje
paznokcie, ale kiedy i ja przeniosłem na nie wzrok, szybko schowała ręce za
sobą. Nie było żadnej kurwa kosmetyczki, bo grała na gitarze, a jej paznokcie
były krótkie. I chuj, ewidentnie mnie wkręcała.
- Zapłacę Ci za tą... kosmetyczkę, ale umówisz
się z nią kiedy indziej. - powiedziałem z nutką ironii w głosie.
Stanęła, zarzucając ręce na biodra i zrobiła
ponurą minę. Mimo tego wyglądała ślicznie.
- Michie jest?
- Jest.
- Boże... - uderzyła się z otwartej dłoni w
czoło. - dalej kręci z tym idiotą?!
- tak, niby czemu miałaby się z nim nie spotykać?
Pokręciła głową i westchnęła ciężko. Teraz
przypomniałem sobie, że przecież mogę ją zaciągnąć tam z powodu jej naćpanej
przyjaciółeczki.
- Wiesz, w zasadzie to działa mi już ona na
nerwy, ty wiesz jak się naćpała? Ja pierdole, nie wiem czy jeszcze żyję. -
odpowiedziałem jej tym samym, głośnym i głębokim westchnięciem, a ta niemalże
natychmiast zerwała się do wyjścia.
- Idziemy!
No i co? Slash jest zajebisty! Mam rację?
Wiadomo, jestem zajebiście zajebisty!
Duff:
Wpadłem na wykurwisty pomysł! Axl nie miał racji,
tym razem, chciał tylko siebie w naszym pierwszym teledysku. Jebany egoista!
Siedzieliśmy na dworze. Ja, rudy i Izzy.
- kurwa pomyśl! A gdyby tak wtrącić tam Michie? -
spytałem, już powoli dochodząc do siebie.
- gdzie? - mruknął pod nosem, zaciągając się
fajką i wodząc wzrokiem za jakąś laską, idącą obok nas. - cześć mała! -
krzyknął do niej, a dziewczyna uśmiechnęła się lekko i przeszła dalej.
- Ale suka! Nawet się nie zatrzymała. - burknął
głośno Stradlin. A jemu co kurwa?!
- Mordy! Słuchajcie, teledysk nie będzie ciekawy,
kiedy ty idioto, będziesz sobie po prostu densił cały czas!
- Do czego zmierzasz? - wypuścił dym z ust,
prosto mi w twarz. Ałł, moje oczy!
- Cwelu! - szturchnąłem go łokciem w brzuch, na
co zaczął się delikatnie zwijać z bólu. - na początku chcesz wysiąść z jebanego
autobusu... i co dalej?
- Nic. Będę sobie szedł ukazując uroki Sunset.
- Nudnooooo... - przeciągnął ospale Izzy, po czym
wstał i ruszył przed siebie, rzucając: idę się przejść. No i na zdrowie!
- Dokładnie, nie pomyślałeś, żeby wkręcić tam
laski? Ale za darmo, więc weźmiemy Michie.
- Po co ona tam? Od razu będzie, że posiadam
dziewczynę, przez co zyski znacznie się zmniejszą. Wiesz doskonale, że jebane
laski, zamiast mieć mokro na nasz widok, będą pierdoliły, który z nas ma przy
sobie dupę!
Ja pierdole, ale on ma problemy, seryjnie.
- kurwa, jesteś jebanym samolubem. - wycedziłem przez zęby i odszedłem od niego. Przecież to jego laska, dlaczego to robi?! Zauważyłem, że ostatnio zbyt mocno przejmuję się problemami i rozterkami innych, ale... Tutaj miałem rację!
- dobra skurwielu, skoro Ci tak zależy, whatever. - rozłożył obojętnie ręce na bok, pokiwał głową i wszedł do środka, tylnymi drzwiami. Poszwędałem za nim, w celu znalezienia Michelle. Kanapa, niestety, była pusta. Jakaś jebana intuicja podpowiadała mi, abyśmy zajrzeli do damskiego kibla. Powiedziałem o tym Rose'owi i udaliśmy się w wyżej wymienionym kierunku. Na zimnej posadzce siedziała Michy, z rozkraczonymi nogami, rozczochranymi włosami, a jej wyraz twarzy zupełnie nic nie mówił. Była blada jak ściana, na szczęście, rudy już "otrzeźwiał". Podbiegł do niej i dopiero teraz dostrzegłem: strzykawkę, woreczek bez zawartości, zapalniczkę, spaloną łyżkę i pasek, między nogami dziewczyny.
Odebrało mi mowę, stanąłem jak wryty, kiedy Axl coś do mnie krzyczał. Zupełnie nie wiedziałem co robić i zielonego pojęcia nie miałem co do mnie wrzeszczy.
- kurwa! Ja pierdole, kurwa... - usłyszałem z ust chłopaka, który pochylając się nad Chelle, wreszcie usiadł koło niej, głaskając czule jej policzek. Też nie wiedział co robić. Miała przymknięte oczy, a głową opierała się o obskurną ścianę łazienki. Ale moment, chwila, wróć! Czy ona czasem już nie wciągała amfy?! Ja pierdole! Co za pojebana laska! Kurwa.
- kurwa, jesteś jebanym samolubem. - wycedziłem przez zęby i odszedłem od niego. Przecież to jego laska, dlaczego to robi?! Zauważyłem, że ostatnio zbyt mocno przejmuję się problemami i rozterkami innych, ale... Tutaj miałem rację!
- dobra skurwielu, skoro Ci tak zależy, whatever. - rozłożył obojętnie ręce na bok, pokiwał głową i wszedł do środka, tylnymi drzwiami. Poszwędałem za nim, w celu znalezienia Michelle. Kanapa, niestety, była pusta. Jakaś jebana intuicja podpowiadała mi, abyśmy zajrzeli do damskiego kibla. Powiedziałem o tym Rose'owi i udaliśmy się w wyżej wymienionym kierunku. Na zimnej posadzce siedziała Michy, z rozkraczonymi nogami, rozczochranymi włosami, a jej wyraz twarzy zupełnie nic nie mówił. Była blada jak ściana, na szczęście, rudy już "otrzeźwiał". Podbiegł do niej i dopiero teraz dostrzegłem: strzykawkę, woreczek bez zawartości, zapalniczkę, spaloną łyżkę i pasek, między nogami dziewczyny.
Odebrało mi mowę, stanąłem jak wryty, kiedy Axl coś do mnie krzyczał. Zupełnie nie wiedziałem co robić i zielonego pojęcia nie miałem co do mnie wrzeszczy.
- kurwa! Ja pierdole, kurwa... - usłyszałem z ust chłopaka, który pochylając się nad Chelle, wreszcie usiadł koło niej, głaskając czule jej policzek. Też nie wiedział co robić. Miała przymknięte oczy, a głową opierała się o obskurną ścianę łazienki. Ale moment, chwila, wróć! Czy ona czasem już nie wciągała amfy?! Ja pierdole! Co za pojebana laska! Kurwa.
- dużo tego było? – zerknąłem na woreczek
pomiędzy jej nogami, podnosząc go do góry.
- kurwa, stary! Nowy towar, mój! – widziałem to
zakłopotanie, a zarazem złość na jego twarzy i sam nie wiedziałem, czy zaraz
jej czasem nie przypierdoli. W sumie… należałoby się jej.
W rozmyślaniach przerwał mi kaszel Michelle.
Odchrząknęła, krzywiąc się przy tym, i z pomocą rudego podniosła się ku górze.
Natychmiast pobiegła do kabin i pochyliła się nad kiblem. Rzygała, kurwa, jak
nie wiem! No kurwa, bo przecież wymiotowaniem tego nazwać nie można. Axl
przytrzymywał jej włosy, odwrócił od niej głowę (pewnie, by samemu zaraz nie
puścić pawia) i kiwnął do mnie. Jestem tak zajebisty, że zrozumiałem o co
chodzi. Podniosłem z ziemi wszystkie te „bajery”, zaniosłem do Izzy’ego i
wróciłem do toalety.
Slash:
Milczeliśmy. Głucha cisza przeradzała się w
okropny hałas, w mojej głowie. Jednak cieszyłem się, że w ogóle zechciała tu ze
mną wyruszyć. Dochodziliśmy powoli do tylnych drzwi, kiedy spostrzegłem
przybitego Izzy’ego, siedzącego na chodniku. Nie mogłem, przecież przejść obok
niego obojętnie, nie? Oczywiście, że nie, więc mruknąłem do Kate, aby poszła
zobaczyć co z naćpaną Michie. Na chwilę przestałem myśleć o sobie i podszedłem
powoli do czarnowłosego.
- Hej, co jest? – stała gadka. Zazwyczaj
działała.
- Nic. – burknął bez tonu i podeszwą buta zdeptał
papierosa.
- Nie zbywaj mnie. Widzę, stary.
- Dobra… - westchnął ciężko, rozglądając się
nerwowo wkoło- kurwa! – utkwił wzrok w jakiejś postaci, zbliżającej się do nas.
- Lizzie?! – wytrzeszczyłem oczy, widząc wysoką
brunetkę.
- Muszę z nią pogadać. – Izzy poderwał się i już
ruszył w kierunku dziewczyny.
- taaa, jasne. – wstałem ociężale i udałem się do
tylnego wejścia baru.
Tam czekała mnie niespodzianka. Nie miła, nie
przyjemne spotkanie. Zajebiście nie fajnie!
Izzy:
- Beth, możemy pogadać?
- o czym?
- o nas, rzecz jasna.
- nas już nie ma. – powiedziała z jakimś dziwnym
akcentem, a moje serce krajało się jebane, malutkie, maluteńkie kawałeczki.
- dobrze, to powiedz mi w takim razie, dlaczego
nas już nie ma? – pytałem spokojnie, powoli i cicho.
- nie kocham cię. W zasadzie od dawna kochałam
kogoś innego, ale… - nigdy nie biłem kobiet, ale za to co powiedziała, miałem
ochotę jej przyłożyć. W takim razie, po chuj tak długo „to” ze mną ciągnęła?!
No po jakiego kurwa grzyba, się pytam?!
- zrobiłem coś źle? Zraniłem cię?
Chciała już cos powiedzieć, ale będąc
sprytniejszy, wyprzedziłem ją.
- nie pierdol, nie zrobiłem nic źle, nie zraniłem
cię, byłem cholera, bardzo uczciwy, nie ruchałem się z żadną inną kurwa, prócz
Ciebie. Nie mogłaś przyjść? Ok., rozumiałem i dzielnie czekałem, by znów poczuć
Twoją bliskość, by musnąć twe gorące i miękkie wargi, by zatopić się w nich, by
wtulić się w twoje ramiona. Bo kurwa… Kochałem cię. Zajebiście mocno. Nie byle
jak, a zajebiście dokładnie i mocno.
Chciałem i pożądałem tylko ciebie! Myślisz, że co? Że mało dziwek
oferowało mi swoje usługi? Nie, bardzo dużo, całe kurwa stado napalonych lasek!
Ale Izzy nigdy nie rżnął innych lasek, bo cierpliwie czekałem , aż waszmość
panna Clark przybędzie do mnie! Bo cię zajebiście mocno kochałem. – nie żebym
kiedyś wrzeszczał na kobietę, nie absolutnie, ale to była sytuacja wyjątkowa.
Wydarłem się na nią, będąc bliski
płaczu. Ta jedynie zerknęła na mnie, nieco wzruszona.
- przepraszam. – burknęła cicho, wstydząc się
najwyraźniej, wypowiedzieć to słowo.
- coś pierdolisz pod tym swoim ślicznie
wypudrowanym noskiem?! – odpaliłem papierosa.
- przepraszam, Izz. Też cię kochałam, ale pora to
skończyć. Wybacz…
- wiesz co? – zaciągnąłem się fajką, za chwilę
przytrzymując ją i obracając, między palcami. – spierdalaj, pierdol się i nie
truj mi więcej życia swoją nudną, w chuj, jebaną osóbką! – wypuściłem dym z
ust, prosto w jej twarz, na co mocno skrzywiła się, przecierając dłońmi oczy.
Zawróciłem do budynku, pomimo jej krzyków, i się kurwa mocno zdziwiłem. W
zasadzie to nawet dobrze, mogłem teraz zapomnieć o Beth…
Duff:
- Jest pani zwolniona, panno Michelle. Bez
odwrotu! A wam panowie dziękuję serdecznie, za jakąkolwiek współpracę, do
widzenia. Macie 5 minut na opuszczenie mojego lokalu. – głos właściciela Whisky
A Go Go rozchodził się chyba na cały bar. Chelle siedziała podkulona, w
objęciach Axla, a wszyscy inni stali wkoło nich, włącznie ze mną. Kiedy szef
wyszedł, Michie odzyskała język i wykrzesała coś z siebie.
- przepraszam.
- to nie Twoja wina. – uśmiechnąłem się do niej
lekko, śpiesząc już, by ją przytulić. Wyglądała tak słodko, mimo tego, że przed
chwilą rzygała… Jednak uścisk uniemożliwił mi rudy, warcząc na mnie.
- Michy… Głupia jesteś, wiesz?!
- Will… ja, naprawdę, bardzo przepraszam. – za
cholerę nie mogłem pojąc, że Rose pozwala do siebie walić na „William”. Ale
chuj z tym.
- możemy się łaskawie dowiedzieć o co chodzi? –
Steven pojawił się z nikąd.
- to moja wina, to wszystko przeze mnie.
Wybaczcie.
- ale co się kurwa stało? – spytał Slash,
zerkając kątem oka na Kate, klęczącą przed dziewczyną Rosa.
- Nasza gwiazdunia, o to, ta tutaj. – wskazał
palcem na blondynkę – tak się naćpała, że musiała obrzygać całego klopa, plus
ćpać w kiblu i kurwa drzeć się na mnie, praktycznie za nic! – krzyknął Axl,
najwyraźniej mocno zdenerwowany. Odsunął się od niej i wstał, cały czas
wpatrując się w nią. – rozwaliła kibel i myśli, że słowo „przepraszam” – tutaj
sparodiował jej głos – coś pomoże! Nie, nie pomoże, kurwa! Mieliśmy kręcić
teledysk, ale ta debilka musiała wszystko spierdolić! – wziął w dłonie butelkę
piwa, leżącą na stoliku obok, i cisnął nią o ziemię. Zapach chmielu zaczął się
intensywnie roznosić, po całym backstag’u. Widziałem, że się boi. Kurwa, znów!
- spokojnie. – szepnąłem jej do ucha, na co
uśmiechnęła się delikatnie – to nie twoja wina, kochanie. – powiedziałem głośno
i dobitnie, by jeszcze bardziej wkurwić Rosa.
- kochanie?! – spojrzał na mnie zdziwiony –
widzę, że już nawet jesteście na „kochanie”. No zajebiście! Jeszcze ją tutaj
ruchaj, dalej! Na co czekasz?!
- Uspokój się, idioto. – szturchnął go Izzy. I
chwała mu kurwa, za to!
Przez moment siedzieliśmy w kompletnej ciszy.
Michie szeptała coś z Katie, a ja siedziałem obok nich i przyglądałem się
rudemu, z wrednym uśmieszkiem. Lubiłem go wkurwiać, a później patrzeć, jak
płaszczy się przed Michelle. Zabawny, przekomiczny widok.
- Oj, przepraszam, Michie. Wiesz, że jestem
wybuchowy, naprawdę przepraszam. – uklęknął wreszcie przed nią i zaczął
obcałowywać jej dłonie. Tak cholernie delikatnie, subtelnie, na co w środku
wybuchła salwa dzikiego śmiechu.
- masz może menopauzę, lub zespół napięcia
przedmiesiączkowego? – Izzy zabrał się za sprzątanie potłuczonego szkła, pomimo
tego, nadal nie mógł powstrzymać śmiechu.
- Mike Clink, słucham? – w słuchawce
odezwał się niski, męski głos.
- nie gwiazdorz, to tylko my, znaczy
ja, Duff. – prychnąłem, ot co.
- Duff! Co się stało?
- przejebane, wyjebali nas z baru.
- jak to was… wyrzucili?
- normalnie. Nie miła sytuacja, nie
chcę mi się opowiadać. Kurwa, człowieku! Nie mamy gdzie nagrać teledysku!
- spokojnie, McKagan. Jestem tak
wszechwiedzący, że zdołałem już wcześniej załatwić wam coś innego. Kto jak kto,
ale wy zawsze coś spieprzycie. –
uwielbiam tego gościa! Nawet nie był zły, co za pojebany dzień.
- Świetnie, gdzie mamy jechać? –
usłyszałem krótki sygnały, wychodzące z słuchawki. Wrzuciłem do aparatu, w
budce, następne 2 dolce, a co.
- Park Plaza & 450 S. La Brea. Zaraz tam przyjadę,
spotkamy się na miejscu. Tylko nie zróbcie sobie nic po drodze.
- trzym się, Boże. – odłożyłem
słuchawkę na miejsce i skierowałem się do, czekającego na mnie, auta.
Opowiedziałem chłopakom co i jak. No! Musieliśmy to opić. Steven wyciągnął z
torby Nightrain’a i wszyscy skosztowali, wytwornego, taniego, wina. No i gra
gitara, zajebiście. Zajechaliśmy pod hotel, Mike czekał na nas, paląc papierosa.
Bez jakiś większych oporów, wpakowaliśmy się do dość dużej hali, gdzie to
mieliśmy nakręcić teledysk. Jacyś gości zaczęli wnosić nasz sprzęt. Wow! Nawet
tego już robić nie musieliśmy.
Slash:
Kate usiadła obok mnie. Czułem na
sobie jej wzrok, jednak ja bałem się spojrzeć na nią. Nie wiem czemu, po prostu
cholernie się bałem.
- jesteście teraz wielcy, nie? –
powiedziała z uśmiechem? Czy mnie się wydaję? Ona się do mnie uśmiecha?!
Morrison i modlitwy do niego, działają!
- Axl zaczął nieco gwiazdorzyć, ja
jestem sobą. – odparłem, to co mi ślina na język przyniosła. – jak się czujesz?
- dobrze, naprawdę, dobrze. Cieszę
się, że zgodziłam się z Tobą tutaj przyjechać. No w zasadzie, do Whisky A Go
Go, ale wiesz o co mi chodzi. – zaśmiała się. – aaa, i dziękuję, że pytasz.
- cieszę się, że uśmiechasz się do
mnie. – znów, Slash sklej bardziej sensowne zdania. Wychodzisz na totalnego
błazna.
- Saul, musimy pogadać.
- to zabrzmiało jak: jestem w ciąży,
ale słucham, Katie. – próbowałem chwycić jej dłoń, jednak sprawnie ją odsunęła.
Skubana!
- nie, nie jestem w ciąży. Bynajmniej
nie z tobą, no nieważne. Wiesz, że byłam na Ciebie zła, ale… chyba mi przeszło.
Lubię Cię i… zależy mi na Tobie. Rozumiesz?
Ja chyba śnię! Ten dzień jest dziwny,
serio. Ona to powiedziała, czy mam jakiś kurwa uroczy sen?! Slash, obudź się!
- Naprawdę? W sensie, mówisz
poważnie?! – upewniam się, jakby inaczej.
- Tak, jak najbardziej. Nie musimy od
razu się całować, czy jak to w tych wszystkich filmach jest, po prostu
pogadajmy jak… przyjaciele.
Najpiękniejszy dzień w moim życiu,
przysięgam!
Duff:
- Kamera… Akcja! – krzyknął Nigel, a
Axl od razu ruszył przed siebie. W sumie, to wysiadł z autobusu, z naszym
bagażem, w dłoni i na razie szamotał się z Johnem. Tak! John, ten idiota,
wystąpił w naszym teledysku. Ale to mały chuj, bo dzięki mnie Michelle zgodziła
się zagrać. Cholernie się z tego cieszyłem i pojęcia zielonego nie mam, dlaczego.
Ale to też mały chuj. Axl jest głupim, dużym, rudym chujem, bo ma wieśniackie spodnie.
Serio, przypatrzcie się wiochmeńskie, jak nie wiem! No nieważne, w każdym razie…
Uwaga, wchodzi Michelle. Moja, malutka przyjaciółeczka idzie sobie spokojnie obok
Rosa. Mijają się… Tak!
- mamy to! – Nigel spojrzał na kamerę i
przywołał nas wszystkich do siebie.
- fajnie wyszło. – mruknął Izzy. On coś
dzisiaj nie w sosie.
- fajnie? Człowieku, to jest dzieło! –
warknąłem na niego podekscytowany.
- bez przesady, ale… dobre. Miałeś rację,
McKagan. – Axl przybił ze mną piątkę i wszyscy już są kurwa szczęśliwi! – moja,
słodka Michie. – podszedł do swojej dziewczyny i przytulił ją mocno do siebie. Komiczny
widok.
- ludzie, to, że wyszło świetnie nie
oznacza, że to koniec. Powtórzymy scenę jeszcze kilka razy, a potem przenosimy
się do hotelu. – ogłosił proroczo reżyser i znów krzycząc: kamera, akcja! Wszyscy
bacznie obserwowali Michelle i Axla. Powoli robiło się nudno…
Kiedy skończyliśmy kręcić sam „koncert”
wycieńczeni udaliśmy się do garderoby. Wziąłem pierwszą lepszą wodę, stojącą na
podłodze, i natychmiast się nią oblałem. Co jak co, ale kręcenie pierdolonego
teledysku, to nie lada robota! Zmęczyłem się, nie?
- Cieciecie recie, cieciecie recie,
będę Cię rżnął na taborecie. – zawołał głośno Rose, opadając na, siedzącą na
małym stołku, Chelle.
- idiota.
- idiotka. – usiadł na niej okrakiem?!
Kurwa.
- debil.
- moja debilka. – wpił się w jej usta,
by za chwilę się lizać, kurwa. Szczęście, że się nie zakrztusili tymi językami.
Natychmiast odwróciłem wzrok, ale z drugiej strony też nie czekał mnie „przyjemny”
widok. Slash i Katie siedzieli, objęci, trzymając się za ręce i gadając jak
najęci. Pogodzili się? Najwidoczniej. Zostałem sam i nikt nie chce mnie
przytulić. Opadłem bezwładnie na kanapę i wpatrywałem się w sufit. Nagle na
kolana wpakował mi się Steven, oczywiście, z uśmiechem od ucha do ucha, a jak!
- ała! Kurwa, cepie! Moje nogi, chcesz
mi je połamać?!
- sorki, McKagan, jestem taki
podniecony!
- tylko, żeby Ci nie stanął.
- za późno. – zaśmiał się i jednym,
sprawnym łykiem opróżnił kolejną butelkę Nightraina.
- chłopaki! – Mike i Nigel weszli na
backstage i od razu zatkali nosy. – co tu tak śmierdzi? – odezwał się pierwszy
z nich.
- pot. – mruknął Nigel i podszedł do
Axla. – Rose i Slash. – zawołał za tamtym, pokazując na niego palcem- jutro
robimy drugą część, z tym waszym pomysłem, z telewizorami. Pamiętajcie, godzina
11 i macie tutaj na mnie czekać.
- Buahahaha. – wybuchł śmiechem Axl,
oderwawszy się na moment od blondynki i spojrzał podejrzliwie na faceta –
mówisz serio?
- jak najbardziej. A teraz się kurde
do domu i się myć!
* John- jakiś przydrożny diler.
_______________________________________________________________
Rozdział pisany z wielkim oporem. Zupełnie wypaliła się ze mnie wena, więc śmiało krytykujcie. Chciałam tylko zaznaczyć, że to prawdopodobnie mój ostatni rozdział przed wyjazdem. Potem dodam dopiero w sierpniu, a jeśli dopisze odrobina szczęścia, to może nawet w lipcu. Ale podkreślam "może:" -.- bo to wątpliwe :(
A tak w ogóle to słuchajcie ludziska, bo dobry zespół, będzie w listopadzie w Londynie i mam wielką nadzieję, zrekompensować sobie ich koncertem, koncert pseudo Guns N' Roses w Rybniku.
ps. 1:33- solo "Sweet Child O' Mine", 1:39- "Seek and Destroy" ;D
Zaebistem *________* < 3
OdpowiedzUsuńSKARBUSIU PRZECZYTAM JAK BĘDĘ SZŁA SPAĆ, WTEDY MI LEPIEJ, Z TELEFONU, WIESZ Z RESZTĄ, NIE? <3
OdpowiedzUsuńWiem, a ja tymczasem idę siku i Twoje przeczytam jutro ;( <3
UsuńAlbo nie przeczytasz w ogóle : c
UsuńPrzeczytam <3 zawsze czytam ;)
UsuńRozdział fajny, nie narzekaj ;p może nie ma jakiejś superduper akcji, ale jest dłuugi <3
OdpowiedzUsuńSzkoda że nie będziesz na razie pisać, ale jak już wrócisz to ja chcę nowy rozdział historii Duffa i Stacy xD ! Bo Duffy jest najukochańszy i tutaj też powinnaś go z kimś wyswatać :33
o ja też proszę o dalszą część 'Duff story' ;)
UsuńDobrze, dobrze. Duffuś nie może mieć żadnej laski, nie! Bo będę zazdrosna XD <3
UsuńCo do Duff story, mam już napisaną sporą część, więc może zdążę jeszcze dodać. Mam tydzień :)
THE FINAL COUNTDOWN, LUDZIE! ;3
a wiesz o tym, ze dilera w teledysku do WTTJ grał Izzy? ;D
OdpowiedzUsuńpoza tym, świetnie piszesz i nie zaprzeczaj.
Będę zaprzeczać, bo mi się to jakoś zupełnie nie klei, ale już tak mi ich brakowało, że musiałam coś napisać! ;d
UsuńNo way! Serio? Zaraz włączam moją kolekcję teledysków i się przypatrzę ;) Btw. dzięki za uwagę, na pewno już teraz zapamiętam, tak jak brodę po ang. :>
sorka że się wtrące.
UsuńIZZY, IZZY, tylko uczesany :D
Oglądnęłam ;) właśnie zawsze się zastanawiałam kim jest ten człek XD
UsuńA to Stradlinek, mój kochany <3
Ja pierdolę, kocham Duffa *_* No ale jak można go nie kochać? Świetny rozdział, zajebisty wręcz. Ale tęsknię za 'Duff story', będzie coś dalej, czy raczej nie mam na co liczyć? :c
OdpowiedzUsuńNo właśnie jak można nie kochać Duffa i całego Guns?! ;>
UsuńDziękuję, dziękuję C bardzo ;)
Ehmm... Jak już wyżej wspomniałam rozdział jest w połowie napisany. Dziś w nocy, ja + mój fon + 80's music= Duff Story ;D
Uhuhuhuhuhuhu, przeczytałam! Jakoś kurwa nie ogarniam narracji Duffa, wszystko co niezwiązane z Axlem, jest dla mnie niezrozumiałe. :*:*:*:*:*:*
OdpowiedzUsuńtaaaa, mądra ja!
Więc ten teges, welcome, welcome, wecolme to the jungle, siaalallalalalalaa knees, knees. Uuuuuuu.. watch it bring you to your sialalallalaa
knees, knees... :)
i to by było na tyle.
Aaa.. Znalazłam coś co skojarzyłam...
Aaaaa., wiem 'Michelle leży naćpana' kupie Ci doładowanie jak skojarzysz. <3
Nie kojarzę, nie ma doładowania, nie ma gadania ;<
UsuńA coś więcej na temat rozdziału?
Wiesz próbowałam napisać to... słowami Duffa. Szłam jego "bezsensownym" tokiem myślenia. Kur..źwa! Już wiem, czego zapomniałam ;( "Ya know?!" ;D
Oj bo ty w ogóle taki nieogar, że o ja pierdole, moje kochane słoneczko! Huehuehue.
OdpowiedzUsuńOgólnie jak rozdział!?
To tak, Duff kurwa jakiś naprawdę dla mnbie nieogar, nie czaiłam o czym on do mnie rozmawiaŁ, sam początek mnie jakoś rozbijał, dziwnie tam pierdolił, jak potłuczony, a może to ja jestem jakaś potłuczona?
Nooooo, jeee. Ya know! Na pewno to!
Welcomee... Kurwa, była umowa, przecież mialaś kurwa siedzieć i przytakiwać, pokzywałam Ci że to moje nogi, niewdzięcznico! Jak tak można, karygodne. -.-
co jeszcze? Michelle napruta... Już muszę szukać innych pomysłów na dwa następne rozdziały, ale nie.. Ja sobie chciałam zrobić później... Se zrobiłam kurwa. :):) zajebista ja!
Musisz mi kurwa też taki kurwa długi pierdolnąć, a co?! Nie ma tak dobrze, coś kurwa za coś, niech żyje egoizm.
+ usuną mi się, musiałam pisać drugi, zajebioza.
JA NIGDY NIE OGARNIAM, ZACZNIJMY OD TEGO ;D
UsuńNo ja mam nieogar, więc Duff też XDD
Początek? Moim zdaniem wyszedł najlepiej ;c
Chyba moje nogi... ;))
Zepsułam Ci plany? Przepraszam <3
Spoczko, zaraz przeczytam to jebnę w chuj długi komentarz! ;]
No chyba się jednak zapomniałaś. :)
Usuńczytam x_x
Usuńskoro tak twierdzisz.
UsuńEhh, zajebiście jest, wszyscy wiemy ;3
OdpowiedzUsuńNareszcie się coś dziać zaczęło z Kate i Slashem <3
No i oczywiście kocham Duffa... Ale nic w tym dziwnego nie ma xD Duffa się nie da nie kochać ;D
Tak, ale to był tylko wstęp do Slashusia i Kate XD
UsuńDuff... Ja go kocham, lovciam i wyznaję ;D Ja pierdziu, gadam jak fanka Łan Direkszyn -.-
Ymmm, a ja tam napiszę że bardzo Cię kocham i to powinno starczyć <3. Inni skomentowali to za mnie...Mnie tam się bardzo podoba. Ubolewam jedynie że teraz to się naczekam na kolejny ;c
OdpowiedzUsuńTeż mocno Cię kocham <3 XDDD
UsuńSpoko, może jak mama + cała rodzinka wyjdą na imprezkę to oddadzą laptopa w moje ręce, lol ;D
Wtedy coś napiszajam :>
No chyba kurwa nie mają innego wyjścia. Bo przypłynę kraulem i rozjebie 'Ju Kej' (like Dubiel xd).
UsuńHahahahahahahah XD to mój mąż, zapomniałaś? ;>
UsuńA swoją drogą, napisz do mnie na szajsbuku! Szybko, mam takiego newsa, że się posrasz.
Tak, tak. Kraulem, przez morze... Boże! Ale rym jestem tym... Znów! Kurwa, nie pierdolę, idę wypić kawę xD
Ale news! Idę się posrać xD.
UsuńPapier... Velvet? xD
UsuńYeah. Velvet Revolver <3 ^.^
UsuńBroni w to nie mieszaj xd
UsuńA TAM. PISZ OPOWIADANIE. BO JA TU CZEKAM I NIE TYLKO JA. ;)
UsuńWiem, już kończę ;D
UsuńTEAM DUFF <3 Jaki on słodki. Miał zajebisty pomysł z wjebaniem Michelle do teledysku, a Rudy chuj się nie chciał zgodzić. :c XD Łahahha i tak najlepsze było jak powiedzieli, że Slash i Rose śmierdzą. XD Slash się nie poci, Slash ocieka zajebistością! <3
OdpowiedzUsuńJakoś nie lubię Kate... :x
Ojej, Michelle się troszkę zaćpała, trochę bardziej niż troszkę, byłam w szoku. : o XD Axl powinien jej przyjebać i pobić się z Duffem - to by było coś! XD *____*
DUFF, DUFF, DUFF <3 Też go kocham, wiesz? ;>
UsuńNo, bo przecież McKagan to taki zajebisty przyjaciel Michie, więc to był wręcz... zabrakło mi kurwa słowa -.-
Aaaaa, to wyszło tak na poczekaniu ;] ale tak na prawdę to oni nie śmierdzą XD oni pachną <3
JAK MOŻNA NIE LUBIĆ KATE?! Kurde -.- jeszcze ją kurde będziesz wyznawać! xD
Axl jeszcze jej przyjebie, spokojnie ;)
Nie, jeszcze nie, chociaż fakt, to by było cuuuuuś *.*
jest Duff, jest Slash, jest Izzy = jest impreza xd
OdpowiedzUsuńnareszcie Slash i Kate się pogodzili! mam nadzieję ,że zdążą się jeszcze zbliżyć do siebie bardziej ;>
oh Michelle, Michelle. hajny pomysł z tym teledyskiem :D
ogółem rozdział zajebisty <3
Jest Guns + moja głupia wyobraźnia = jest impreza ;D
UsuńZbliżą, nie zbliżą... Kto wie? ;> Jaaaaa! XD
Myślałam, że będziecie krytykować, bo przez dobre 5 dni to pisałam, po kurde 5 linijek -.-
A tu taka niespodzianki, dzięki Fasolka <3
Uwielbiam twój blog , a niektóre teksty po prostu powalają . Nagrywanie teledysku zawsze spoko :D Liczę , że znajdziesz czas i dodasz coś jeszcze w tym miesiącu . A , i jeśli znajdziesz jeszcze małą chwilkę to wpadnij do mnie : )
OdpowiedzUsuńO.o dziękuję bardzo ;D ;*
UsuńW tym miesiącu... Wyjeżdżam i raczej Londyn zasypie mnie jak na razie obowiązkami, ale szkoła tam jest... easy, więc będę pisać często ;) A lipiec... Jak wspomniałam wcześniej, może czasem coś wyskrobie ;]
Teraz mam troszkę czasu, już zaglądam ;>
siemanko pipeczko! borze! (taki las) przeczytalam wszystkie rozdzialy w 2 dni i wiesz co ci powiem? tak bardzo mnie to wciagnelo ze hej! swietnie piszesz no, masz talent! Plus jest jeszcze tu ze najbardziej kocham Axl'a (moj maz<3) i ciesze sie ze jest o nim tak duzo. Oczywiscie samych gunsow tez wielbie. Glowna bohaterka tez przypadla mi do gustu. jest gites majonez po prostu! moze odezwe sie do cb na gg? tymczasem staraj sie dodac jak najszybciej nowy rozdzial! wiedz ze jestem wielka fanka twojego 'pisania' ; ) pozdro.
OdpowiedzUsuńHahahahahahaha XDDDD
UsuńW 2 dni przeczytałaś to co moja wyobraźnia tworzy od 3 miesięcy?! O.o wow, pokłony! ;D
Axl to mój mąż! Hej ;p Nunununu! On jest mój i chuj, weź się w to wczuj! <3
Główna bohaterka, to w zasadzie moje odzwierciedlenie, więc... no. ;))
Napisz na gg, wszystko Ci wyjaśnię, bo nie chcę mi się rozpisywać -.-
Pozdrawiam również ;*
Napisałam dwa komentarze, ale nie raczyły się pojawić. :/
OdpowiedzUsuńjak to kurwa możliwe?!
Usuń