MICHELLE:
Nie chciałam się do niczego przywiązać, nie
chciałam kochać, nie chciałam ranić. Ale wyszło inaczej. Zakochałam się.
Miłosne bum popierdoliło mi w głowie…
Wskazówka zegara skierowana była na wielką,
czarną cyferkę 9. Słońce za oknem, chyliło się ku zachodowi. Nocna lampka
oświetlała wnętrze drewnianego strychu. Przejrzałam się pośpiesznie w lustrze i
zbiegłam na dół. W salonie czekał na
mnie zniecierpliwiony Axl. Otworzył usta, w celu powiedzenia czegoś, jednak kiedy
odwrócił się i mnie spostrzegł,najwyraźniej go zamurowało. Po kilkunastu
sekundach odzyskał język.
- O mój Boże. Czy ja dobrze widzę? - przetarł
oczy mocno zaskoczony, przy czym wyszczerzył się w uroczym uśmieszku. Co jak
co, ale widok mnie w szpilkach to było na prawdę rzadkie zjawisko, więc wcale
nie miałam co się dziwić, takiej reakcji. Obróciłam się powoli wokół własnej
osi i skłoniłam teatralnie.
- Podobam Ci się?- zapytałam dusząc napad
śmiechu. Nigdy jeszcze nie próbowałam chodzić w butach na platformie i szpilce.
Odbicie w lustrze nieco mnie rozśmieszyło, toteż teraz w myślach, kreowałam
obraz mnie ledwo i krzywo stojącej przed Axlem.
- Mrr- zamruczał niczym dzikie zwierze, na co
odpowiedziałam mu delikatnym, dziewczęcym uśmiechem- Mój kochany skarb-
przyciągnął mnie do siebie jednym sprawnym ruchem, po czym dłońmi objął mnie w
pasie. Przywarłam do niego ciałem, przykładając głowę do jego piersi.
Wsłuchałam się w równy rytm bicia jego serca. Był tak cholernie spokojny. Po
części zazdrościłam mu tego, , z drugiej strony byłam zadowolona, że on jest szczęśliwy, wesoły, pełen
entuzjazmu. Takiego go poznałam, takiego pokochałam. Kiedy on był szczęśliwy,
moje serce również się radowało, co oznaczałoby, że ja też jestem szczęśliwa?
- Kurwa, ruszcie dupy!- usłyszeliśmy krzyk Duffa,
przez otwarte okno w salonie wychodzące na rozpadający się ganek Hellhouse.
Zaśmialiśmy się. Chwilę później mój Will spoważniał i zerknął na mnie,
wsiąkając w moje oczy.
- Dalej się nim przejmujesz, kochanie?
- Kim?- zupełnie zbił mnie z pantałyku. Duffem?
Nie... Slashem? Też nie. To kim?
- Ojcem.
- Daj spokój, to było tydzień temu.
- Pięć dni temu, moja droga. - podniósł palec do
góry sugerując, iż popełniłam błąd.
- Trzy, pięć, siedem, piętnaście- prychnęłam- co
za różnica. W każdym razie to było dość dawno, a przynajmniej na tyle, że
zdążyłam o tym zapomnieć. Mam go w dupie, nic więcej nie powiem.
- Przepraszam- pocałował mnie czule w czoło i
chwycił za podbródek, bym na niego spojrzała- nie psujmy sobie,chociaż dzisiaj,
nim humoru. Nie warto, hm?
- Tak, słuchajmy dziadka McKagana i ruszajmy
grube dupska!- klepnęłam go zalotnie po tyłku i zaniosłam się niepohamowanym
śmiechem.
- Zboczeniec!- zaśmiał się gardłowo, pokazując mi
język. Wyszliśmy z domu, zamykając za sobą drzwi i skierowaliśmy się do
ciemnego vana stojącego na ulicy. Drzwiczki z boku były otwarte, zatem
zaglądnęłam do środka.
Beth z Izzym siedzieli na tylnych siedzeniach,
oraz Duff cisnący się obok nich. Głośno rozmawiali, żywo gestykulując. Slash
palił fajkę siedząc za kierownicą i wodząc na przechodzące koło auta
dziewczyny. Steven za to, rozłożył się z tyłu i co chwila wychylał się do
przodu, trąbiąc i ciesząc się przy jak małe dziecko. Na prawdę, frajda na
całego. Czasami, widząc z boku zachowanie chłopaków, dochodziłam do wniosku, iż
małe dzieci mają więcej rozumu, niż te stare, głupie chłopy. Co by nie mówić,
Steven na dragach był jeszcze większym idiotą. Jednak jego poczucie humoru
zazwyczaj udzielało się wszystkim, a jego inbecylistyczne gadki rozśmieszały
mnie do rozpuku. Ponadto był dobrym słuchaczem. Często przychodził do mnie na
górę, kiedy to złapałam doła i słuchaj. Po prostu siadał, częstował cygarem i
słuchał.
Zerknęłam pytająco na Axla, a ten nie wiedząc o
co chodzi kiwnął głową, z niezrozumieniem malującym się na twarzy.
- Hudson za kierownicą? Czy to, aby na pewno
dobry pomysł?- spytałam dyskretnie, dokładnie badając wzrokiem Saula.
- Nie dobry, nie wiem kto go tam wcisnął. Kto jak
kto, ale ja mam zamiar jeszcze przeżyć
trochę lat i pierdolić panienki... Yyy, to znaczy Ciebie- mruknął cicho
z wrednym uśmieszkiem, po czym odchrząknął i skierował się do gitarzysty w
cylindrze- ty ej! Slash, kurwa spierdalaj stamtąd!
- Co ty pieprzysz?- fuknął w odpowiedzi ledwo
słyszalnie.
- Kto mu do chuja pana, pozwolił w ogóle tam
zasiąść?- Rose nerwowo spoglądał na twarze pozostałych kolegów. Jedynie Duff
zdołał na owe pytanie udzielić odpowiedzi, więc ze stoickim spokojem odparł:
- Nie wiem, ale to jest cholernie, kurewsko,
głupi pomysł. Hudson chodź tu!
Zajechaliśmy na parking, przy niewielkim barze.
Do Gazarri's przychodziłam często, chociażby na piwo, czy koncert jakiejś nowo
powstałem kapeli.
Slash już mocno upity, sennym spojrzeniem wodził
na ulice nocnego, pięknie oświetlonego Sunset. Wszyscy z tyłu, niemalże
przekrzykiwali się podczas dyskusji na temat, którego nie miałam, niestety,
okazji poznać, a pojedyncze słówka wypowiadane przez naszych znajomych, nie
nasuwały mi na myśl nic konkretnego. Wysiedliśmy z vana i dzielnym krokiem,
całą huczną gromadą wkroczyliśmy przez próg pubu. Na samym końcu szłam powoli z
Axlem. Nie przejmowaliśmy się, że nawet Adler z pijanym Slashem kulawym krokiem
nas wyprzedzili, po prostu szliśmy. Za rękę. Bardzo mi się to spodobało, miało
to dla mnie ogromne znaczenie. Odniosłam wrażenie, że się nie mnie wstydzi, a
może nawet chciał się mną pochwalić? Chociaż sama siebie nie ocieniam jako
kogoś godnego do podziwiania, oglądania. Zacisnęłam palce tym samym łącząc
swoją dłoń z jego dłonią. Will opuszkami palców muskał wrażliwą skórę mej
dłoni. Uderzyło mnie wewnętrzne uczucie gorącej lawiny. Do motyli w brzuchu już
się przyzwyczaiłam, to jednak było zupełnie nowym doświadczeniem. Dumnym, powolnym
krokiem przechodziliśmy obok zatłoczonych stolików. Cóż, nastała taka pora
roku, że ilość ludzi przebywających w knajpach zachodniego Hollywood stale
wzrastała. Czułam na sobie ślepia klientów baru. Zanim dołączyliśmy do
pozostałych przyjaciół, ktoś stale nas zaczepiał. A to jakiś znajomy Axla, a to
fan, pytający o kolejny koncert, fanka prosząca o autograf. Byłam nieco zdziwiona
popularnością Willa, przecież był zupełnie normalnym facetem. Może jedynie
czasami udawałam kogoś innego, chociaż niezupełnie całkiem innego. Po prostu
był nieco bardziej pewny siebie. Ale znałam go. W otoczeniu swoich kolegów był
„inny”, jednakże kiedy między nami dochodziło do czegoś więcej, cały drżał i
był i wyłącznie do mojego użytku.
Po kilku minutach nareszcie byliśmy wolni, zatem
usiedliśmy w rogu wysoko obitych, skórzanych, czerwonych sof, wokół okrągłego,
drewnianego stolika.
- Co pojemy? – Hudson wyszczerzył się w uśmiechu,
który widać było jedynie przez brązowe loki.
- Przede wszystkim, za co pijemy? – Izzy
dosłownie na moment oderwał się od Lizzie i spojrzał na każdego z nas po kolei.
- Za płytę, rzecz jasna! – Axl za wiwatował
skrzeczącą barwą głosu.
- Yeah! – Duff zaciągnął się czerwonym Malboro.
- Mamy nawet nazwę! Ba dum tssss!- Stevenowi
najwidoczniej brakowało ukochanych pałeczek i garnków, więc palcami na skraju
stolika, wybijał jakiś rytm.
- Apetyt…- zaczął Axl, mrucząc mi do ucha, przy
czym zaśmiał się swoim seksownym, męskim głosem.
- na…- dodał Slash.
- Destrukcję!- zawołał Izzy groźnym tonem.
Grupa młodych ludzi siedziała w ciemno oświetlonym
kącie. W głośnikach rozbrzmiewały rytmy zespołu KISS na przemian z zespołem
AC/DC.
Była czerwcowa, sobotnia noc, toteż taka audycja w
radiu Los Angeles była jak najbardziej uzasadniona. Pierwszy dźwięk gitary
Angusa Younga, pierwsze szarpnięcie za struny zostało natychmiast skomentowane
przez dziewczynę o bujnych, dość ciemnych włosach.
- Young! Kurwa, kocham tego gościa! – wykrzyczała
upita, tym samym delikatnie poruszając się w rytm kawałka „You shook me all
night long” i popijając spore łyki, z dużej butelki Jacka Danielsa.
- Michie, ej! A ty czasem nie masz na nazwisko
Young?! – druga młoda kobieta, siedząca naprzeciw drobnej osobniczki płci
pięknej, zapytała drżącym głosem.
- Tak, tak! Moja kochana nazywa się Michy Young! –
odezwał się rudy chłopak, obejmujący ramieniem siedzącą u jego boku dziewczynę.
- Mój skarb ma rację. – wspomniana Michelle
cmoknęła swojego mężczyznę prosto w usta, zawieszając jedną rękę na jego szyi-
Bruce, wiecie- zwróciła się do reszty osób siedzących przy tym samym stoliku-
mój ojczym… Pieprzył coś, że to jego daleki kuzyn- wzruszyła ramionami i znów
łyknęła alkohol, który trzymała w ręku- tak czy siak, fajnie jest posiadać
takie nazwisko.
- Osz kurwa, w mordę jebana, jakuźwapierdole! To
znaczy, że jesteś relikwią! – zaśmiał się Mulat , odsłaniając niesforne loczki
z twarzy. Pozostali poszli w jego ślady i również ochoczo komentowali tą
dyskusję, śmiejąc się przy tym głośno.
- Relikwia – zamyśliła się Chelle – brzmi dumnie.
- Michelle Young…- Axl przejechał palcem po
żuchwie- a nie lepiej brzmi Rose? – posłał swojej dziewczynie uwodzicielski
uśmieszek i pocałował ją w policzek.
- Wiadomo, że lepiej! – Duff wtrącił się do rozmowy
– hej, kelnereczko! – zagwizdał na widok przechodzącej obok barmanki, która to
zaraz zatrzymała się koło stolika i wyszczerzyła się w czarujących uśmiechu.
- Tak? – nachyliła się nad wysokim blondynem, o
mało co nie wybijając mu zębów swoim wielkim biustem.
- 2 kolejki Tequili, prosimy- Steven skłonił się
lekko, tym samym poganiając barmankę do przyniesienia zamówienia- dla każdego z
Nas, oczywiście.
- Tak, tak. Jasne, chwila moment.
Zawiedziony Duff zrobił minę obrażonego księcia,
założył rękę na wysokości klatki piersiowej,
a na jego twarzy wystąpił grymas.
- Nie lubię Cię, Adler.
- Też Cię kocham, gnojku.
AXL:
Gniotłem w palcach kawałek mojej bandany, związanej
u boku. Poprawiłem bejsbolówkę i dopiłem do końca whisky. Nie zauważyłem nawet,
kiedy Michie usiadła na mnie okrakiem.
Bez słowa wpatrywała się we mnie zaczarowana.
Próbowałem nie zwracać uwagi na jej duży dekolt i rozchylone nogi na moich
kolanach. Jednak wzrok cały czas mi tam uciekał. Z niefortunnej sytuacji
wybawił mnie Slash. Spojrzałem na niego poirytowany, ledwo trzymał się na
nogach, pomimo tego stał opierając się o stolik jedną dłonią, w drugiej
trzymając kieliszek Tequili. Próbował wydukać z siebie coś zrozumiałego.
- Otóż, moi drodzy tutaj zebrani- uniósł alkohol w
ręku ku górze- wydajemy płytę! Appetite for Destruction będzie najlepszą płytą
w historii hard rocka. I w ogóle Rock n’ Rolla! Czyż nie? Jesteśmy zajebiści i…
Zęby dłużej nie przeciągać, po prostu najebmy się z tej okazji w trzy dupy!
Wszyscy za wiwatowaliśmy głośnym okrzykiem. Hudson
zajął swoje miejsce i jednym sprawnym łykiem wypił wódkę. Zanim jednak to zrobił, stuknęliśmy się
kieliszkami. Zaczęliśmy żywą rozmowę, o tym jak wyobrażamy sobie nasz życie w przyszłości.
Otwarcie stwierdziłem, że zamierzam poślubić moją ukochaną. Spodziewałem się
nie takiej reakcji. Pozostali, ku mojego zaskoczeniu- popierali moją decyzję.
Michie za to słodko uśmiechała się na każdy miły komentarz. Kuźwa, kocham tych
gości! Są dla mnie niczym bracia. Michelle była już dość mocno upita, a
przynajmniej tak, że traciła równowagę, kiedy tylko próbowała wstawać z moich
kolan. No cóż, moje kolana-grawitacja! Dziewczyna zatem wtuliła się we mnie.
- Ej, wy! – Duff rzucił w naszą stronę orzeszkiem,
którym to się zajadał.
- Co? – wychyliłem głowę i spojrzałem mu prosto w
te jego jebane, zielone, przećpane oczy.
- Skoro już tak lubicie… ya know… w miejscach
publicznym… to może… ya know.
- Nie pierdol trzy po trzy. O co chodzi?!
- Chelle mogłaby zostać naszą nową Rocket Queen,
tyle, że na scenie.
- O co Ci chodzi? – Michy odwróciła głowę i
zerknęła pytająco na McKagana.
- Tańczyłabyś!
- Taaa… Tańczyłabym- zaśmiała się.
Ponownie przytuliła się do mnie kurewsko mocno.
Biło od niej takie ciepło.
- Kocham Cię,
Axl. Tak kuźwa mocno Cię kocham. – wymruczała mi do ucha drapieżnym
głosem.
- Skarbie – odwdzięczyłem jej się tym samym,
wyraźnie i dosadnie akcentując każde słowo- ja Ciebie też kocham. Bardzo, ale
to bardzo mocno. Moje serce biję tylko dla Ciebie… No może jeszcze dla Rock N’
Rolla- zaśmiałem się- moja słodka miłości, moja Michelle.
Odchyliłem jej głowę lekko do tyłu i chwyciłem
delikatnie jej żuchwę. Czułem, że należała do mnie. Była tak słodka,
przygryzając swoją dolną wargę. Odgarnąłem włosy z jej bladej twarzy i wpiłem
się subtelnie, a zarazem zachłannie w jej wydęte, miękkie, przyjemne wargi.
Muskałem je coraz namiętniej, po czym rozchyliłem jej usta, językiem. Oplotłem
drobne ciało Michy dłońmi, przyciągając ją jeszcze bardziej do siebie. Zupełnie
nie przejmowałem się, że ktoś w tym momencie może nam się przyglądać. Po prostu byłem zakochany w tej dziewczynie,
chciałem ją teraz pocałować, więc robiłem to! Bez żadnych skrupułów, od tak, po
prostu. Czubek mojego języka świdrował gdzieś po jej podniebieniu, równocześnie
oplątany z jej językiem. Ona odwdzięczała mi się tym samym, co jakiś czas
namiętnie muskając i gryząc moje wargi. Podczas tego żarliwego pocałunku, nie
myślałem o niczym więcej. Tylko o niej. Nikt i nic się w tym momencie nie
liczyło, tylko ona. Kocham ją i tego uczucia nikt mi w życiu nie zdoła odebrać…
Michelle:
Wymsknęłam się do toalety. Co jak co, ale mój
pęcherz już nie dawał rady. Odpaliłam fajkę i zaciągnęłam się nią, po chwili
wypuszczając z ust kłębek szarego dymu. Popchnęłam ciężkie drzwi i znalazłam
się w damskim. Jak zwykle przed lustrem stały jakieś laski poprawiając makijaż
i fryzurę. Załatwiłam swoją potrzebę, a moje podbrzusze natychmiast zmieniło
swój rozmiar. Poprawiłam nerwowo kieckę i podparłam się ściany. Uhu, chyba już
dziś nie powinnam pić. Przymknęłam na moment oczy, oddychałam miarowo. Zaraz
zerwałam się i wyszłam z toalety. Miałam zamiar wracać do naszego stolika,
jednak coś przykuło moją uwagę. Serio, to nie coś, a ktoś. Stałam jak wryta
widząc, jak ten chuj po prostu śmieje się. Perfidnie dobrze się bawi! Przecież
był taki biedny!
Bez zastanowienia podbiegłam do niego i zaczęłam
mój wywód, krzycząc na całą knajpę.
- Ty chuju, jebany kurwa dziadzie!
- Hej, hola hola, czyżby jakiś rod…- odwrócił się
do mnie i zamarł- ak…?- dodał, przełykając ślinę.
- Jesteś taki biedny, hm? Kurwa, zaraz będziesz! –
szumiało mi w głowie, czułam, że zaraz upadnę, ale nie mogłam.
- Madziu, spokojnie- wstał z zamiarem przytulenia
mnie, jednak wyrwałam się niemalże natychmiast i zaczęłam nim szarpać.
- Ja, tatusiu jestem bardzo kurwa spokojna! –
potrząsał mną, trzymając mnie za ramiona, gdy ja waliłam go pięściami po klatce
piersiowej. Coś we mnie pękło, musiałam to zrobić. Chciałam, aby mi ulżyło,
żeby on poczuł to co ja przez ostatnie 15 lat! Nie poprzestawałam swojej
czynności i nadal okładałam go pięściami.
Nagle poczułam, jak ktoś z tyłu próbuje mnie od
niego odciągnąć. Nie dawałam jednak za wygraną i biłam go. Po prostu, go kuźwa
biłam.
- Michie, skarbie- Axl w końcu zdołał mnie od niego
odciągnąć. Przytulił mnie mocno, a ja wtuliłam się w jego ramiona. Byłam
cholernie zła. Dlaczego ten facet, który tak nagle pojawił się w moim życiu i
nazwał moim ojcem, teraz tak beztrosko żyje?! Dlaczego nie może zapłacić kary
za moje cierpienie. Czemu taka niesprawiedliwość panuje na tym świecie?!
Pytałam siebie w myślach. Miliony pytań i oskarżeń. Nie miałam pojęcia jak dać
temu upust. Nadal się szarpałam, więc
Will chwycił mnie mocno za nadgarstki.
- Uspokój się, proszę.
- Ty nie rozumiesz…
- Rozumiem – przerwał mi – też nie miałem ojca.
- Co?! – byłam zaskoczona.
- Wszystko wyjaśnię Ci w domu, ale proszę uspokój
się, dla mnie… Mieliśmy sobie nie zatruwać nim życia, pamiętasz? Powinniśmy
miło kurwa spędzać tutaj czas, beztrosko, niczym się nie przejmując, tak? Mam
rację? Kuźwa, Michie!
Nie stać było mnie na jakiekolwiek słowo. Nie potrafiłam nic z siebie wydukać, po prostu ponownie wtuliłam się w niego. Usłyszałam jak wszyscy pozostali podchodzą do nas, rzucając krótkie: zmywajmy się stąd, zanim ten chuj zawiadomi gliny.
Nie stać było mnie na jakiekolwiek słowo. Nie potrafiłam nic z siebie wydukać, po prostu ponownie wtuliłam się w niego. Usłyszałam jak wszyscy pozostali podchodzą do nas, rzucając krótkie: zmywajmy się stąd, zanim ten chuj zawiadomi gliny.
Było mi strasznie głupio, ale poczułam się trochę
lepiej. Niczym zrzucenie jakiegoś ciężaru z moich barków.
Nieświadoma zupełnie niczego, za chwilę siedziałam
w vanie przytulona do Axla. Ktoś troskliwie głaskał mnie po niesfornie
ułożonych włosach. To był Duff, mój przyjaciel…
AXL:
Wow! Kurwa, moja laska to ma siłę. Złamała chyba kolesiowi
nos, nevermind. Zaniosłem ją na górę. Ona nadal nic nie mówiła. Wszyscy poszli już spać, za dużo wrażeń jak na
jeden dzień. Ja jednak nadal siedziałem na „łóżku”, popijając zakupione na stacji
benzynowej, piwo. Odwróciłem się. Michie leżała skulona, dopiero wówczas zauważyłem,
że odkąd tutaj jesteśmy, dziewczyna nie śpi.
Miała zapłakane oczy. Nie podobało mi się to, próbowałem
c0ś powiedzieć, bez skutku. Nie wiedziałem co…
- Przepraszam- powiedziała cicho, może nawet i szeptem.
- Przecież… Nie masz za co, w pełni Cię rozumiem.
Michelle natychmiast wstała, oplotła mnie nogami i przytuliła
się do mych pleców, zarzucając ręce na moje obojczyki.
____________________________________________
Nie wiem czy krótki, w każdym razie mnie się nie podoba.
świetny, po prostu. chociaż może nie zczaiłam o co kaman z tym, że Michie ma na nazwisko Young xd no i z tym jej ojcem. zawsze mi się wydawało iż jak jakiś bohater jest pijany to raczej nic sensownego nie myśli, a jednak xD dobra, nevermind :D
OdpowiedzUsuńHahaha xD z nazwiskiem, za niedługo się wyjaśni, bo robię właśnie postacie XD
UsuńAle dobra, powiem Ci. W sekrecie, więc ciii ;D
Michelle Young- tak się nazywa główna bohaterka. Mimo, że jest polką. A dlaczego?
Bo przejęła nazwisko po swym ojczymie :)
O mój Grohlu! Genialne! Nikomu nie powiem, obiecuję xd ej a jak się robi te karty bohaterów? może i ja u siebie jębnę.. xd
Usuńswoją drogą to u mnie nowy (bad-verse.blogspot.com)
Właśnie sama ogarniam i w necie szukam XD
UsuńJasne, jak tylko to zrobię zajrzę do Ciebie ;3
NIE WIECIE JAK? BOŻE MÓJ.........
Usuńja ogółem to jestem ciemna, bo wychowałam się na onecie ,że tak powiem xd zatem mądralo Edziu, jak robi się kartę z bohaterami? :D
UsuńNapisz "ani96@o2.pl", obie napiszcie, wytłumaczę :D
UsuńNo, zgadzam się z Bean!
UsuńJa już wiem, ahahahaha XD
Ja już jej wytłumaczyłam. :)
UsuńMhm :)
UsuńA co sądzisz na temat opowiadania? Nie wyraziłaś opinii :(
A ja chętnie wyrażę opinię!! Jest ZAJE-MEGA-BIŚCIE!!! Rozdział jest dłuugi i ciekawy!! Świetny po prostu! Dzięki za informację ;P
UsuńUwielbiam to! Może i nie przepadam za takimi romansidłami, ale Twoje jest GENIALNE!!! :D
Aha, aha, naprawdę masz zamiar przeczytać wszystkie moje rozdziały? To super! Dzięki ;P
Hmm... Kocham to opowiadanie, wiesz? Zawsze jak to czytam, to uśmiecham się do ekranu jak głupia xD Bo to takie piękne... :3
AJ TAM XD
UsuńNie słodź tak, bo popadnę w samouwielbienie i moja samoocena się zwiększy ;)
I dobrze! Ktoś nam, zakompleksionym nastolatkom, musi podwyższać mniemanie o sobie! <3 XDDDDDDDDDDDDDDD
UsuńSzczególnie mi, wiesz XDDDD ;3
Usuńboski !
OdpowiedzUsuńuwielbiam je <3
pozytywny kocham takie słodkie scenki ^^
Słodkie? Tu była tylko jedna słodka... No dobra, może dwie :)
UsuńBardzo się cieszę, na prawdę ;)
Nie wiedziałam, że aż tyle osób, czyta moje chore wymysły XD
Hm. Ja nie wiem co my mamy z tym łamaniem czyichś nosów, ale bardzo mi się podoba :DD Wyobraziłam sobie Chelle na tych obcasach i lałam XD (Nie mówiąc o tym, że zamiast Michelle, chciałam napisać Ciebie -.- XD).
OdpowiedzUsuńSlashi był słodki, haha <3
Przeczytałam Twój komentarz i pojawił mi się taki kurwa zajebisty banan xD nie wiem czemu...
UsuńMichelle czy Madziałka... Co za różnica? ;>
Sama lałam z Michie XD Kuźwa, a to dziwne, ja akurat potrafię w nich chodzić ;D Ale i tak wolę moje kowbojki ;3
Zazdroszcze Michelle, że w ogóle może chodzić na szpilkach, mnie nie wolno. -.- Ale cóż, niestety takie jest moje życie.
OdpowiedzUsuńPewnie to o Slashu za kierownicą wzięłaś z teledysku Don't Cry, dlatego woleli, aby nie prowadził?!
Też bym miała wrażenie pewnie na miejscu Michelle (jak i Marty z mojego opowiadania), że mnie się wstydzi, bo to chyba każda jego lala miała wrażenie, że nie jest osobą, którą chciałby chwalić się publicznie, bo ona jest zwyką dziewczyną, a on gwiazdą rocka.
Appetite For Destrucion Zajebista płyta, najlepsza.
Young, kojarzy mnie się niestety jedynie z Forever Young.
HAHAHAHAHAHAHHA OSTATNIO JA DYSTKUTOWAŁAM U SIEBIE NA BLOGU O WYBIJANIU ZĘBÓW CYCKAMI, CIEKAWE CZY INSPIROWANE MOIM KOMENTARZEM?! :D
"I ZĘBY DALEJ NIE..." ZĘBY (OK)
Też nie mam ojca, Rose żółwik, Michelle żółwik <3
Zajebisty rozdział :D I tak celowo rozpisywałam, abyś wiedziała, że czytam, a wcześniej zapomniałam dodać komentarza, więc przeczytałam raz jeszcze i porozpisywałam! Wiesz, na pewno Ci teraz milusio, Madziulko. <3
Nie wolno? Dlaczego? O.o
UsuńAkurat o "Don't Cry" w tym momencie nie pomyślałam, ale dobre, dobre ;D
Tak, z tym chodzeniem za rękę to... kurde, wiesz to takie trochę strange XD więc musiałam to jakoś tak odzwierciedlić, że jednak nie wstydzi się glam metalówy ;3 Udało się? ;)
O cyckach i zębach, powiadasz? No to przypadkiem przyszło mi do głowy. Chciałam McKagana bliżej zapoznać z tą lalą, ale jakoś mi się odwidziało w trakcie pisania xD
Milusio, milusio ;3 a jak! Wiem, że czytasz ;) dlatego jest mi bardzo, ale to bardzo milusio ;d
Bo mam chore nogi :D
UsuńNo widzisz, a ja od razu skojarzyłam z Don't Cry, bo uwielbiam ten moment gdy się rozbijają, zajebisty jest, najlepszy! No, właśnie, Axl i za ręke... Ale z drugiej strony to takie przesłodkie musi być, ale cóż, on też ma prawo mieć życie swoje i tak dalej, nie?
No, właśnie tak, poczytaj sobie pod 15 rozdziałem. hyhyhy.
Widzisz, każdy Guns powinien mieć swą ukochaną, żeby nie byli samotni, bo samotność przytłacza!
Mnie też milusio gdy wiem, że czytasz moje!
Jak słodko i mulusio! ;D + Live and let die <3
UsuńJa uwielbiam każdy momemt w Don't Cry, ale i tak najlepszy teledysk Gunsów to "Welcome to the Jungle". Mogę cały czas oglądać snake dance Axla ;3
A w "Don't Cry" najlepszy Slash, jak gra solówkę i się tak słodko pręży, a potem rzuca gitarą <3 Aaach, aż mam dreszcze! ;))
Dokładnie! To takie słodkie, chodzenie za rękę po West Hollywood ;D
Tak, kurwa, nie umiem wybrać nic co jest ich najlepszego, ani co jest najlepsze w jakimś teledysku, chociaż najlepsze w "Welcome..." jest gdy Axl odwraca się za dziewczyną, na samym początku, jaki on tam jest słodki! *.*
UsuńI nie, nie podoba mnie się jego tapir, chociaż... Chociaż w sumie jakby się uparł to podoba, tak, podoba mnie się.
ps: Ja zawsze piszę zamiast "mi się podoba" - "mnie się podoba" bo zawsze "mi się" kojarzy z Misiem, jakbyś tam nie ogarniała czasem mnie i mojego słownika :D
Jesteś dziwną kobietą, powiadam XD
UsuńSerio, mi się, mnie się... Co za różnica? ;>
Chyba tylko ty przywiązujesz do tego wagę, ale to Twoje fobię, nie wtrącam się ;D
Tak, kiedy wychodzi z tego autobusu i ma takie SZEROKIEEE spodnie O.o ale buźka piękna ;3
Ja tam lubię jego zęby w tym teledysku ;) W ogóle wywiad z Donington '88 jest słodki ;D
Tapir ma spoko, chociaż Stevenek miał najlepsze włosy! <3
Ps. Ta dziewczyna to Michelle xD
A tak btw. "My Michelle" to o niej. Los chciał, że wymyśliłam sobie, że moja główna bohaterka będzie zwać się Michie Young. Chciałam Stanley, Scott, Page, ale wyszło na Young- bo Angus <3 Nevermind. Chodzi mi o to, że realna Michelle też nazywała się Young O.o
Posądzą mnie o plagiat? ;> Fajnie, spotkam się z Axlem. Nie ważne czy w sądzie, ale się spotkam XD
O plagiat? No bez jaj, przecież wszystko jest dozwolone, jakby mieli za takie coś do sądu brać to wszystkich by brali, spokojnie ! :D
UsuńWiem, a mnie się jego zęby nie podobają, już nawet nie mamy o czym gadać tylko o zębach XD to też jest szczyt już naprawę nie wiem czego, ale szczyt...
TAK, JA MAM WIELE FOBII, ORAZ ZABURZEŃ PSYCHICZNYCH, JEDNO IDENTYCZNE CO AXL, ALE TAK, CIIIIIIIII.. NIE MOŻNA SIĘ TYM CHWALIĆ.
Mnie się ogólnie podoba imię Michelle, ale wzięłam u mnie Marta, bo Michelle wiele już jest i z resztą takie kojarzące się z tą piosenką.
Ja zarządziłam mówić na siebie Michelle z pół roku temu, jak na maxa zaczęłam się nimi jarać xd
UsuńŻartuję przecież! XD Ja 'paczę', a w drzwiach stoi Michelle Young ;D Jacież pierdziele! Nie słuchaj mnie, gadam głupoty z rana... ;p
Ja sobie kiedyś zmienię na Michie, tak strasznie mnie się podoba! ;3 A Magda to takie... grrr -.- Nevermind.
Właśnie widzę. Spokojnie ja ostatnio coś za bardzo biorę przykład z Axla, jeśli chodzi o agresję i sposób odnoszenia się do innych człowieków ;d
Zęby... Fajne ma zęby, takie... pomarańczowe? ;>
I te obcisłe, skórzane spodnie, mm <3
Tylko wiesz, ja z tymi zaburzeniami, to nie żartuje, wręcz przeciwnie, to hańba, że jestem psychiczna. :o.
UsuńI ten, Axl w moich drzwiach, to zawał na miejscu, albo najpierw musiałabym go dotknąć, wtedy wziąć i umrzeć na zawał, ofkors. :)
zęby... Czerwone bardziej, bleeee.. Ale jak jest stary też już ma beznadziejne zęby, dentysta mu spartolił za rozwalenie Gunsów, fak je!
Mam takie pytanie. Mam Cię informować o nowych rozdziałach? Bo głupio tak komuś spamować bez wyraźnej prośby, ale mówiłaś kiedyś, że chcesz to czytać, więc Ci mówię, że napisałam nowy, a jak już nie chcesz takich głupot to po prostu powiedz i przestanę ;) stories-from-garden-of-eden.blogspot.com
OdpowiedzUsuń:D
Ty! Właśnie, zapomniałam, że muszę to teraz przeczytać ;D
UsuńJuż się zabieram za lekturę, moment ;))
Tak, oczywiście, że masz mnie informować! ;3
No to informuję. Tadaaam! Nowy xD I wcale nie musisz tego czytać xD Tak marnować swój wolny czas... ;)
UsuńZostał mi tylko jeden rozdział opowiadania "My world" ;d i to nie jest tracenie czasu, moja droga! ;))
UsuńNo to Cię zmartwię, bo właśnie wrzuciłam kolejny ;D xD
UsuńNowy u mnie : )
OdpowiedzUsuńU mnie nowy :)
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na www.out-of-the-game.blogspot.com . Zapraszam.
OdpowiedzUsuńu mnie nowy, zapraszam :)
OdpowiedzUsuń