Jestem pojebany! Kurwa,
pojeb w chuj! Co ja zrobiłem?! Kurwa mać! Przecież nie chciałem, nie
chciałem. Teraz stałem przed nią- rozczochraną i zapłakaną. Próbowałem
coś powiedzieć, ale dosłownie zabrakło mi języka w gębie.
- Co się kurwa gapisz?- spytała. Po jej głosie poznałem, że jest wkurwiona, a ja kompletnie nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć- no kurwa na co się do chuja gapisz?! Nie widzisz, że się właśnie kurwię z Jackiem?- wrzasnęła, a jej oczy wypełniły łzy, które za chwile swobodnie spłynęły po jej zaczerwienionym policzku.
- Ja..- głos mi zachrypł, więc odchrząknąłem- ja, na prawdę nie wiem co we mnie... Po prostu- podchodziłem do niej powoli- nie chciałem, kurwa nie chciałem! Moja jebana zazdrość nagle wybuchła. Moja duma.. Zawsze dziewczyny miałem na jedną, dwie noce. Zawsze były ze mną, ciągle. Miałem je gdzieś, w sumie to mogły iść w pizdu, ale ty.. Przecież wiesz. Ty nie jesteś jedną z nich. Na Tobie zależy na najbardziej na świecie!- stałem już tak blisko niej, złapałem delikatnie jej ramiona- Tak bardzo Cię przepraszam. Poczułem się odepchnięty, tak bardzo mi przykro, przepraszam.
- Tak?!- podniosła zapłakaną twarz- prawie mnie uderzyłeś!- krzyknęła i znowu zaniosła się płaczem.
- Ja nie chciałem, uwierz. W tym momencie to było silniejsze ode mnie. Już nigdy w życiu tak nie postąpię, przysięgam- spróbowałem ją przytulić, niestety bez skutku.
- Kurwa, zostaw mnie! Niby dlaczego mam wierzyć w Twoje przeprosiny, przysięgi i kurwa w te wszystkie kurwa chujstwa?!- w końcu dała się przytulić.
- Chociażby dlatego, że bardzo mi na Tobie zależy i kocham Cię. Tak cholernie mocno Cię kurwa kocham.- powiedziałem głośno i odchyliłem jej twarz lekko do tyłu. Czubki naszych nosów się stykały. Tonąłem w jej uroczysz, zielonych oczach. Spojrzała na mnie tak niewinnie, jak nigdy wcześniej.
- Ja Ciebie też kocham, ale nie traktuj mnie jak jakąś dziwkę!
- Przepraszam, ja.. Kurwa, nie mam zamiaru.
- Dobrze wiesz, że tylko z nimi tańczyłam. Z Twoimi kolegami z resztą. Jak mogłabym..- krzyknęła z wyrzutem i znów zabłyszczały jej oczy- a ty od razu, że mam spierdalać i nie wiadomo co jeszcze! To boli..
- Wiem, jestem pojebany- uderzyłem się w czoło z otwartej dłoni- nie chciałem żebyś gdziekolwiek szła. Kocham Cię, na prawdę jest mi przykro i głupio i.. Przepraszam- wyszeptałem i cmoknąłem ją w mokry od łez policzek- nie płacz, skarbie proszę. To się już nigdy nie powtórzy, przysięgam...-wytarłem kciukiem delikatnie jej skórę wokół oczu. Obdarowywałem jej policzki milionem pocałunków, aż w końcu pojawił się ten urodziwy uśmiech. Uwielbiałem go. Uchwyciłem jej twarz w dłonie- przepraszam, przysięgam nigdy więcej- mruknąłem cicho i wpiłem się subtelnie w jej spierzchnięte wargi. Muskałem je, aż w końcu nasze języki znów się spotkały. Przestając na moment znów ucałowałem jej poliki, później zszedłem w dół znacząc swoimi ustami jej szyję i dekolt. Po chwili wróciłem do jej ust, i znowu poczułem to wewnętrzne ciepło. Zatapiałem się w jej wargach bez końca. Wspaniale całowała, kochałem ją za wszystko, absolutnie za wszystko. Wplątała palce w moje włosy, chciała więcej. Chciała więcej, a ja spełniałem jej prośbę. Łapczywie muskała moje usta, i z namiętnością łączyła na języki. Oblizałem jej usta. Smakowały pysznie.
- Moja Michelle, moja słodka miłości- szepnąłem jej do ucha- jeszcze raz przepraszam.
- Ok, ok. Przeprosiny przyjęte.. Wybaczam Ci Will, kocham Cię- odpowiedziała równie cicho, a mnie po plecach przeszły dreszcze. Zaśmiała się.
- Wracamy do nich, wszystkich, tam do zabawy?- zapytałem, a ona dopiła swojego Danielsa.
- Oczywiście- zawołała rozbawiona. Chwyciłem ją za rękę i weszliśmy do salony. Stanęła obok mnie, a ja objąłem ją w talii, gdy nagle podszedł do nas Duff.
- Już?- zapytał, ale spojrzał na Michelle.
- Tak, myślę, że wszystko sobie już wyjaśniliśmy- odpowiedziała uśmiechnięta. Nie wiedziałem o co chodzi. Już chciałem pytać, co to do cholery ma znaczyć, kiedy McKagan zwrócił się do mnie.
- Stary kurwa co Ci do chuja ciężkiego odjebało?!
- Ponios... A z resztą co Ciebie to kurwa interesuje?!
- Nie zaczynaj, proszę- Michelle zerknęła na mnie surowym wzrokiem.
- Przepraszam...- oddychałem ciężko- no- nabrałem powietrza- no coś mi odjebało- wzruszyłem ramionami, przysięgam gdyby mojej dziewczyny nie było obok mnie Duff zarobił by w mordę.
- Mam kurwa jebaną nadzieję, że to pierwszy i kurwa ostatni raz, ya know.- burknął, po czym odszedł do bawiących się popierdoleńców. Było mi głupio, serio. Wstydziłem się tego co zrobiłem. Jebaną euforię przerwał mi zajebisty kawałek The Stooges- I wanna be your dog. Pociągnąłem za sobą Michelle do tańczących. Uwielbiałem ten kawałek, był taki bezpośredni, po za tym tekst.. Wprost idealny dla mnie i mojej dziewczyny. Złapałem więc ją za jej niewielkie biodra i przyciągnąłem do siebie. Śmiała się! To doby znak. Tym razem i właśnie przy tej zajebistej piosence erotyka w naszym tańcu była na bardzo wysokim "poziomie". Na pierwszy rzut oka było widać, że oboje jesteśmy siebie spragnieni. Seksowne ruchy Michelle jeszcze bardziej mnie podnieciły i otworzyły mój męski umysł.
- And now i wanna be your dog, well come on!- szepnęła mi swoim pięknym głosem do ucha. Zaśmialiśmy się.
- Now i'm ready to close my eyes, now i'm ready to close my mind- mruknąłem, tym samym zamykając oczy i ślepo błądząc dłońmi po jej szczupłym i jędrnym ciele. W pełnym zachwyceniu się jej atutami przeszkadzała mi teraz tylko ta czerwona sukienka- Chcę Cię, pragnę- powiedziałem cicho spoglądając w jej oczy. W sumie to mogłem nawet krzyczeć, nikt by nie usłyszał.
- Czytasz w moich myślach, kochanie- odpowiedziała w pełni skora do podobnych poczynań. Nie chciałem dłużej czekać.
- Idź do sypialni, ok? Zaraz tam przyjdę- mruknąłem, a ona momentalnie zniknęła za drzwiami pokoju. Podbiegłem do zasypiającego Stevena:
- Skarbie, tu mama!- zażartowałem, a ten podskoczył nagle ożywiony.
- Mama?! Mama? Mamusiu, nie posprzątałem- odparł zmartwiony, po czym przetarł oczy- rudy sukinsynu jebany!- walnął mnie w plecy.
- No, wybacz synku- nabijałem się z wkurwionego Adlera- mam prośbę.
- Jezusie z Nazaretu! Co chcesz?!- zapytał znów osuwając się na fotel.
- Nie wchodź do sypialni- rzuciłem.
- Dobra, kminię a teraz spierdalaj- zamknął oczy. Z taką samą prośbą podszedłem do Duffa.
- Ya know, rozumiem, spoko stary, jasne jasne- uśmiechnął się.
Chciałem jeszcze powiadomić Slasha, bo jego obawiałem się najbardziej, ale nigdzie nie mogłem go znaleźć.
- Tu jesteś skubańcu!- zobaczyłem zapalone światło w łazience i już chciałem pukać, kiedy usłyszałem jęki dochodzącej Beth- Ooo- zamurowało mnie, centralnie- ja pierdole, Izzy co ty odpierdalasz?!- zaśmiałem się i zrezygnowałem z dalszego poszukiwania pana Hudsona.
Udałem się do sypialni, otworzyłem drzwi i tutaj czekał mnie szok... Nie, nie, nie Slasha tam nie było. Była za to Michelle.. Jak zwykle piękna, ale i naga. Stała podpierając ścianę, a na głowie miała moją czerwoną chustkę.
- Jak Ci się podobam?- zapytała z uśmiechem.
- Jesteś olśniewająco piękna- odpowiedziałem oczarowany nią. Podeszła do mnie i ściągnęła ze mnie koszulkę. Jej ciało, ona, wszystko w niej było cudowne i dosłownie wołało: chcę Cię!
Połączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Nie przerywając go przeszliśmy na łóżko. Michelle położyła się na mnie i zabrała się za rozpinanie paska od moich spodni.
- Co do kurwy- zaśmiała się.
- Pijana i nafaszerowana dragami Michelle próbuje coś zdziałać- uśmiechnąłem się- zabawny widok.
- Nie gadaj tyle, tylko ściągaj te spodnie- zawołała rozbawiona, a ja wykonałem jej polecenie szybko pozbywając się ubrań. Sprytnie znalazłem się na niej, lekko napierając na jej ciało, jednak to jej nie przeszkadzało. Znów łapczywie cmokała moje usta.
- Czekaj- mruknąłem, wychyliłem się z łóżka i wziąłem się za poszukiwanie prezerwatyw- gdzie one są do chuja?!
Michelle odetchnęła ciężko. Mam pecha! Jak zwykle, mam jebanego pecha! - Nie wiem gdzie to kurwa jest!- krzyknąłem i rzuciłem spodniami o podłogę.
- Weź się kurwa uspokój, ktoś z Twoich kolegów na pewno ma!- również podniosła głos.
- Ok, przepraszam skarbie. Szybko się denerwuję- cmoknąłem jej wargi- zaraz wracam- zszedłem z łóżka i założyłem na siebie spodnie, ponownie. Otworzyłem drzwi, a w salonie grała głośno muzyka Aerosmith. Ruszałem głową do rytmu "Last Child" śpiewając pod nosem słowa piosenki i podszedłem do Izzy'iego.
- Kurwa, stary mam.. Ja pierdole! Masz gumy?! Mi się skończyły, i kurwa..- usiadłem obok niego i Lizzie, kiedy ta wybuchła śmiechem:
- Hahahahahahahah, na serio? Widzisz Duff to wiedział od razu!
- Cicho bądź, Lizzie- spojrzał na nią naćpany Stradlin i zwrócił się do mnie- jasne stary, że mam- zaśmiał się i rzucił mi kilka zapakowanych sztuk z paczki- miłego ten, kurwa dymania- rzucił, kiedy już od nich odszedłem i skierowałem się do sypialni.
- Mam- mruknąłem do mojej zniecierpliwionej dziewczyny i znów pozbyłem się ubrań, a w zasadzie tych kurewskich spodni. Założyłem z zajebistą ostrożnością tego kondoma na.. no wiadomo co i przeszedłem do działania, tym samym zadowalając Michelle. Tym razem był to na serio, nie jakiś tam romantyczny, delikatny seksik, a drapieżna i namiętna orgia. Kurwa, jeszcze nigdy się tak nie zmęczyłem i nie zadowoliłem. Po jakiejś godzinie byłem wyczerpany, więc na chwilę z niej zszedłem i zapaliłem papierosa. Zaciągnąłem się.
- No i jak skarbie?- spojrzałem na równie zmęczoną Michelle.
- Kurwa- odsapnęła, i przygryzła wargę- dałeś czadu- zaśmiała się i nie spodziewanie wyrwała mi fajkę z ręki, po czym sama się nią delektowała- co skarbie nie znaczy, że nie chcę więcej!- odpowiedziała po chwili, a ja wziąłem ostatniego bucha i zgasiłem szlugę.
- Ja z miłą chęcią dokończę zacne dzieło- zaśmiałem się.
- No to chodź- otwarła ramiona z uśmiechem. Zacząłem całować jej ciało- piersi, brzuch.. Wprowadziłem Nas w "ten" nastrój, by za chwilę być w niej. Kochałem to uczucie, kiedy krzyczała. Krzyczała, jęczała czy cokolwiek to było. Ja i moja Michelle byliśmy w stanie całkowitego podniecenia. Spojrzałem na jej zadowoloną twarz, i wiedziałem, że jest szczęśliwa, tak samo jak ja. Wchodziłem w nią coraz bardziej, głębiej kiedy nagle do sypialni wtargnął.. Slash! Tak, właśnie tego się obawiałem! Ten pojeb jest nieobliczalny i ma zajebiste wyczucie czasu. Był tak pijany, że chyba nawet nie zauważył co robimy.
- Kurwa, cwelu jebany- krzyknąłem, nie przerywając stosunku, a jedynie przykryłem Nas prześcieradłem- wypierdalaj!- wrzasnąłem skrzeczącym głosem.
- Spać chuju.. spać, daj mi spać- burknął i osunął się na ziemie, na której prawdopodobnie zasnął.
- Może zwolnimy mu miejsce?- zapytała zmartwiona Michelle.
- Niech spierdala! Po co mi tu głupi skurwiel włazi?! Nie przejmuj się nim.
Moja dziewczyna najwidoczniej posłuchała mojej rady, bo za chwilę znów wydała z siebie okrzyk podniecenia, i ponownie tak cudownie poruszała miednicą. To było oszałamiające! Po kilku chwilach czułem to i sam zająknąłem. To była granica, coś czego nie da się opisać słowami. Takie podniecenie, z mało którą to przeżyłem, a było ich wiele... Moment później Michelle opadła na mnie. Faza orgazmu, coś cudownego. Czuliśmy się spełnieni oraz nasyceni sobą.
- To było super, hm? Podobało Ci się? Moja.. Kocham Cię- szepnąłem jej do ucha zasapanym głosem.
- To było.. cudne- również szepnęła ostatkiem sił.
Leżeliśmy tak przez dłuższą chwilę.
- Przepraszam Cię, na prawdę. Jeszcze raz przepraszam- powiedziałem przejeżdżając dłonią po jej plecach.
- Wiem kochanie, wiem, że żałujesz. Mam nadzieję, że nigdy już tak nie postąpisz i nie nazwiesz mnie szmatą- odparła cienkim głosem, była bliska płaczu.
- Nie płacz, proszę. Michelle..- odchyliła głowę do tyłu, a ja otarłem jej spływające po policzkach łzy, jednak nadal płakała- ja wcale tak o Tobie nie myślę, przecież doskonale o tym wiesz- spojrzała na mnie blado- na prawdę, przysięgam. Dla mnie jesteś moją kochaną, piękną, słodką Michelle. Musisz mi uwierzyć.- spojrzałem w jej zielone, duże oczy. Teraz wypełniała je jakaś pustka- kocham Cię- po tych wszystkich słowach, jakimi próbowałem wyrazić swoją skruchę i żal, rozchmurzyła się i na jej twarzy zawitał ten uroczy uśmiech.
- Dobra, niech ten Bóg gitary tu śpi- zmieniła temat, no i dobrze!- chodźmy do salony- zaproponowała muskając moje usta.
- Ok, wszystko zgodnie z Twoją wolą zanuciłem.
Wciągnąłem na siebie jakieś szorty. Było gorąco, więc zrezygnowałem z koszulki, ba! Komu by nie było, po takim seksie..
- Chcesz jakąś moją, luźną bluzkę?- zapytałem nagiej Michelle, która stała obok śpiącego na podłodze Slasha.
- Tak, jasne będzie mi wygodniej. Daj jeszcze jakiejś spodenki- powiedziała cicho wkładając rzuconą przeze mnie koszulkę z logo AC/DC, po czym sprawnie ubrała swoje stringi.
- Oczywiście, trzymaj- zaśmiałem się i podałem jej moje krótkie zielone spodenki. Wyglądała przeuroczo- czekaj, położę tego chuja na łóżko- uśmiechnąłem się przenosząc nachlanego i naćpanego Hudsona na łóżko- dobra- odsapnąłem, ponieważ do lekkich to on nie należał- chodźmy, bo cwel się zaraz obudzi i będzie się burał o.. wszystko i nic- otwarłem przed nią drzwi weszliśmy do salonu trzymając się za ręce. McKagan od razu na Nas spojrzał i uśmiechnął się do mojej dziewczyny.
- Skarbie, przepraszam na chwilę- mruknęła do mnie Magdalena i podbiegła do Duffa. Gadali jakiś czas, a ja udałem się na kanapę i usiadłem obok Stevena. Wróciłem wzrokiem do Michelle i McKagan'a, który zrobił zdziwioną minę, a po chwili uśmiechnął się i przytulił swoją rozmówczynię. Próbowałem opanować emocję, więc zacząłem gadkę-szmatkę z Adler'em.
- Co tam?- rzuciłem z zaciśniętymi zębami
- Hyy?- spoglądnął na mnie jak na trędowatego- kurwa rudy ty się mnie pytasz co tam? Czy ja śnię?!- wybuchł śmiechem- Co w Ciebie kurwa wstąpiło?- zapytał po chwili.
- Czy coś musiało we mnie wstąpić, kurwa?! Powinieneś kurwa skakać z radości, że taki wyjebisty chuj jak ja pyta się Ciebie co tam..Whatever- rzuciłem.
- Dobrze..- odpowiedział zmieszany Steven i wypił do końca jakieś szajskie piwo. Kiwnąłem głową. W tym momencie Michelle wróciła i usiadła mi na kolanach.
- Pogadałam sobie z... No, nie jesteś zły, prawda?- spojrzała na mnie z przejęciem.
- Oczywiście, że nie- powiedziałem i objąłem ją w talii.
- Super- odgarnęła mi włosy z twarzy, złożyła usta w dziubek i pocałowała mnie w usta.
- A ty to tak nagle, że co.. Że z Duffem gadasz.. że jak?- ciekawość mnie zżerała.
- Polubiliśmy się- powiedziała krótko, dając mi do zrozumienia, że nic pomiędzy nimi nie ma, prócz może przyjaźni. Moją odpowiedzią był uśmiech, ale po kilku minutach dodałem:
- Pytam tylko- oznajmiłem przyjemną barwą głosu.
- Rozumiem. Ty też zrozum i proszę skończmy temat- posłała mi ten kochany, słodki smile. Pocałowałem ją w czoło.
- Kocham Cię- szepnąłem, bo Adler non stop spoglądał w naszą stronę.
- Świetnie, ja Ciebie też- zaśmiała się- a teraz kochanie, podaj mi jointa.
- Się robi- zabrał głos Steven, kiedy miałem zamiar sięgnąć po zioło- skarbie- zaśmiał się. Walnąłem go lekko w ramię.
- Słodki chuju- burknąłem i wszyscy wybuchliśmy śmiechem- zapodawaj blanty, gnojku- zerknąłem na Bacha, który właśnie szedł w naszym kierunku. Popcorn podał mnie i Michelle trawę.
- Co u Ciebie ślicznotko- zagadnął Sebastian spoglądając uwodzicielskim wzrokiem na moją dziewczynę. Znałem jego gadki, więc puściłem to mimo uszu i zaciągnąłem się tym wytrawnym gównem.
- Bach- mruknął Popcorn- specjalne zamówienie?
- Nie, kurwa dzięki- odparł tleniony cicho, po czym krzyknął do mnie i Magdy- Co ludziska, seks na zgodę, co nie?
Zmieszani wymieniliśmy spojrzenia i zaśmialiśmy się.
- Prawdopodobnie, tak- przytaknęła Michelle.
- No to co kurwa?- frontman Skid Row potarł o siebie dłońmi, poruszał brwiami i spoczął koło nas.
- Kurwa, stary! Nie wiesz jak się kurwa uprawia seks?- zakpiłem.
- Weź się pierdol!
- No zamierzam, słoneczny blondynku- wybuchliśmy śmiechem, a ja pocałowałem wtuloną we mnie, przysypiającą Magdalenę- hej, ty śpisz?
- Nie, nie- powiedziała udając ożywioną.
- Przecież widzę, chodź położysz się w sypialni- spojrzałem na jej pytający wyraz twarzy- tak, śpi tam Slash, fakt faktem, ale chuj mu z dupę.
- No tak, ok. Prawda, chcę mi się spać.. Zbyt dużo jak na raz używek, trunków, kłótni i seksu- odparła z uśmiechem.
- Wcale Ci się nie dziwię, ja też.. Kurwa, chodź spać- odpowiedziałem pośpiesznie i wstałem z kanapy.
- Co wy kurde?- zapytał ocknąwszy się Adler
- Weź stary kurwa, idę pierdolnąć w kimono. Dobrakurwanoc, Adlerku- zaśmiałem się i razem z Michelle przebiliśmy się przez nadal wirujące pary, tym razem w nieznanym mi, chyba latynoskim rytmie. Otworzyłem przed nią drzwi, weszliśmy do jedynej sypialni znajdującej się w naszym ociekającym złotem Hellhouse.
- Slash kurwa chuju! Posuń dupę. Słyszysz kurwa?!- krzyknąłem Hudson'owi do ucha.
- Juuuuuuż, ty dziwko kurwa, nie musisz drzeć ryja, kurrrrwa!- wymamrotał dobitnie przez sen i zgodnie z moją wolą przesunął się na krawędź łóżka. Magda pozbyła się moich spodenek i położyła się.
- Idziesz tam jeszcze?- spojrzała na mnie leżąc.
- Gdzie? Do tych świrów?- palcem wskazałem na drzwi
- Mhm- przymknęła oczy
- Nie, nie zostaję z Tobą, to znaczy jest... Kurwa zmęczony jestem, po za tym pijany Slash równa się zboczony, napalony, niebezpieczny Slash... Nie żeby coś, ale wiesz- położyłem się pomiędzy tym gnojkiem a moją dziewczyną. Przysunąłem się bliżej niej.
- Kocham Cię, na prawdę przepraszam raz jeszcze- cmoknąłem jej usta. Z zamkniętymi oczami, mimo ogromnego jak widziałem zmęczenia, odwzajemniła pocałunek.
- Nie przepraszaj więcej, ja teeeeż Cię koch..kocham- mruknęła już raczej przez sen.
- Co się kurwa gapisz?- spytała. Po jej głosie poznałem, że jest wkurwiona, a ja kompletnie nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć- no kurwa na co się do chuja gapisz?! Nie widzisz, że się właśnie kurwię z Jackiem?- wrzasnęła, a jej oczy wypełniły łzy, które za chwile swobodnie spłynęły po jej zaczerwienionym policzku.
- Ja..- głos mi zachrypł, więc odchrząknąłem- ja, na prawdę nie wiem co we mnie... Po prostu- podchodziłem do niej powoli- nie chciałem, kurwa nie chciałem! Moja jebana zazdrość nagle wybuchła. Moja duma.. Zawsze dziewczyny miałem na jedną, dwie noce. Zawsze były ze mną, ciągle. Miałem je gdzieś, w sumie to mogły iść w pizdu, ale ty.. Przecież wiesz. Ty nie jesteś jedną z nich. Na Tobie zależy na najbardziej na świecie!- stałem już tak blisko niej, złapałem delikatnie jej ramiona- Tak bardzo Cię przepraszam. Poczułem się odepchnięty, tak bardzo mi przykro, przepraszam.
- Tak?!- podniosła zapłakaną twarz- prawie mnie uderzyłeś!- krzyknęła i znowu zaniosła się płaczem.
- Ja nie chciałem, uwierz. W tym momencie to było silniejsze ode mnie. Już nigdy w życiu tak nie postąpię, przysięgam- spróbowałem ją przytulić, niestety bez skutku.
- Kurwa, zostaw mnie! Niby dlaczego mam wierzyć w Twoje przeprosiny, przysięgi i kurwa w te wszystkie kurwa chujstwa?!- w końcu dała się przytulić.
- Chociażby dlatego, że bardzo mi na Tobie zależy i kocham Cię. Tak cholernie mocno Cię kurwa kocham.- powiedziałem głośno i odchyliłem jej twarz lekko do tyłu. Czubki naszych nosów się stykały. Tonąłem w jej uroczysz, zielonych oczach. Spojrzała na mnie tak niewinnie, jak nigdy wcześniej.
- Ja Ciebie też kocham, ale nie traktuj mnie jak jakąś dziwkę!
- Przepraszam, ja.. Kurwa, nie mam zamiaru.
- Dobrze wiesz, że tylko z nimi tańczyłam. Z Twoimi kolegami z resztą. Jak mogłabym..- krzyknęła z wyrzutem i znów zabłyszczały jej oczy- a ty od razu, że mam spierdalać i nie wiadomo co jeszcze! To boli..
- Wiem, jestem pojebany- uderzyłem się w czoło z otwartej dłoni- nie chciałem żebyś gdziekolwiek szła. Kocham Cię, na prawdę jest mi przykro i głupio i.. Przepraszam- wyszeptałem i cmoknąłem ją w mokry od łez policzek- nie płacz, skarbie proszę. To się już nigdy nie powtórzy, przysięgam...-wytarłem kciukiem delikatnie jej skórę wokół oczu. Obdarowywałem jej policzki milionem pocałunków, aż w końcu pojawił się ten urodziwy uśmiech. Uwielbiałem go. Uchwyciłem jej twarz w dłonie- przepraszam, przysięgam nigdy więcej- mruknąłem cicho i wpiłem się subtelnie w jej spierzchnięte wargi. Muskałem je, aż w końcu nasze języki znów się spotkały. Przestając na moment znów ucałowałem jej poliki, później zszedłem w dół znacząc swoimi ustami jej szyję i dekolt. Po chwili wróciłem do jej ust, i znowu poczułem to wewnętrzne ciepło. Zatapiałem się w jej wargach bez końca. Wspaniale całowała, kochałem ją za wszystko, absolutnie za wszystko. Wplątała palce w moje włosy, chciała więcej. Chciała więcej, a ja spełniałem jej prośbę. Łapczywie muskała moje usta, i z namiętnością łączyła na języki. Oblizałem jej usta. Smakowały pysznie.
- Moja Michelle, moja słodka miłości- szepnąłem jej do ucha- jeszcze raz przepraszam.
- Ok, ok. Przeprosiny przyjęte.. Wybaczam Ci Will, kocham Cię- odpowiedziała równie cicho, a mnie po plecach przeszły dreszcze. Zaśmiała się.
- Wracamy do nich, wszystkich, tam do zabawy?- zapytałem, a ona dopiła swojego Danielsa.
- Oczywiście- zawołała rozbawiona. Chwyciłem ją za rękę i weszliśmy do salony. Stanęła obok mnie, a ja objąłem ją w talii, gdy nagle podszedł do nas Duff.
- Już?- zapytał, ale spojrzał na Michelle.
- Tak, myślę, że wszystko sobie już wyjaśniliśmy- odpowiedziała uśmiechnięta. Nie wiedziałem o co chodzi. Już chciałem pytać, co to do cholery ma znaczyć, kiedy McKagan zwrócił się do mnie.
- Stary kurwa co Ci do chuja ciężkiego odjebało?!
- Ponios... A z resztą co Ciebie to kurwa interesuje?!
- Nie zaczynaj, proszę- Michelle zerknęła na mnie surowym wzrokiem.
- Przepraszam...- oddychałem ciężko- no- nabrałem powietrza- no coś mi odjebało- wzruszyłem ramionami, przysięgam gdyby mojej dziewczyny nie było obok mnie Duff zarobił by w mordę.
- Mam kurwa jebaną nadzieję, że to pierwszy i kurwa ostatni raz, ya know.- burknął, po czym odszedł do bawiących się popierdoleńców. Było mi głupio, serio. Wstydziłem się tego co zrobiłem. Jebaną euforię przerwał mi zajebisty kawałek The Stooges- I wanna be your dog. Pociągnąłem za sobą Michelle do tańczących. Uwielbiałem ten kawałek, był taki bezpośredni, po za tym tekst.. Wprost idealny dla mnie i mojej dziewczyny. Złapałem więc ją za jej niewielkie biodra i przyciągnąłem do siebie. Śmiała się! To doby znak. Tym razem i właśnie przy tej zajebistej piosence erotyka w naszym tańcu była na bardzo wysokim "poziomie". Na pierwszy rzut oka było widać, że oboje jesteśmy siebie spragnieni. Seksowne ruchy Michelle jeszcze bardziej mnie podnieciły i otworzyły mój męski umysł.
- And now i wanna be your dog, well come on!- szepnęła mi swoim pięknym głosem do ucha. Zaśmialiśmy się.
- Now i'm ready to close my eyes, now i'm ready to close my mind- mruknąłem, tym samym zamykając oczy i ślepo błądząc dłońmi po jej szczupłym i jędrnym ciele. W pełnym zachwyceniu się jej atutami przeszkadzała mi teraz tylko ta czerwona sukienka- Chcę Cię, pragnę- powiedziałem cicho spoglądając w jej oczy. W sumie to mogłem nawet krzyczeć, nikt by nie usłyszał.
- Czytasz w moich myślach, kochanie- odpowiedziała w pełni skora do podobnych poczynań. Nie chciałem dłużej czekać.
- Idź do sypialni, ok? Zaraz tam przyjdę- mruknąłem, a ona momentalnie zniknęła za drzwiami pokoju. Podbiegłem do zasypiającego Stevena:
- Skarbie, tu mama!- zażartowałem, a ten podskoczył nagle ożywiony.
- Mama?! Mama? Mamusiu, nie posprzątałem- odparł zmartwiony, po czym przetarł oczy- rudy sukinsynu jebany!- walnął mnie w plecy.
- No, wybacz synku- nabijałem się z wkurwionego Adlera- mam prośbę.
- Jezusie z Nazaretu! Co chcesz?!- zapytał znów osuwając się na fotel.
- Nie wchodź do sypialni- rzuciłem.
- Dobra, kminię a teraz spierdalaj- zamknął oczy. Z taką samą prośbą podszedłem do Duffa.
- Ya know, rozumiem, spoko stary, jasne jasne- uśmiechnął się.
Chciałem jeszcze powiadomić Slasha, bo jego obawiałem się najbardziej, ale nigdzie nie mogłem go znaleźć.
- Tu jesteś skubańcu!- zobaczyłem zapalone światło w łazience i już chciałem pukać, kiedy usłyszałem jęki dochodzącej Beth- Ooo- zamurowało mnie, centralnie- ja pierdole, Izzy co ty odpierdalasz?!- zaśmiałem się i zrezygnowałem z dalszego poszukiwania pana Hudsona.
Udałem się do sypialni, otworzyłem drzwi i tutaj czekał mnie szok... Nie, nie, nie Slasha tam nie było. Była za to Michelle.. Jak zwykle piękna, ale i naga. Stała podpierając ścianę, a na głowie miała moją czerwoną chustkę.
- Jak Ci się podobam?- zapytała z uśmiechem.
- Jesteś olśniewająco piękna- odpowiedziałem oczarowany nią. Podeszła do mnie i ściągnęła ze mnie koszulkę. Jej ciało, ona, wszystko w niej było cudowne i dosłownie wołało: chcę Cię!
Połączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Nie przerywając go przeszliśmy na łóżko. Michelle położyła się na mnie i zabrała się za rozpinanie paska od moich spodni.
- Co do kurwy- zaśmiała się.
- Pijana i nafaszerowana dragami Michelle próbuje coś zdziałać- uśmiechnąłem się- zabawny widok.
- Nie gadaj tyle, tylko ściągaj te spodnie- zawołała rozbawiona, a ja wykonałem jej polecenie szybko pozbywając się ubrań. Sprytnie znalazłem się na niej, lekko napierając na jej ciało, jednak to jej nie przeszkadzało. Znów łapczywie cmokała moje usta.
- Czekaj- mruknąłem, wychyliłem się z łóżka i wziąłem się za poszukiwanie prezerwatyw- gdzie one są do chuja?!
Michelle odetchnęła ciężko. Mam pecha! Jak zwykle, mam jebanego pecha! - Nie wiem gdzie to kurwa jest!- krzyknąłem i rzuciłem spodniami o podłogę.
- Weź się kurwa uspokój, ktoś z Twoich kolegów na pewno ma!- również podniosła głos.
- Ok, przepraszam skarbie. Szybko się denerwuję- cmoknąłem jej wargi- zaraz wracam- zszedłem z łóżka i założyłem na siebie spodnie, ponownie. Otworzyłem drzwi, a w salonie grała głośno muzyka Aerosmith. Ruszałem głową do rytmu "Last Child" śpiewając pod nosem słowa piosenki i podszedłem do Izzy'iego.
- Kurwa, stary mam.. Ja pierdole! Masz gumy?! Mi się skończyły, i kurwa..- usiadłem obok niego i Lizzie, kiedy ta wybuchła śmiechem:
- Hahahahahahahah, na serio? Widzisz Duff to wiedział od razu!
- Cicho bądź, Lizzie- spojrzał na nią naćpany Stradlin i zwrócił się do mnie- jasne stary, że mam- zaśmiał się i rzucił mi kilka zapakowanych sztuk z paczki- miłego ten, kurwa dymania- rzucił, kiedy już od nich odszedłem i skierowałem się do sypialni.
- Mam- mruknąłem do mojej zniecierpliwionej dziewczyny i znów pozbyłem się ubrań, a w zasadzie tych kurewskich spodni. Założyłem z zajebistą ostrożnością tego kondoma na.. no wiadomo co i przeszedłem do działania, tym samym zadowalając Michelle. Tym razem był to na serio, nie jakiś tam romantyczny, delikatny seksik, a drapieżna i namiętna orgia. Kurwa, jeszcze nigdy się tak nie zmęczyłem i nie zadowoliłem. Po jakiejś godzinie byłem wyczerpany, więc na chwilę z niej zszedłem i zapaliłem papierosa. Zaciągnąłem się.
- No i jak skarbie?- spojrzałem na równie zmęczoną Michelle.
- Kurwa- odsapnęła, i przygryzła wargę- dałeś czadu- zaśmiała się i nie spodziewanie wyrwała mi fajkę z ręki, po czym sama się nią delektowała- co skarbie nie znaczy, że nie chcę więcej!- odpowiedziała po chwili, a ja wziąłem ostatniego bucha i zgasiłem szlugę.
- Ja z miłą chęcią dokończę zacne dzieło- zaśmiałem się.
- No to chodź- otwarła ramiona z uśmiechem. Zacząłem całować jej ciało- piersi, brzuch.. Wprowadziłem Nas w "ten" nastrój, by za chwilę być w niej. Kochałem to uczucie, kiedy krzyczała. Krzyczała, jęczała czy cokolwiek to było. Ja i moja Michelle byliśmy w stanie całkowitego podniecenia. Spojrzałem na jej zadowoloną twarz, i wiedziałem, że jest szczęśliwa, tak samo jak ja. Wchodziłem w nią coraz bardziej, głębiej kiedy nagle do sypialni wtargnął.. Slash! Tak, właśnie tego się obawiałem! Ten pojeb jest nieobliczalny i ma zajebiste wyczucie czasu. Był tak pijany, że chyba nawet nie zauważył co robimy.
- Kurwa, cwelu jebany- krzyknąłem, nie przerywając stosunku, a jedynie przykryłem Nas prześcieradłem- wypierdalaj!- wrzasnąłem skrzeczącym głosem.
- Spać chuju.. spać, daj mi spać- burknął i osunął się na ziemie, na której prawdopodobnie zasnął.
- Może zwolnimy mu miejsce?- zapytała zmartwiona Michelle.
- Niech spierdala! Po co mi tu głupi skurwiel włazi?! Nie przejmuj się nim.
Moja dziewczyna najwidoczniej posłuchała mojej rady, bo za chwilę znów wydała z siebie okrzyk podniecenia, i ponownie tak cudownie poruszała miednicą. To było oszałamiające! Po kilku chwilach czułem to i sam zająknąłem. To była granica, coś czego nie da się opisać słowami. Takie podniecenie, z mało którą to przeżyłem, a było ich wiele... Moment później Michelle opadła na mnie. Faza orgazmu, coś cudownego. Czuliśmy się spełnieni oraz nasyceni sobą.
- To było super, hm? Podobało Ci się? Moja.. Kocham Cię- szepnąłem jej do ucha zasapanym głosem.
- To było.. cudne- również szepnęła ostatkiem sił.
Leżeliśmy tak przez dłuższą chwilę.
- Przepraszam Cię, na prawdę. Jeszcze raz przepraszam- powiedziałem przejeżdżając dłonią po jej plecach.
- Wiem kochanie, wiem, że żałujesz. Mam nadzieję, że nigdy już tak nie postąpisz i nie nazwiesz mnie szmatą- odparła cienkim głosem, była bliska płaczu.
- Nie płacz, proszę. Michelle..- odchyliła głowę do tyłu, a ja otarłem jej spływające po policzkach łzy, jednak nadal płakała- ja wcale tak o Tobie nie myślę, przecież doskonale o tym wiesz- spojrzała na mnie blado- na prawdę, przysięgam. Dla mnie jesteś moją kochaną, piękną, słodką Michelle. Musisz mi uwierzyć.- spojrzałem w jej zielone, duże oczy. Teraz wypełniała je jakaś pustka- kocham Cię- po tych wszystkich słowach, jakimi próbowałem wyrazić swoją skruchę i żal, rozchmurzyła się i na jej twarzy zawitał ten uroczy uśmiech.
- Dobra, niech ten Bóg gitary tu śpi- zmieniła temat, no i dobrze!- chodźmy do salony- zaproponowała muskając moje usta.
- Ok, wszystko zgodnie z Twoją wolą zanuciłem.
Wciągnąłem na siebie jakieś szorty. Było gorąco, więc zrezygnowałem z koszulki, ba! Komu by nie było, po takim seksie..
- Chcesz jakąś moją, luźną bluzkę?- zapytałem nagiej Michelle, która stała obok śpiącego na podłodze Slasha.
- Tak, jasne będzie mi wygodniej. Daj jeszcze jakiejś spodenki- powiedziała cicho wkładając rzuconą przeze mnie koszulkę z logo AC/DC, po czym sprawnie ubrała swoje stringi.
- Oczywiście, trzymaj- zaśmiałem się i podałem jej moje krótkie zielone spodenki. Wyglądała przeuroczo- czekaj, położę tego chuja na łóżko- uśmiechnąłem się przenosząc nachlanego i naćpanego Hudsona na łóżko- dobra- odsapnąłem, ponieważ do lekkich to on nie należał- chodźmy, bo cwel się zaraz obudzi i będzie się burał o.. wszystko i nic- otwarłem przed nią drzwi weszliśmy do salonu trzymając się za ręce. McKagan od razu na Nas spojrzał i uśmiechnął się do mojej dziewczyny.
- Skarbie, przepraszam na chwilę- mruknęła do mnie Magdalena i podbiegła do Duffa. Gadali jakiś czas, a ja udałem się na kanapę i usiadłem obok Stevena. Wróciłem wzrokiem do Michelle i McKagan'a, który zrobił zdziwioną minę, a po chwili uśmiechnął się i przytulił swoją rozmówczynię. Próbowałem opanować emocję, więc zacząłem gadkę-szmatkę z Adler'em.
- Co tam?- rzuciłem z zaciśniętymi zębami
- Hyy?- spoglądnął na mnie jak na trędowatego- kurwa rudy ty się mnie pytasz co tam? Czy ja śnię?!- wybuchł śmiechem- Co w Ciebie kurwa wstąpiło?- zapytał po chwili.
- Czy coś musiało we mnie wstąpić, kurwa?! Powinieneś kurwa skakać z radości, że taki wyjebisty chuj jak ja pyta się Ciebie co tam..Whatever- rzuciłem.
- Dobrze..- odpowiedział zmieszany Steven i wypił do końca jakieś szajskie piwo. Kiwnąłem głową. W tym momencie Michelle wróciła i usiadła mi na kolanach.
- Pogadałam sobie z... No, nie jesteś zły, prawda?- spojrzała na mnie z przejęciem.
- Oczywiście, że nie- powiedziałem i objąłem ją w talii.
- Super- odgarnęła mi włosy z twarzy, złożyła usta w dziubek i pocałowała mnie w usta.
- A ty to tak nagle, że co.. Że z Duffem gadasz.. że jak?- ciekawość mnie zżerała.
- Polubiliśmy się- powiedziała krótko, dając mi do zrozumienia, że nic pomiędzy nimi nie ma, prócz może przyjaźni. Moją odpowiedzią był uśmiech, ale po kilku minutach dodałem:
- Pytam tylko- oznajmiłem przyjemną barwą głosu.
- Rozumiem. Ty też zrozum i proszę skończmy temat- posłała mi ten kochany, słodki smile. Pocałowałem ją w czoło.
- Kocham Cię- szepnąłem, bo Adler non stop spoglądał w naszą stronę.
- Świetnie, ja Ciebie też- zaśmiała się- a teraz kochanie, podaj mi jointa.
- Się robi- zabrał głos Steven, kiedy miałem zamiar sięgnąć po zioło- skarbie- zaśmiał się. Walnąłem go lekko w ramię.
- Słodki chuju- burknąłem i wszyscy wybuchliśmy śmiechem- zapodawaj blanty, gnojku- zerknąłem na Bacha, który właśnie szedł w naszym kierunku. Popcorn podał mnie i Michelle trawę.
- Co u Ciebie ślicznotko- zagadnął Sebastian spoglądając uwodzicielskim wzrokiem na moją dziewczynę. Znałem jego gadki, więc puściłem to mimo uszu i zaciągnąłem się tym wytrawnym gównem.
- Bach- mruknął Popcorn- specjalne zamówienie?
- Nie, kurwa dzięki- odparł tleniony cicho, po czym krzyknął do mnie i Magdy- Co ludziska, seks na zgodę, co nie?
Zmieszani wymieniliśmy spojrzenia i zaśmialiśmy się.
- Prawdopodobnie, tak- przytaknęła Michelle.
- No to co kurwa?- frontman Skid Row potarł o siebie dłońmi, poruszał brwiami i spoczął koło nas.
- Kurwa, stary! Nie wiesz jak się kurwa uprawia seks?- zakpiłem.
- Weź się pierdol!
- No zamierzam, słoneczny blondynku- wybuchliśmy śmiechem, a ja pocałowałem wtuloną we mnie, przysypiającą Magdalenę- hej, ty śpisz?
- Nie, nie- powiedziała udając ożywioną.
- Przecież widzę, chodź położysz się w sypialni- spojrzałem na jej pytający wyraz twarzy- tak, śpi tam Slash, fakt faktem, ale chuj mu z dupę.
- No tak, ok. Prawda, chcę mi się spać.. Zbyt dużo jak na raz używek, trunków, kłótni i seksu- odparła z uśmiechem.
- Wcale Ci się nie dziwię, ja też.. Kurwa, chodź spać- odpowiedziałem pośpiesznie i wstałem z kanapy.
- Co wy kurde?- zapytał ocknąwszy się Adler
- Weź stary kurwa, idę pierdolnąć w kimono. Dobrakurwanoc, Adlerku- zaśmiałem się i razem z Michelle przebiliśmy się przez nadal wirujące pary, tym razem w nieznanym mi, chyba latynoskim rytmie. Otworzyłem przed nią drzwi, weszliśmy do jedynej sypialni znajdującej się w naszym ociekającym złotem Hellhouse.
- Slash kurwa chuju! Posuń dupę. Słyszysz kurwa?!- krzyknąłem Hudson'owi do ucha.
- Juuuuuuż, ty dziwko kurwa, nie musisz drzeć ryja, kurrrrwa!- wymamrotał dobitnie przez sen i zgodnie z moją wolą przesunął się na krawędź łóżka. Magda pozbyła się moich spodenek i położyła się.
- Idziesz tam jeszcze?- spojrzała na mnie leżąc.
- Gdzie? Do tych świrów?- palcem wskazałem na drzwi
- Mhm- przymknęła oczy
- Nie, nie zostaję z Tobą, to znaczy jest... Kurwa zmęczony jestem, po za tym pijany Slash równa się zboczony, napalony, niebezpieczny Slash... Nie żeby coś, ale wiesz- położyłem się pomiędzy tym gnojkiem a moją dziewczyną. Przysunąłem się bliżej niej.
- Kocham Cię, na prawdę przepraszam raz jeszcze- cmoknąłem jej usta. Z zamkniętymi oczami, mimo ogromnego jak widziałem zmęczenia, odwzajemniła pocałunek.
- Nie przepraszaj więcej, ja teeeeż Cię koch..kocham- mruknęła już raczej przez sen.
Właśnie przeczytałam notkę i sikam. Uwielbiam moment w , którym Slash wchodzi do sypialni :D Wpadnij na dziewczyne-and-gunsów :D
OdpowiedzUsuńWpadne :D
Usuń